- O proszę jakie ładne słownictwo, rodzice nie nauczyli jak zachowywać się w stosunku do innych ? Sama uważaj jak chodzisz! - odpowiedział blondyn.
Jego pewność siebie i wygląd całkowicie zbiły mnie z tropu. Nie mogłam wykrzusić z siebie słowa. Czułam jak co raz bardziej się czerwienie, myśląc przy tym że zapewne w tym momencie wyglądam jak burak. Stałam i gapiłam się na faceta którego nigdy wcześniej nie widziałam na oczy, jednak wiedziałam że jest w nim coś co zapamiętam na długi czas, może na zawsze.
- Odpowiesz coś? Czy będziesz tak stać i się na mnie gapić ? Przez ciebie jestem cały mokry! - podirytowany odezwał się niebieskooki.
- Przepraszam - to jedyne co potrafiłam w tym momencie wykrztusić. Po tych słowach z zażenowania szybko odwróciłam się i uciekłam.
Dopiero kiedy dotarłam do pracy, oczywiście spóźniona, dotarło do mnie co zrobiłam.
"Cholera Nathalie! Uciekać przed facetem ? W dodatku niekulturalnym, opryskiwym i tak niesamowicie przystojnym ? To w ogóle nie w twoim stylu. Co się z Tobą dzieje?"
Nagle z moich przemyśleń wyrwał mnie głos jakże ukochanego kierownika.
Nienawidze faceta! Nie dosyć że wygląda jakby ktoś go pokroił, pogryzł i wypluł to jeszcze w dodatku ma tak wredny charakter że głowa mała.
- Nathaliie Shay jak ty wyglądasz? Cała mokra ! Czy ty zdajesz sobie sprawę która jest godzina? Jeszcze jedno takie spóźnienie i wylatujesz! Ostrzegam... - czerwony ze złości wydrał się na mnie.
- Jay to na prawde nie moja winna! Przecież nie spóźniłam się specjalnie! - odpowiedziałam broniącym tonem głosu.
- Nie interesuje mnie czy po drodze nie zdążyłaś na autobus, czy twoja babcia jest chora albo czy porwali Cię kosmici! Nie mam czasu na pogawędki, a ty bierz się do roboty !
"Uchroń proszę mnie Boże żebym kiedyś nie zabiła tego człowieka" pomyślałam.
Reszta dnia w pracy minęła jak co dzień. Czyli nudno i bez większych fajerwerków. Monotonia robienia ciągle tego samego już powoli zaczynała mnie nużyć. Czas biegł nieubłaganie wolno a ja jedynie o czym mogłam myśleć to o tej umięśnionej klacie i pięknych błękitnych oczach.
Po pracy kiedy dotarłam do mieszkania, okazało się że Kim nie ma. W sumie było mi to na rękę. Wdrapałam się pod kołdrę i postanowiłam w końcu odespać kaca.
- Hej skarbie ! Co ty spisz ? No nie ! Nie rób mi tego ! - usłyszałam kobiecy głos, otworzyłam oczy i zobaczyłam lazurowe duże oczy wpatrujące się we mnie.
- Kim, daj mi się proszę przespać. Jestem wykończona a dopiero co zasnęłam - lekko zamroczona snem odpowiedziałam przyjaciółce.
- Dopiero co zasnęłaś co ? Nie wydaje mi się. Wiesz która jest godzina?
- Nie wiem jakaś osiemnasta?
- Shay durniu! Jest już dwudziesta druga! A my za godzinę wybieramy się na karaoke z moim nowymi znajomymi - z uśmiechem powiedziała Kim.
- Dwudziesta druga ? Jak to możliwe? Śpię już ponad trzy godziny? Zaraz... zaraz ! Jakie karaoke ? Jacy NOWI znajomi? - Już dochodząc do siebie odpowiedziałam Kimberly.
- Po pierwsze: zajebiste kareoke w wypasionym klubie na Oxford Street.
Po drugie: zajebiści znajomi którzy na pewno przypadną Ci do gustu, zwłaszcza ta męska część.

CZYTASZ
Mr.Black
RomanceCzy kiedykolwiek ugieły się pod wami kolana na widok kogoś kogo nie znacie? Nathalie się właśnie to przydazyło! Zawsze pewna siebie, wyszczekana, wiedząca czego chce dziewczyna zaniemówiła! Zaniemówiła na widok kogoś kogo obiecała sobie iż musi poz...