Mam 15 lat i sam nie wiem po co to piszę, ale piszę... Ale nie łatwo jest wspominać te 15 lat ... Naprawdę to ciężkie przeżycia ... Ale muszę to wyznać, chociaż sam przed sobą ... By zyskać spokój ... Mieszkam w jednej z podwarszawskich wsi. Nic ciekawego się tutaj nie dzieje... Pamiętam, że gdy miałem sześć lat, zapytałem mamę, dlaczego te domy dziś tak piękne są zniszczone, dlaczego tyle gruzów i w ogóle wszystko zniszczone ... Ona milczała ... Ale ja już to wiem ... To Niemcy, którzy niszczyli Warszawę, zniszyczli też okoliczne wsie ... Czasy były trudne ... W zeszłym tygodniu przeczytałem "Pana Tadeusza"... Musiałem się z tym kryć. Widziałem jak ktoś publicznie krzyknął "Jeszcze wolna Polska nie zginęła", potem przyjechali jacyś wojskowi i zabrali go ... Byłem też ostatnio w lesie na spacerze i widziałem że ktoś coś zakopał, więc razem z moim przyjacielem rozejrzeliśmy się i za jednym z krzewów były łopaty zabrudzone czymś czerwonym.
- To krew - wrzasnął Antek. Uspokoiłem go. Choć nawet mi zakołatało serce. Pomyślałem i opowiedziałem mu tragiczną historię ostatniego Polaka.... Obrońcy wolnej Polski, ale innej niż ta nie będzie ... Ta też jest wolna i ludowa ... I często było u mnie tak, że brakowało chleba czy w ogóle jedzenia, ale żyje a mama, ach serce się kraję i płakać się chce ... Ale mówiła tylko "Będzie lepiej" ... Mój ojciec ... Trudny człowiek ... Wybitny socjalista ... Tfu alkoholik ...typowo ruski ... Ale o zmarłym źle się nie mówi, chyba, że jeszcze żyje na tej Syberii. Jedyne co pamiętam to liczne akty przemocy, rzekomo dla mojego dobra, ale ja w to nie wierzę ... W Boga też... Bił mnie gdy pomyliłem datę socjalnej rewolucji ...ale ja nie lubiałem historii... Chciałem tworzyć sztukę malować albo coś z biologią, lekarzem ....ale nie ... Mam robić dla wielkiej rodziny radzieckich przyjaciół ... Dla towarzyszy ... Nie nawidzę Lenina i całej ruskiej bolszewii... Tfu ... Ale życie tak mnie przysposobiło ... Jestem Polakiem z PRLu ... Bił niemiłosiernie za cokolwiek a nawet bez powodu... Tak po prostu a zwłaszcza gdy był już całkiem wstawiony ... Ojciec mój, Polak, który walczył pod Lenino miał kilka pamiątek na ciele po tym wydarzeniu... Choćby stracił oko... A w 45 wstąpił do NKWD ... Wielce szanowany i poważany gościł na sesjach oficerów w Moskwie i Warszawie a nawet sam organizował takie spotkania w domu ... Oczywiście nie na sucho ... Poślubił on biedną Polkę z Warmii ... Moją Matkę Jadwigę która podobno w swoich korzeniach miała coś wspólnego z ta Jadwigą Andegaweńską ... A dziadek pochodził od Czartoryskich... Sam się tak nazywał ... Potomek tych książąt ... A więc matka moja Jadwiga i towrzysz Karczewski zawarli ślub .... Oczywiście cywilny bo kościół to zło ... Z tego związku narodziłem się ja i tylko ja ... Bo ojca już nie ma od 5 lat ... I raczej nie wróci ... W szkole uczyli że Polak walczący to Polak zły ...dobry ten co socjalista czy komunista ... Nauczyłem się pisać i czytać ...tak czytać tylko no właśnie to co wielbiło komunistów ... I jeszcze te wiece z Bierutem ... Dziś wiem kto to ale wtedy ... Mówiło się "polski Stalin" czy "przyjaciel narodu"... Alkohol, przemoc, głupota ... To był mój ojciec... Ale podobno za dużo wiedział ... Raz gdy miałem 10 lat przyszli tajni panowie w garniturach, skuli ojca i zabrali ... Moja mama biegała po urzędach i mówiła mi że wyjechał i niedługo wróci... Wczoraj znalazłem rozkaz w jej kredensie ... " Towarzysz Karczewski zostaje uznany za wroga narodu i za to musi ponieść karę zesłania na Syberię" ... I już wiedziałem, że go nigdy nie zobaczę ...chyba że po śmierci ...gdzieś w jakiejś otchłani ... Kto wie ? ... Nikt nie wie ... Moja mama mówi że jest jakieś niebo jakiś raj ale już to słyszałem ... na ziemi tez mamy taki raj ... To Związek Radziecki ... Raj dla socjalistów i komunistów ... Bezsens ... Ale wracając do Polski Ludowej ... Mieszkam w bardzo spokojnym miejscu... Obok domu płynie rzeczka, rośnie las ... Cisza, spokój i ludzie pracujący na roli ... Byłem ostatnio w sklepie sieci GS ... Wszedłem do sklepu wcześniej otrzymawszy od mamy dziwną kartkę ... Myślałem że to lista zakupów i faktycznie to było coś na kształt takiej listy ale zqykle nie kupiło się wszystkiego na liście ... Bo nie było... No a więcej kupić nie można ... Więc wszedłem ... Przed oczami lada ... Jakaś starsza pani i ta magiczna waga ... Kocham na nią patrzeć.... Jest piękna nie tylko w sferze ozdoby ale funkcji jaką pełni ... Niczy Temida rozsądza spory ... Bo waga sprawiedliwie rozdaje ... Ile na kartce zapisano ... Kupiłem 1 litr mleka do tyle mogłem choć na kartce było 2 ... Ale odłożone dla pani Marczewskiej i starego Nowaka ... Sklep pusty ... Było trochę kiełbasy, 6 chlebów, jakieś dwa masła, dżem i papier toaletowy... Wyszedłem i rozpocząłem drogę którą codziennie przemierzam po dwa razy, bo obok sklepu jest moja szkoła... Szkoła trudna i wcale nie dlatego że nie jestem jakiś wybitny ale przede wszystkim ten język rosyjski ... Polskiego nauczyłem się dopiero po 5 latach a i tak wciąż popełniam błędy ale język rosyjski to jest coś strasznego ... Takie marne 15 lat ... Co mogę wspominać? Urodziny ...tak urodziny to chyba jedyna przyjemna rzecz ... Zawsze dostaję troszkę prezentów ... Zwłaszcza 50 zł z Karolem Świerczewskim ... Kolejny Polak komunista ... Ale zawsze można coś kupić ... O ile cokolwiek jest w sklepie ... Sam nie wiem ... A może wrócić do tego ponurego świata ... Podobno kiedyś był lepszy ale mówią że teraz jest najlepszy ... Na szczęście wiem że świat nie jest taki piękny jak się wydaje ...