Mikołaj pilnie potrzebny!

239 22 1
                                    


Zaczęło się od tego, że Bill siedział przed telewizorem. Był 24 grudzień, godzina 15:14, a on umierał z nudów.

Po tym, jak wrócił i Dipper się w nim zakochał (z wzajemnością, należy dodać), spędzali praktycznie cały czas razem. Problem był tylko taki, że... nikomu o tym nie powiedział. I nie chciał, pomimo usilnych zapewniań Cipher'a, że wszystko wyjaśni i będzie dobrze. Chłopak się zawziął i już. A teraz został zaproszony na święta do rodziny i nie mógł przyjść przecież z nim. Mimo tego, że mieszkali razem już od pół roku Dipper stale udawał przed innymi, że są tylko kolegami. To zaczynało być frustrujące.

Bill westchnął ciężko i przełączył kanał, robiąc to jak zawsze naprawdę szybko i nie zwracając nawet uwagi na programy. I tak były one głównie świąteczne. A on jako demon świąt nie obchodził, co było logiczne. Tylko, że akurat dzisiaj czuł się cholernie samotny. Może to przez to ludzkie organy (w szczególności serce), a może przez to, że tak przywykł do towarzystwa Dipper'a. Mógł niby iść lub pojechać do niego, bo jego rodzina mieszkała ledwo dwa bloki dalej, ale... No właśnie. Sosenka już wszystko załatwił, mówiąc, że kolega Bill też pojechał na święta do siebie. Nie mógł ot tak wejść sobie do ich domu z okrzykiem "suprise, jestem chłopakiem waszego syna! A teraz oddawać mi hołd".

- Ech... Mmm... - mruknął do siebie, co zdarzało mu się naprawdę często ostatnio. W końcu zdecydował się na jakiś program. Jednak oczywiście po dwóch minutach ciekawostek z życia dzikiej przyrody już była reklama. Która go naprawdę zainteresowała.

"Mikołaj pilnie potrzebny! Poszukujemy mężczyzny w wieku 18-24 lata, który mógłby sprawić uciechę naszym dzieciom! Zgłoszenia w galerii lub pod numerem telefonu...."

Bill usiadł raptownie na kanapie. Mężczyzną był, co już niejednokrotnie udowadniał, a wiek... No dobra, miał to trylion pięćset... Trylion osiemset... Coś koło tego lat, ale Pines uważał, że i tak wygląda młodo. Jak się poznawali na nowo, dawał mu około 22 lata. Czyli się mieścił. I dzięki temu zrobiłby coś dobrego (plus w oczach Dipper'a i jego rodziny), a poza tym zabiłby czas. Wystukał na nowym smartfonie numer i zadzwonił. Odebrała mu jakaś zaspana lub podpita kobieta. Rozważał obie opcje, ale w końcu wybrał tą drugą.

W końcu raczej nikt nie śpi o 15:20. No, przynajmniej on nikogo takiego nie spotkał.

- Halo? - zapytała, a po chwili wydała z siebie coś na kształt chrumknięcia.

- Dzień dobry, ja w sprawie ogłoszenia. Szukacie Mikołaja.

- A szukamy, szukamy... - zawiesiła się na chwilę. - Masz wszystkie zęby?

- Proszę? - zapytał Bill z zdziwieniem.

- No, bo raz był gość, który nie miał połowy górnych i dzieciaki się przestraszyły...

- Mam wszystkie. - Potwierdził blondyn, dla pewności przejeżdżając po nich językiem. Dobra, może dwójki szły mu trochę do przodu, ale tego raczej nie było aż tak widać.

- To idealo! Chodź do nas, mamy ciasteczka! - zachichotała, rozłączając się. Cipher podniósł się z kanapy, a potem ruszył do przedpokoju.

Musiał się ubrać. I umyć zęby.


***

- Za chudy. - Oceniła go niska szatynka, patrząc na niego bystro. Miała przekłutą brew, a poza tym zaczerwienione policzki. I owszem, była pijana. - Ale przeżyjemy. Trzeba walczyć z nadwagą.

Something I NeedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz