DRUGI

15 1 1
                                    

Pov. Will

- Nicol!!! Wychodze! - krzyknąłem do siostry stojąc w drzwiach

Jestem umówiony z Andym moim kuzynem. Mam spotkać się z nim w kawiarni dwie przecznice od mojego domu za 10 minut, ale ten ćwok pewnie jak zawsze się spóźni.

- Oo... Dzieńdobry pani - powiedziałem do sąsiadki przystające przy jej ogrodzeniu

Jak zawsze pracowita. Plewiła coś w ogrodzie nucąc przy tym ,w czasie gdy jej córka wylegiwała się na hamaku rozwieszszonym między dwoma drzewkami na ich ogródku. Ta młoda suka mimo, że młodsza ode mnie o rok umie wkurwiać jak mało kto. Należy do szkolnej rodziny plastików, do której należy też Nathalie i Karoline. Strasznie ich nie znoszę. Takie laski nadają się tylko do numerów na jedną noc. Nie mówię oczywiście, że ja święty jestem, bo oczywiście tak nie jest. Nie jeden raz przyprowadzałem sobie panienki na jedną noc, ale ja nie mam tony botoksu na ryju i nie robię sobie maski w postaci tapety. Zawsze dziwiłem się jak pani Paula wytrzymuje z tą swoją córeczką.

- cześć Will - kobieta z uśmiechem na twarzy podniosła głowę a następnie wstała

- co u pani słychać?

- a całkiem dobrze. Dziś wieczorem przyjeżdża Ally - kobieta kolejny raz się uśmiechnęła - zjerzdżdża na całe wakacje bo...Jane i Andrew rozwodzą się... - z każdym słowem uśmiech znikał z twarzy kobiety

- czyli przyjeżdża sama? - zapyatałem niewzruszony tym co mi powiedziała

Moim zdaniem pan Andrew zawsze marnował się przy tej kobiecie, ona nigdy go nie doceniała i nawet jako ośmioletnie dziecko potrafiłem to dostrzec. Ally zawsze była cudowną dziewczynką i pomimo, że nigdy niczego jej nie brakowało i dostawała to czego chciała nie była rozpieszczona.

- tak, jest już w drodze. Ma przyjechać autobusem - kobieta znowu zaczęła się uśmiechać

- a o której jeśli mogę wiedzieć? - starałem się ukryć mój entuzjazm i radość, że znowu będę mógł zobaczyć tą roześmianą twarzyczkę którą pamiętam z dzieciństwa

- ma być w mieście około 19:30 - kobieta zaśmiała się i chyba zauwarzyła, że jestem strasznie zadowolony z tej wiadomości

Zaraz, zaraz... Kurwa mać! 19:30... Ten autobus którym ona jedzie około 17:30 ma wybuchnąć!

- yyy... Przepraszam panią ale muszę iść. Dowiedzenia - krzyknąłem szybko na odchodne.

Wyciągnąłem telefon i pierwsze co zrobiłem to zadzwoniłem do Sam. Biegłem ulicą do umówionej knajpy. Na szczęście ten idiota tan był. Kurwa! Czemu ona nie odbiera!? Wbiegłem do knajpy jak poparzony chwyciłem kuzyna za koszulkę i wyprowadziłem z kawiarni. Chłopak nie rozumiał za bardzo co się dzieje więc w popłochu zacząłem wypytywać go o ten autobus.

- Andy! Ten autobus z bronią Pitta, o której on miał być tutaj?

- ym... No około 19:30. Przecież omawialiśmy plan z szefem na spotkaniu dwa dni temu. - powiedział nie rozumiejąc o co mi chodzi

- a skąd on jedzie? - zapytałem szybko

- no z Phoenix.

- japierdole!!! - wrzasnąłem tak że kilka osób przechodzących koło nas popatrzyło na mnie przez chwile

W tym momencie zadzwonił mój telefon. No nareszcie oddzwania!

Sam: co chciałeś?

Will: słuchaj mnie uwarznie. Nie obchodzi mnie co teraz robisz. Wsiadasz w tym momencie w auto i najszybciej jak się da kierujesz się w stronę tego autobusu który za godzinę ma wybuchnąć. Nie wiem jak to zrobisz ale musi ci się to udać przed wybuchem.

OpuszczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz