Praca w pizzerii może kojarzyć się z czymś miłym i przyjemnym, jednak nie każde zajęcie w tym miejscu jest takie wspaniałe jak samo przygotowywanie włoskiego specjału. Zawsze ktoś musi odpowiadać za porządek w kuchni i właśnie kimś takim była Jennifer Godlace.
Jennifer, wysoka blondynka po trzydziestce zerknęła na stertę brudnych naczyń leżących na stole obok. Odkąd dostała tą pracę, musiała spędzać czas w ciasnej kuchni szorując każdy garnek czy łyżkę, która tylko trafi do zlewu. Sprzątała też podłogi i czyściła piec na pizzę, co oczywiście niezbyt jej się podobało. Kto chciałby pracować tak jak ona? Męcząc się ze stertami garnków każdego dnia, z wilgocią panującą wokół i jeszcze z niezbyt miłymi współpracownikami.
Kobieta ze złością rzuciła zmywakiem w taflę wody. Miała już dość swojej roli w pizzerii przy Stuart Lane. Składając podanie o pracę myślała raczej o roli kelnerki a nie sprzątaczki w kuchni.
- Spokojnie... Mówiłam Ci, prześpij się z nim i będziesz kimś więcej w tej branży. Każda z nas tak zaczynała. - Usłyszała zrezygnowana Jennifer tuż za swoimi plecami.
Nawet nie widziała, kiedy Sue, jedna z kelnerek weszła do kuchni z kolejną porcją naczyń i była świadkiem wodnego gejzeru, powstałego po jej wściekłym rzucie niebieską gąbką. Zdążyła się zorientować, że każda kobieta w pizzerii aby nie zajmować się myciem zastawy stołowej, powinna dać się porwać na jedną noc szefowi lokalu.
- Daj mi spokój. Nie stanę się dziwką ani niczyją zabawką. - zdenerwowana Godlace odparła koleżance opierając się oburącz na zlewie, wpatrując się rozpalonymi z gniewu czarnymi oczyma w spienioną od płynu wodę.
- Oj no weź, nie jest tak źle, zna się na rzeczy, a i zarobki lepsze, o warunkach pracy nie wspominając. - kontynuowała Sue z delikatnym uśmieszkiem pomimo trzęsącej się ze złości postawy Jennifer.
Godlace Miała serdecznie dosyć docinek pod swoim adresem.Zwłaszcza od stojącej obok osoby. Przez chwilę pomyślała o tym, jak wyglądała by Sue z ogromnym, brudnym garnkiem na głowie. Na samą myśl o tym poprawił jej się humor i dziewczyna nie potrafiła stłumić śmiechu. Wściekłość uleciała z niej jeszcze szybciej, niż się pojawiła. Wiedziała jednak, że nie może sobie pozwolić na takie wybryki, bo byłby to najprawdopodobniej jej ostatni dzień w pracy.
Z błyskiem w oku i szerokim uśmiechem na twarzy Jennifer odwróciła się i spojrzała prosto na niższą od siebie kelnerkę.
- Ja mam przynajmniej szacunek do swojego ciała. Nie to co wy... wy wszystkie. - mówiąc to Godlace popatrzyła z odrazą na koleżankę po fachu.
Tamta zawiesiła wzrok na zmywającej, otworzyła usta, po czym szybko je zamknęła. Rzuciła niezrozumiałe przekleństwo w jej stronę i wyszła, nie widząc mocnych argumentów po swojej stronie by odeprzeć stwierdzenie nowej pracownicy. Jen spojrzała na zmniejszającą się stertę naczyń i odetchnęła z ulgą. Jeszcze tylko kilka talerzy i będzie wolna.
Mniej więcej za pół godziny kobieta szła już w stronę domu jedną z zatłoczonych ulic Nowego Jorku, mijając wiele ludzi zajętych swoimi sprawami i właścicieli sklepów zamykających swoje lokale ze względu na późną porę. Gdzieś obok niej jakaś para kłóciła się o to, gdzie powinni kupić nowe meble. Z obrzydzeniem pokręciła głową, na myśl o problemach, które mają teoretycznie szczęśliwi ludzie. Kawałek dalej minęła gromadkę bezpańskich psów sikających na hydrant i grupkę młodych osób, popalających skrycie skręty.
Po tym gdy przedarła się wreszcie przez ludzkie mrowisko i stanęła przed domem znajdującym się kilka ulic dalej, przekręciła zamek w drzwiach.
- Wreszcie w domu. Ufff... przeżyłam. - powiedziała do siebie Jennifer. Zmęczona kobieta zjadła na szybko zimną kanapkę z szynką i serem, usiadła przed telewizorem na miękkim fotelu i nie wiedząc kiedy, pogrążyła się w głębokim śnie.
Jej zmęczone od pracy ręce opadły ciężko wzdłuż oparcia, poddając się prawu grawitacji i korzystając z chwili wytchnienia przed kolejnym dniem pracy w pizzerii...
Koniec fragmentu III
CZYTASZ
Tu na razie jest ściernisko, ale będzie tytulisko.
HorrorDo napisania tego nakłoniła mnie moja koleżanka, Kamila, więc jest to całkowicie jej zasługa :p