I'm guilty of loving and giving when you take too much

7.9K 408 2.6K
                                    

Majowe popołudnie sprawiło, że ludzie korzystali z początku weekendu i spacerowali, łącząc się w pary ukochanych, bądź paczki przyjaciół. Mijała piąta, a Harry właśnie przekręcał klucz w zamku swojego sklepu, o którym od zawsze marzył i półtora roku temu marzenie stało się rzeczywistością. Kochał zapach kurzu i staroci, a wszystko miało dla niego duszę i historię. Uśmiechem witał każdego klienta i z zaangażowaniem opowiadał o przywiezionych nowościach. Nawet salon w domu jego i Louisa mieścił starą, przepiękną komodę z czystego drewna. Obaj uwielbiali sztukę i to ona ich połączyła. Teraz Tomlinson miał małą galerię sztuki i wspierał początkujących malarzy.

Ich życia zawodowe rozkwitały, ale jednocześnie prywatne sprawy szły gorzej. Byli ze sobą na tyle długo, by traktować się jak parę przyjaciół, a nie ukochanych. Razem dorośli, wyprowadzili się z domu do pierwszego wynajętego pokoju, by potem zamienić go na mały domek. Przygarnięte koty, wspólnego konto, rachunki i problemy. W tym wszystkim jakoś zatracili uczucie i Harry czuł pustkę w sercu. Wszystko zmieniło się, gdy Louis przedstawił mu Francisco – dwudziestojednoletniego Hiszpana z zamiłowaniem do malarstwa. Lou pomagał mu w stawianiu pierwszych kroków, gdy odkrył jego prace na Instagramie i zrobił małą wystawę. Jednak Franco poczuł szybsze bicie serca, gdy spojrzał na inne arcydzieło. Na ósmy cud świata z lokami i cudownymi ustami, które potem podawały mu swój numer. Od kawy do kawy i teraz mijał szósty miesiąc ich związku.

Na miejscu pasażera leżała granatowa torebka z pudełeczkiem w środku. Bransoletka z imieniem Harry'ego miała być prezentem dla Franco, by ten zawsze mógł mieć go blisko. Mieli dziś spędzić cudowny wieczór, a Styles skłamał Louisowi bez zająknięcia, że jedzie zobaczyć kilka antyków i nie wie, o której wróci. Sam nie umiał określić czy zrobi to w środku nocy, czy jednak pojawi się dopiero w sobotę po pracy.

Nie używał dzwonka, by wejść do środka niewielkiego mieszkania na obrzeżach Londynu. Już od progu czuł zapach dania z dużą ilością ziół, które uwielbiał. Odwiesił kurtkę na wieszak i podszedł do bruneta, przytulając go od tyłu, gdy ten się roześmiał.

– Dzień dobry, kochanie. – Cmoknął go w usta, gdy ten się odwrócił. – Cudownie pachnie!

– Nie tak cudownie, jak ty. – Francisco odwrócił się i zarzucił Stylesowi ręce na szyję. Zapach perfum drażnił jego nos, jednocześnie podniecając, bo uwielbiał intensywne zapachy męskich perfum. Harry złapał go za policzek, chciwie wpijając się w usta.

– Czekaj, przypali się! – zaśmiał się Perez, odwracając do garnka z gotującym się sosem i przemieszał go.

– Mmm – mruknął Hazz z zadowoleniem, wsuwając dłonie pod błękitny sweterek ukochanego. Delikatnie zarysowane mięśnie już czekały na pocałunki i malinki.

– Jeszcze nie teraz! – Franco uderzył go w dłoń, czując rozpinany guzik i długie, szczupłe palce pod gumką bokserek.

Jedli kolację w towarzystwie opowieści o kolejnych obrazach Franco i nowych nabytkach Harry'ego. Pili wino, stykając się nogami i zaczynając zabawę. W końcu zamilkli, gdy Styles delikatnie sunął stopą po udzie kochanka.

– Wolałbym czuć tu twoją rękę. – Perez uśmiechnął się, czując dotyk na swoim penisie.

– Nie tylko tam możesz czuć moją rękę, skarbie. I nie tylko rękę. – Uniósł brew. Otarł usta serwetką i skierował się do sypialni.

Franco bez słowa ruszył za nim z kieliszkiem wina. Styles już włączał playlistę z ich ulubionymi piosenkami i zabrał się za guziki koszuli.

– To moje – usłyszał, gdy trzymał się za jeansy. Francisco pocałował go, napierając biodrami na jego biodra. Czuł wybrzuszenie w ciasnych jeansach bruneta i już miał ochotę poznać ich zawartość. – Mmm – mruknął, wyjmując sztywnego już penisa i przesuwając po nim ręką. Harry jęknął i oparł się czołem o czoło Pereza.

I'm guilty of   loving and giving when you take too much | Larry one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz