#10

15 3 1
                                    

*Dwa tygodnie później* 

Harry'ego wypisano tydzień temu, bo jego stan o wiele się poprawił. Po prostu miał unikać stresu i nie przemęczać się, by nie spowodować uszkodzeń w mózgu. Jeśli chodzi o mnie - zadbał, bym miała jak najlepszą opiekę. I to wcale nie w jakimś tandetnym szpitalu. Postanowił, że nigdzie nie będzie mi lepiej niż w domu. W jego domu. Urządził z pomocą przyjaciół specjalnie dla mnie jedną z jego sypialni. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłam nie wierzyłam własnym oczom. Piękne, duże łóżko i odnowione ściany. Byłam mu za to wdzięczna. Za wszelką cenę nie chciałam gnić w jakimś szpitalu. Czułabym się jak w psychiatryku. Tutaj miałam swobodę i przede wszystkim - Harry'ego. Ale chyba do niego nie docierało, że mam nogi i ręce, b dbał, żeby niczego mi nie brakowało. Zatrudnił pielęgniarkę, która była do mojej dyspozycji od 9 rano do 6p.m, kiedy sam wychodził do szkoły. Ciągle jednak zwalniał się z lekcji, mimo moich próśb by tego nie robił. Selena odwołała swoją trasę i postanowiła ze mną zostać. Czasem udawało mi się namówić ją na jakiś krótki spacer. Lekarz odwiedzał mnie co drugi dzień. Podawano mi silne leki, jednak nie była to typowa chemioterapia, bo włosy nadal mogłam bezkarnie czesać. Ale za to byłam ciągle zmęczona i wyczerpana. Mimo senności na bieżąco się uczyłam tego co aktualnie było w szkole. Harry wiele razy prosił, bym sobie odpuściła, bo to nie jest teraz najważniejsze, ale nie chciałam zniszczyć swoich ambicji i planów, mimo że nawet nie wiedziałam czy przeżyję dłużej niż jeden rok szkolny. 

Leżałam sam na sam z samotnością i czytałam jedną z tych książek, na które wcześniej nie miałam czasu. Do pokoju wszedł Harry.

- Znowu się zwolniłeś. Dwie godziny - stwierdziłam, odrywając wzrok od ciągu liter.

- Tylko teatralne i hiszpański - odpowiedział z obojętnością.

- Harry, nie możesz zawalić roku ze względu na mnie. Nie widzisz, że zrobiłeś już bardzo wiele ? nie pomożesz mi siedząc tutaj.

*Harry POV*

Te słowa bolały jak zimny sztylet. Nie mogłem jej pomóc. Nie mogłem sprawić, by wyzdrowiała, ani przynajmniej wyeliminować jej ból. Była silna. Niewiarygodnie silna. Niejedna na jej miejscu by się załamała. Może to nie był odpowiedni moment, ale chciałem z nią porozmawiać na pewien temat. Musiałem jej to wyjaśnić, choć upłynęło wiele czasu.

- Nicky... wtedy na tej imprezie... - zacząłem, lecz mi przeszkodziła.

- Chodzi ci o Angelę ? Nie ma o czym mówić. To nie twoja wina, skarbie. 

- Jesteś pewna ? Wiem, że to musiało cię zaboleć.

- To już było, Harry. Nie żyjmy przeszłością, bo nie stworzymy przyszłości - uśmiechnęła się lekko.

Nic więcej nie powiedziałem. Po prostu ją przytuliłem. Była taka ciepła i delikatna. Uwielbiałem zapach jej włosów. Zamknąłem oczy, skupiając się na jej dotyku. Jednak po chwili się odezwała.

- Zrobisz coś dla mnie, Harry ?

Zrobię dla ciebie wszystko, Nicole. Wszystko i jeszcze więcej.

- No pewnie - odpowiedziałem. 

- Wyjdźmy do parku, proooszę - powiedziała.

- Jesteś słaba - stwierdziłem.

- Mam ciebie. A przy tobie jestem silna i bezpieczna.

Te słowa były takie piękne... Ostatnio każde jej słowa brzmią jak lekki wierszyk o miłości. I ten jej głos... 

- Dobrze. Ale najpierw weźmiesz lek. Poczujesz się lepiej.

Love won't wait || H.S.Where stories live. Discover now