Fragment I

29 1 2
                                    

Nowy Jork, godzina 19:30. 

Josh Tarkowsky stoi w oknie swojego apartamentu na 20 piętrze nowoczesnego wieżowca. Dopiero godzinę temu wrócił z biura, gdzie miał dzisiaj ważną prezentację swojego najnowszego projektu dotyczącego rozwoju firmy. 

- Cholerne korki. - mruknął do siebie i odwrócił się na pięcie od okna. Na drodze nadal było tłoczno, oto kolejna fala ludzi wściekle stara się przedrzeć do swojej części dzielnicy by wreszcie móc schować się w domowym zaciszu. Od dziesięciu lat to samo. Żadnej przygody. Żadnego luzu. Tylko praca, korki, praca, korki i znowu praca. 

Zdenerwowany mężczyzna wyciągnął z barku butelkę whisky i nalał sobie całą szklaneczkę. Tarkowsky usiadł na drogiej, skórzanej kanapie w dużym pokoju i włączył wieczorne wiadomości. Jak na 45 letniego faceta był już na tyle znudzony, by pokręcić głową i przeklnąć pod nosem na widok znajomej prezenterki, która jak codzień przekazywała najważniejsze wiadomości dnia. Pociągnął długi łyk trunku i bez większego pośpiechu przełączył pilotem kanał, gdzie trafił na mecz NHL. Jego miejscowa drużyna, New York Rangers podejmowała Edmonton Oilers. Josh jako mały chłopak zawsze chciał zostać hokeistą, jednak jego rodzice zadecydowali inaczej i nie pozwolili dziecku spełniać swoich marzeń. Według nich staż hokeisty nie był dobry dla chłopaka z bogatej rodziny. Bez jakichkolwiek emocji nalał sobie drugą szklaneczkę mocnego trunku. 

- Jak Ty grasz?! - Wykrzyknął, kiedy jeden z zawodników nowojorskiej drużyny podał krążek wprost pod kij rywala, po czym bezradnie patrzył jak wykorzystuje on błąd i zdobywa piękna bramkę strzelając pod samą poprzeczkę. Bramkarz bez szans.
- Co za debil. Ja bym tak nigdy nie zagrał. - Powiedział poirytowany Tarkowsky. 

Tego dla Josha było już zbyt wiele. Nie dość że praca, nie dość że korki, to jeszcze nawet jego ulubiona drużyna w kompromitujący sposób traci bramkę. Mężczyzna ze złością wyłączył telewizor, dopił whisky ze szklaneczki, po czym udał się do łazienki. Przed lustrem zatrzymał się i krytycznym wzrokiem spojrzał na swoją twarz, tak daleką od tego, jaką chciałby widzieć. Jego szpakowate, czarne włosy kontrastowały z niebieskimi oczyma i dużym nosem, chociaż on sam nie był zadowolony ze swojego wyglądu. Chciałby wyglądać co najmniej na 10 lat mniej. Widział tylko w sobie przepracowaną marionetkę, której nie dane było spełnić marzeń. Miał dosyć samotności no i oczywiście korków towarzyszących mu codziennie w drodze do pracy jak i samej pracy. Właściwie, to Josh Tarkowsky miał dosyć już wszystkiego. Pomyślał o tym, nasz bohater, po czym uśmiechnął się ponuro, przebrał w piżamę i udał się do łóżka. Mężczyzna padł jak kłoda i zaczął zastanawiać się, czy właśnie tak chce nadal żyć. Odpowiedź w jego głowie pojawiła się szybciej, niż zdążył zdać sobie z tego sprawę. Postanowił, że od jutrzejszego poranka wiele się zmieni. Tarkowsky uśmiechnął się delikatnie, ale o dziwo - szczerze - na myśl o tym, jaką minę będzie miał jutro jego szef, gdy usłyszy jego słowa. Rozmyślając tak, wyczerpany zapadł w głęboki sen, wśród hałasów typowych dla wielkiej metropolii, która otaczała mężczyznę ze wszystkich stron przez tyle lat. 

Już niedługo. Nadchodzi nowe...

Tu na razie jest ściernisko, ale będzie tytulisko.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz