Wojna pozycyjna

14 0 0
                                    

Minęły kolejne 3 lata, a ja w tym samym miejscu ... Szkoła nudna i trudna ... Jedyne, co się zmieniło, to moje nastawienie do historii, bo pokochałem ją ... Zacząłem doceniać wolność ... Słowo, ktore jest mi tak obce, jak obce było Polsce ... Otóż zacząłem czytać wiele książek o Polsce ... Dowiedziałem się, ilu bohaterów ginęło za kraj ... Kiedyś przeczytałem o Kościuszce, który chciał uratować kraj przed Rosją ... Nigdy w szkole nikt o nim nie mówił, ale to był wróg ludu pracującego numer jeden ... Pozanłem też jedną dziewczynę, która była Francuzką ... Ale miała polskie korzenia i mówiła tak dobrze po polsku, jak i po francusku ... Również miała trudne dzieciństwo ... Jej ojciec, który był we francuskim ruchu oporu, został rozsztrzelany przez Niemców, a ona wraz z matką trafiły do transportu do Auschwitz ... Podczas jednej z akcji udało się polskim żołnierzom z AK zatrzymać ten pociąg i uwolnić więźniów, wśród których się znajdowała ... Niestety jej matka zginęła w Auschwitz... Adela, bo tak jej na imię, mimo że była 7 lat starsza bardzo poruszyła moje serce ... Kiedy podczas spaceru po jednym z parków zauważyłem płaczącą dziewczynę nad stawem, podszedłem i zapytałem co się stało ... Opowiedziała mi, że jest samotna, straciła rodziców i nie może się odnaleźć ... Tego wieczoru zakochałem się ... Spędziłem całą noc w tym parku, nie myśląc o niczym innym tylko o Adeli i o tym jak jej pomóc ... Napisałem szereg listów do moich kolegów, którzy wraz z rodzinami przenieśli się do Francji w obawie o życie w komunistycznej Polsce i tydzeń po tym spotkaniu dostałem odpowiedź ... W Paryżu mieszka jedna z ciotek Adeli ... Szybko poinformowałem ukochaną ... Chciała wrócić do Paryża, ale kiedy z radością przeczytała ten list nagle zaczęła płakać ... Powiedziała że będzie jej mnie brakować i że ona również mnie pokochała ... Byłem w dużym zmieszaniu, ale stwierdziłem że też nie chce mieszkać w Polsce ... Chcę zostawić te żelazną kurtynę i poczuć wolność we Francji ... Przekonałem Adelę, że za kilka lat ją odwiedzę i również zamieszkam w Paryżu ... Miałem tam wielu przyjaciół ... Więc postanowiłem pomóc jej się wydostać ... Było to dosyć trudne ze względu na podział Europy ... Ale udało się ... Przekazałem jej znaczną sumę pieniędzy na podróż i pomoc poznanych Niemców którzy mieli być wysiedleni do Stuttgardu, czyli miasta w zachodnich Niemczech, skąd łatwo było wrócić do Francji ... Dwa tygodnie później otrzymałem list od Adeli ... Dotarła i przysłała mi pocztówkę z wieżą Eiffla ... Kiedy przypatrzyłem się tym ludziom siedzącym w kawiarni, powiwającą flagę francuską i napis ... Niech żyje wolna Francja, który specjalnie dla mnie przetłumaczyła na odwrocie, poczułem taką chęć wydostania się z tej dziury ... Były jednak trzy problemy .... Język francuski, ale ten dało się rozwiązać ... Nabyłem w antykwariacie jeden z ostatnich słowników polsko-francuskich napisany jeszcze w 1935 roku i począłem pilną naukę tego języka ... Stał się od dla mnie alternatywą dla rosyjskiej cyrylicy i komunistycznej nowomowy ... I po trzech latach potrafiłem już w miarę płynnie porozumieć się w najprostszych kwestiach po francusku ... Drugim problemem stała się moja mama ... Nie chciałem jej zostawić ale pech chciał że to ona zostawiła mnie ... Umarła ... Byłem załamany, bo to ona była moją jedyną ostoją i wsparciem ... Ona była jedyną osobą posiadającą pieniądze ... Ja mimo usilnych prób nie zdobyłem jakiejkolwiek pracy ... Otrzymałem tylko niewielki zasiłek, który ledwo wystarczył na chleb ... Z części pieniędzy. które zostały, udało mi się zorganizować niewielki pogrzeb ... Ale raz podczas porządków w domu znalazłem list ... Do mnie ... A był od ... Mojej mamy... Natychmiast zacząłem go czytać ...
"Mój drogi synku
    Chcę ci powiedzieć, że jesteś moim skarbem najdroższym na świecie. W moim życiu wydarzyło się dużo. Widziałam wiele przemocy i terroru. Wiem, że nie lubisz tych komunistów, którzy mordują Polaków. Wiem też, ile cierpiania dostałeś od ojca. Przepraszam, że nie zawsze mogłam cię obronić. Ale chcę ci to wynagrodzić. Musisz uciekać z tego kraju, przynajmniej teraz, kiedy czasy są trudne. W piwnicy za starą szafą jest wnęka, a w niej mała skrzynka. Znajdziesz tam trochę pieniędzy, które schowałam przed ojcem. Chcę też abyś pamiętał, że jesteś Polakiem. Jest tam też zdjęcie Piłsudskiego i pamiętnik mojej matki z czasów powstania warszawskiego. Proszę zabierz je ze sobą.
                              Twoja mama Jadwiga"
W tym momencie zacząłem płakać. Straciłem tak ukochaną i bliską mi osobę. Przez tydzień myślami kierowałem się do wspaniałych chwil spędzonych z mamą i ogromną tęsknotą jaką do niej żywiłem ... Wtedy pierwszy raz zapytałem... Boże dlaczego? ... Nie pomyślałbym chyba nigdy, że zapytam o Boga ... W tej chwili nagle pomyślałem, że może być on jedyną osobą, z którą mógłbym porozmawiać o swoich problemach ... Więc pewnego wieczoru zacząłem mówić ... Sam do siebie ... I przed sobą ... Czego tak naprawdę chcę ... Co ne daje mi spokoju i przede wszystki co muszę ? A wiem, że muszę zrobić ostatnią rzecz dla mojej mamy ... Spełnić jej wolę ... Po dwugodzinnym akcie samożalu poszedłem spać ... Trzecim problem i to najważniejszym  było uzyskanie domunetów i paszportów, co było praktycznie niemożliwe ... Ale kolejnego dnia podczas spaceru spotkałem pewnego staruszka ... Lat może szęśćdziesiąt ... Siadłem na ławce w parku dokładnie naprzeciw miejca, gdzie spotkałem Adelę i nagle ten staruszek przysiadł się do mnie i zapytał, co mnie tu sprowadza ... Odpowiedziałem mu, że tu poznałem moją miłość ... Na to posmutniał i zaczął swoją opowieść ... Bradzo smutną i tragiczną ... Chciałem okazać mu jak najwięcej współczucia...
- Widzisz, mój drogi chłopcze -zaczął spokojnie staruszek- ja podobnie, jak ty poznałem w tym miejscu swoją miłość, ale wtedy Polski jeszcze nie było ... Był rok 1905 ... Rewolucja była tu wielka ... Miałem 20 lat i uciekłem z  wraz z rodziną do ciotki, która tu mieszkała niedaleko ... I pewnego razu przechodziłem tędy i spotkałem dzieczynę która miała może z 18 lat ... Siedziała na tej ławce i płakała ... Przysiadłem się i zacząłem z nią rozmowę ... Opowiedziała, że gdy miała 5 lat jej matka umarła, a dokładnie wczoraj jej ojciec został zesłany na Syberię ... Współczułem jej ... Kiedy porazmawialiśmy dłuższą chwilę, stwierdziłem, że muszę jej pomóc ... Zamieszkała u mnie w jednym z pokoi, a moi rodzice również byli wstrząśnięci jej historią. Okazało się  że nasi dziadkowie wspólnie walczyli w jednym odziale w powstaniu styczniowym .... Od tego dnia codziennie spotykaliśmy się na tej ławce i rozmawialiśmy ... Codziennie dokładnie o 12:15 ... W okolicy mieszkała jej ciocia, którą wspólnie odnaleźliśmy, więc przeprowadziła się do niej ... Ale wciąż codziennie spotykaliśmy się na tej ławce i tak 9 lat ... Bo wybuchła wojna ... I misiałem iść walczyć ... Ale obiecaliśmy sobie, że po wszystkim się tutaj spotkamy ... Planowaliśmy nawet ślub po wojnie  bo jeszcze zanim wybuchła, to oświadczyłem się jej. Wojna ciągnęła się 4 lata, ale szczęśliwie wróciłem do domu i 12 listopada 1918 roku przyszedłem w to miejsce ... Wysłałem też do niej list, ale nikt nie przyszedł ... I przychodziłem tak codziennie przez całą drugą RP i okupację zawsze w to miejsce, licząc że kiedyś znów spotkam moją ukochaną ... I nawet dziś mam nadzieję, że się spotkamy ... A jako że obiecałem, to postanowiłem tu przychodzić aż do śmierci ... Nawet nie myślałem o innej ... Bo ta była moją jedyną ...
Wzryszyłem się i opowiedziałem mu moją historię oraz plan wydostania się z tego kraju ... Na co on szybko odpowiedział ...
-Mój drogi, tu nie dasz rady ... Ale wiem, skąd możesz to zrobić ... Miałem znajomego w Jugosławii ... Napisał mi wiele listów, jak można wydostać się z tego komunistycznego świata, co udało się wielu osobom ... W Jugosławii łatwo dostać paszporty i przez Słowenię przejść do Austrii, a stamtąd łatwo dostaniesz się do Francji ... Tylko musisz mieszkać przynajmniej dwa lata w Jugosławii ... Ale to jedyna droga ... U nas nie dostaniesz tego pozwolenia ani nigdzie w Bloku ...a Jugosławia na szczęście w Bloku nie jest...
Podziękowałem mu za radę i po chwili rozmowy rozpocząłem drogę do domu, wciąż myśląc "Czy to ty Boże?" ... Kiedy już dotarłem, zjawił się nieoczekiwanie listonosz z tajemniczym listem z urzędu ...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 31, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OdrzuconyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz