Rozdział 8 Anioł kusicielem (Dp)

1.5K 127 20
                                    

Rozdział 8

Kasidi z hukiem uderzyła o kamienną ścianę budynku. Skóra na jej dłonie odrobinę się starła i zaczęła z niej sączyć krew, lecz dziewczynę mało to obchodziło. Wpatrywała się tylko w Edmunda z żądzą mordu. Była gotowa zesłać demona do najmroczniejszych zakamarków otchłani, lecz coś ją przed tym powstrzymywało. Nie czuła żadnej sympatii do demona, lecz ze względu na ostatnie wydarzenia czuła się osłabiona. Sama Alestra błagała swoją panią o ostrożność i oszczędzanie swoich sił. Dziewczyna nawet gdyby nie ta prośba nie zamierzała się wychylać. Czuła, że coś wisi w powietrzu i niedługo przyjdzie się jej zmierzyć z czymś cholernie irytującym.

– Co robisz w mojej szkole? – zapytała, przechylając głowę na bok. – Jeśli powiesz mi, że ty i ten twój durny koleżka zostaniecie tu na dłużej to nie ręczę za siebie.

Kiedy Kasidi przyszła dzisiaj rano do szkoły czekała na nią niemiła niespodzianka.Okazało się bowiem, że do jej klasy doszedł kolejny nowy uczeń. Nowy okazał się Edmundem i praktycznie, że od razu zaczął kłócić się z Michaelem. Kasidi cały czas przeklinała tę dwójkę w myślach. Na domiar złego Astarothe został nauczycielem matematyki na miejsce poprzedniego. Kasidi była wściekła. Już samo siedzenie z przeklętym świętoszkiem niemiłosiernie ją drażniło. Dołóżmy do tego jeszcze dwójkę posłańców Lucyfera. Kasidi naprawdę podziwiała samą siebie za to, że jeszcze nie wybuchła i kogoś nie skrzywdziła. Alestra w całym tym towarzystwie była dla niej czymś w rodzaju oazy. Czarnowłosa cieszyła się, że jest przynajmniej jedna osoba, która nie denerwuje jej w tak dużym stopniu.

Edmund zacmokał prowokacyjnie, opierając się o ścianę budynku. Od razu po pierwszej lekcji Kasidi zaciągnęła go za szkołę, by zmusić demona do odejścia ze szkoły. Alestra chciała iść za nimi, lecz jej pani zabroniła jej tego.

– To proste – odparł demon. – Naszym zadaniem jest obserwowanie cię, Kasidi. Nasz pan, wielki i cudowny Lucyfer chce się z tobą spotkać, więc możesz być mi wdzięcz...

Nim Edmund skończył mówić, otoczyły go płomienie. Na jego twarzy pojawiło się mu zaskoczenie. Nie wierzył w to, że Kasidi zabiję go na terenie szkoły. Nikt tego nie podejrzewał.

– Przekaż temu swojemu durnemu władcy...

Edmund nie rozumiał jak Kasidi może z taką łatwością obrażać władcę piekieł. On mógł ją zabić, a kiedy wreszcie przybyłaby do Piekła, skazać na niewyobrażalne męki. Mimo to Kasidi dalej była pewna siebie i pozbawiona szacunku wobec osoby szatana.

–...że może się wypchać. Nie zamierzam być jego zabawką laboratoryjną! – wysyczała dziewczyna, odwracając się na pięcie.

Płomienie przygasły, a niebo zachmurzyło się.Edmund wyczuwał w powietrzu woń aniołów. Ten zapach straszliwie drażnił jego nozdrza. Chciało mu się wymiotować.

Z Kasidi było podobnie. Przez ciągłe przebywanie w towarzystwie demonów stała się jeszcze bardziej czuła na obecność mieszkańców Nieba. Kasidi wyczuła, otulającą ją moc Alestry. Strażniczka była obok swojej pani, chociaż jej ciało pozostawało oddalone. Była jednak pewna, że w razie potrzeby zdoła obronić Kasidi.

– Chyba się nie dogadamy... – mruknął Edmund, ciężko wzdychając. – Nie ważne co powiesz ja, Astaroth czy inne demony zawsze będziemy posłuszne Lucyferowi. – Przeczesał dłonią swoje włosy. – Nasz pan kazał cię obserwować, więc nie zamierzam mu się sprzeciwiać. – Uśmiechnął się szelmowsko. – Wierz mi, rozwścieczony Lucyfer to nie przelewki.

Edmund nie czekał na odpowiedź Kasidi. Obstawiał nawet, że dziewczyna podpali cały budynek szkolny jeśli zostanie przy niej choćby chwilę dłużej. Kasidi była cholernie drażliwa. Czasami przypominała Edmundowi swojego pana. Jednak kiedy tylko taka myśl pojawiała się w umyśle demona, ten od razu krzywił się na nią. Było mu wstyd za to, że porównał swego wspaniałego mistrza do ludzkiej kobiety. Fakt, Kasidi była niezwykła, lecz wszystko co miała zawdzięczała umowie z demonem. Edmund musiał jednak przyznać, że umiejętności Kasidi wykraczały za to, co podwładni Lucyfera mogli podarować ludziom.

Kasidi nie spojrzała na Edmunda, zaciskając dłonie w pięści. Starała się uspokoić i niczego ni zniszczyć. Może i mogłaby naprawić wszystkie szkody – poza wskrzeszeniem zmarłych – ale wolała nie ryzykować. Alestra zapewne martwiłaby się o nią, a troska diablicy była ostatnią rzeczą jakiej pragnęła Kasidi. Czarnowłosa sapnęła, przeczesując włosy dłonią. Musiała już wracać do szkoły, co niezbyt się jej podobało. Jedynym plusem tego wszystkiego było to, że kiedy wjedzie do środka, Alestra będzie pilnować, by nikt się do niej nie zbliżył. Kasidi skierowała się w stronę wejścia, gdy nagle przed nią pojawił się Michael z plastrem na policzku. Na jego twarzy malował się delikatny uśmiech, a w oczach widoczne były iskierki radości. Kasidi stanęła jak wryta, mordując anioła wzrokiem.

– Czego chcesz świętoszku? – sarknęła nieprzyjemnie.

Michael uśmiechnął się w odpowiedzi. Nieuprzejmości ze strony Kasidi bawiły go. Archanioł wiedział, że gdyby nie znak na jej dłoni, byłaby kimś zupełnie innym. Może nawet kochałaby Boga tak jak on.

– Kasidi, jeszcze nie jest za późno. Można cię naprawić – rzekł, wyciągając w kierunku nastolatki swoją dłoń. – Wiem, że zło jest w tobie zakorzenione, ale zawsze można uratować twą duszę. Nie musisz kroczyć ścieżką zła – wyznał, otrzymując w odpowiedzi prychnięcie Kasidi.

Nastolatka była wściekła, lecz i także rozbawiona. Wiara Michaela była tak strasznie żałosna, choć z drugiej strony wzbudzała podziw. Chłopak naprawdę wierzył w to, że Kasidi może zostać naprawiona.

– Nie jestem w stanie opowiedzieć ci o wszystkim. Jeśli tylko chcesz odpowiedzi, chwyć mą dłoń. Rada wszystko ci wyjaśni, a wtedy rozważysz po której stronie staniesz – zaproponował uprzejmie.

Kasidi skrzywiła się. Czuła, że jest to podstęp, lecz jednocześnie pokusa była tak strasznie duża... Nim podejmie decyzję chciała dowiedzieć się czegoś więcej. W głowie słyszała Alestrę, która odradzała przyjęcia dłoni anioła. Kasidi wyciszła ją, wiedząc, że nie ma niczego do stracenia.

– Na co chcecie dać mi odpowiedź?

Michael spojrzał na niebo. Widział, że zaciekawił Kasidi i zamierzał wykorzystać jej ciekawość do pójścia z nim.

– Zapewne nie wiesz kim tak naprawdę jesteś. Dlaczego dostałaś tę moc i jakie masz znaczenie? – Spojrzał na dziewczynę. – Damy ci odpowiedzi, a ty zadecydujesz po jakiej stronie staniesz.

Kasidi zaśmiała się. Nie zamierzała stawać po żadnej ze stron konfliktu, nie licząc oczywiście swojej. Może i pójdzie z Michaelem, lecz nigdy nie wspomoże Niebios. Nienawidziła ich. Jeśli chodziło o Piekło to było jej obojętne, lecz też zamierzała odmówić stania po stronie Lucyfera. Chciała być wolna, a taki sojusz przyciął by jej skrzydła.

CDN

Wreszcie zaczynamy etap z akcją i dowiadywaniem się prawdy o Kasidi. Powiem wam, że Wyrok Ostateczny to trochę bardziej nowela niż taka powieść rodem Askalona. Wątek jeden główny, co można dobrze zauważyć, a drugi jeśli się pojawi to będzie strasznie króciutki i na pewno nie widoczny na tle tego pierwszego. Wiem! Będzie on wątkiem widmo! ^^

(Data opublikowania tego rozdziału: 28.02.18r)

Wyrok ostatecznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz