IV.dla kogo zamierzasz walczyć?

426 84 5
                                    



❝I can't decide

Whether you should live or die

Oh, you'll probably go to heaven

Please don't hang your head and cry

No wonder why

My heart feels dead inside

It's cold and hard and petrified

Lock the doors and close the blinds

We're going for a ride❞

i can't decide

      U Marinette było nienaturalnie cicho i spokojnie, nikt nie przyszedł do nich i nie zasugerował kolacji, a następnego dnia śniadania. Poranek zaczął pachnieć herbatą i zasmakował miodem i robionymi w pośpiechu kanapkami, dopiero gdy sami zwlekli się z łóżka, a to zaś nie było ani trochę łatwe, bo oznaczało kolejne bolesne zderzenie z prawdziwym światem, w którym wszystko się waliło im na głowy i wymagało od nich wzięcia odpowiedzialności za każdą rzecz, jaką zrobili będąc bohaterami.

       Kiedy brali kąpiel i znów próbowali zmyć z siebie cały ten brud, za oknami tłum ludzi maszerował po ulicach i kazał wynosić się bohaterom. To zabawne – zawsze w filmach, gdy bohaterowie wygrają, ludzie biją im brawo albo ich ignorują, a w rzeczywistości myśleli racjonalnie i w obawie przed kolejnym atakiem chcieli się ich pozbyć, a jedną zaletą tej sytuacji był brak noży i wzajemnego mordowania się, bo „może mój sąsiad, to tak naprawdę Czarny Kot albo inny z bohaterów".

        Marinette aż dziwnie było brać kąpiel ze świadomością, że Paryż jest jej wrogiem, że pewnie nawet jej rodzice uznają Biedronkę za kogoś obcego, złego i powiedzą, że ma się wynosić z ich miasta. Miała ochotę powiedzieć Alyi, jak bardzo jej z tym źle, ale przecież ich Lisica nie żyła, a ona tkwiła w domu z chłopakiem, któremu zabiła ojca, bo i tu nie było niczym w bajce. Władca Ciem wrócił do swojej prawdziwej formy, ale nawet to nie powstrzymało go przed kolejnym atakiem i dźgnięciem dziewczyny w bok. Musiała się bronić. W tamtej chwili, gdy łapała za broń należącą do jednej z opętanych osób, nawet jeszcze nie była w pełni świadoma tego, kogo ma przed oczami. Zadziałała w niej chęć przetrwania, zwierzęca dzikość i ciało samo ruszyło.

        Jego czerwień zalała jej dłonie, świat zakręcił się, niczym na karuzeli, a ogień buchnął z dziur przy suficie i szybko wydostał się na zewnątrz, zżerając Paryż.

         Zostali uwięzieni. Ogromne belki spadały na nich, szkło cięło skórę, a chęć ratowania opętanych przez akumy mieszała się z uświadamianiem sobie, co się stało i strachem, co zamrażał całe ciało i wdzierał się przesz uszy i oczy do czaszki, miażdżył mózg zostawiając z niego barwną maź nie potrafiącą myśleć i reagować.

         Ostatnią rzeczą, jaką widziała, nim straciła kilka minut życia, było jej jojo odpychające Czarnego Kota. Później była już tylko ciemność, metaliczny smak w ustach i w końcu delikatne muśnięcia na policzkach. Kiedy otworzyła oczy miała już przed sobą krwiste niebo i chmarę białych motyli, a zniszczone miraculum biedronki było nagrzane do czerwoności i paliło jej uszy.

       — Muszę iść do domu — powiedziała otępiała i w zniszczonych ubraniach. Jej głos był łamliwy, zachrypnięty, a oczy szeroko otwarte, lecz puste, nie wpatrzone w nic konkretnego. Świadomość znów przed nią uciekała, zajmując ją rzeczami podobno ważniejszymi.

AFTER THE WAROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz