- Cassie, pośpiesz się! Przez ciebie już jesteśmy spóźnione. - warknęła Cheryl.
- Uspokój się w końcu!
- Cokolwiek. - odpowiedziała beznamiętnie, jedynie wskazała ruchem ręki, żebym po wyjściu z szatni ruszyła w jej kierunku.
- Idź, dogonię cię. - zapewniłam ją.
Doskonale zdaje sobie sprawę, że ona, tak samo jak jej brat, nienawidzi spóźnień. Niestety mi zdarzają się one notorycznie. Tradycja. W tym się akurat nie dobrałyśmy. Po zmianie moich codziennych butów na bordowe trampki, wyszłam na korytarz. Zaczęłam się rozglądać, co dało spodziewane efekty. W oddali korytarza dostrzegłam drobną, rudowłosą dziewczynę, która już zbliżała się do klasy. Z tylnej kieszeni jeansów wyjęłam telefon. Wyświetlacz się zapalił, ukazując zegarek. Lekcja trwała już jakieś bite dziesięć minut. Lekko przestraszona schowałam telefon i jak najszybciej zaczęłam biec w stronę przyjaciółki. Mimo wszystko nie chce mieć nieobecności na pierwszej lekcji, spóźnienie jeszcze przeboleje. Byłam bardzo blisko zatrzymania dziewczyny, gdy niespodziewanie moja głowa zderzyła się z jakąś twardą powierzchnią. To dosyć dziwne, bo nawet jakbym była schlana w trzy dupy, nie potrafiłabym, aż tak niespodziewanie skręcić w jakimś kierunku, żeby przywalić głową o ścianę.
- Cholera. - mruknęłam pod nosem, rozmasowując obolałe miejsce.
- Boże... Przepraszam, naprawdę. - odezwał się czyjś męski głos.
Przestraszyłam się na sam dźwięk jego głosu. Byłam pewna, że to ściana. Naprawdę.
- Nic się nie stało. - posłałam mu delikatny uśmiech, dodający otuchy.
Blondyn niepewnie odwzajemnił mój gest. Widać było po nim, że strasznie się denerwował, ale mimo to starał się trzymać fason.
- Na pewno wszystko w porządku? - upewnił się.
W odpowiedzi jedynie kiwnęłam głową, potwierdzając jego słowa.
- Muszę już iść. - oznajmiłam.
- Tak, ja też. To co, do zobaczenia później?
- Pewnie.
Szybkim krokiem wyminęłam blondyna. Cheryl prawdopodobnie już weszła do klasy, więc zrobiłam to samo. Zapukałam w białe drzwi i delikatnie je uchyliłam. Kiedy wzrok wszystkich uczniów wraz z nauczycielką spoczął na mnie, weszłam do środka.
- Przepraszam za spóźnienie. Ja po prostu... -zaczęłam.
- Siadaj. - bezsilnie rozkazała Pani Howards.
Najwidoczniej nie już do nas cierpliwości. Zaczęłam skanować wzrokiem każdą osobę znajdującą się w tej klasie, aż w końcu natrafiłam na rudowłosą. Siedziała przy naszej zeszłorocznej ławce na samym tyle klasy. Ku mojemu zdziwieniu, nikt jej przed nami nie zajął mimo naszego spóźnienia. Podeszłam do dziewczyny i zajęłam miejsce obok niej.
- Gdzie ty, do cholery, byłaś?! - szeptała w moją stronę, podczas gdy nauczycielka kontynuowała prowadzenie, znienawidzonej przeze mnie, lekcji fizyki.
- Wpadłam na... - nie dokończyłam swojej wypowiedzi, gdyż do klasy wbiegł zdyszany blondyn. Ten, z którym jeszcze przed chwilą rozmawiałam. - ...niego. - dokończyłam, kiwając głową w stronę chłopaka.
- Bardzo przepraszam, ale nie mogłem znaleźć tej sali. Jestem nowy. - tłumaczył się.
Zauważyłam, że sporo przeprasza. To chyba nie za dobrze z racji, że nie bardzo pomaga to w życiu codziennym, a szczególnie społecznym w liceum.
- Pan Williams, tak? - blondyn kiwnął twierdząco głową. - Proszę, usiądź na któreś z wolnych miejsc.
Zaczął iść w moją stronę, ponieważ tuż za mną i Cheryl była ostatnia w pełni wolna ławka. Gapiłam się na niego tak mocno, że nie zdziwiłabym się gdyby wziął mnie za jakąś idiotkę, albo, co gorsza, psychopatkę. Naprawdę coś mi w tym chłopaku nie pasowało i jeszcze kiedyś dojdę co.
- Jestem Blake. - przedstawił się, kiedy już zajął wyznaczone miejsce.
W tym samym czasie, jak na zawołanie, odwróciłyśmy się z przyjaciółką do tyłu. Moje szczęście spowodowało, że przytrzasnęłam sobie palca między krzesłem, a kantem ławki. Syknęłam z bólu, natomiast moje towarzystwo ledwo powstrzymywało się od wybuchnięcia śmiechem na całą klasę. Zakładam, że gdyby nie obecność nauczycielki, już dawno taczaliby się po podłodze. Palca włożyłam do ust, że chociaż trochę przestanie boleć, ale nie dało to pożądanych skutków.
- Cheryl. - rudowłosa podała mu rękę, kiedy choć trochę się opanowali.
- Cassie. Miło cię poznać. - przywitałam się, sepleniąc przez rękę koło twarzy.
- Mi was też. - uśmiechnął się.
Odwróciłyśmy się z powrotem na nasze stałe miejsca.
*
- Jak pewnie zauważyliście, mamy w klasie nowego ucznia. Blake, podejdź tutaj. - Pani Hazzal zaprosiła go na środek sali.
Chłopak posłusznie wykonał jej polecenie. Aktualnie trwa ostatnia dzisiejsza lekcja, a zarazem jedna z najlepszych - godzina wychowawcza. Nie trzeba nic robić, jedynie rozmawiamy. Żyć nie umierać. Do tego nasza wychowawczyni jest naprawdę w porządku.
- Powiedz coś o sobie. - poprosiła.
- Dobrze. - zgodził się. - Nazywam się Blake Williams, mam szesnaście lat i niedawno przeprowadziłem się do tego miasta z Austin. Od pięciu lat tańczę break dance. To chyba wszystko. - ostatnie zdanie zwrócił w stronę blondwłosej nauczycielki.
- Dobrze, czy ma ktoś jakieś pytania do Blake'a?
- Austin to kawałek drogi stąd. Czemu akurat Dallas? - zapytał jeden z klasowych śmieszków, Jared.
- Ta, to trochę daleko, ale nie żałuję, że tu przyjechałem. To jest rodzinne miasto mojej mamy.
- Czemu zmieniłeś szkołę? - odezwał się jakiś głos z pierwszego rzędu ławek.
Podczas każdej lekcji siedzę z Cheryl na jednej ostatnich ławek, przez co nie zawsze udaje mi się zidentyfikować czyjś głos, podczas zamieszania panującego w klasie.
- Miałem trochę problemów.
- Jakich? - dopytywała inna osoba.
- To chyba nie jest ważne.
- Masz dziewczynę? - zapytała jedna z wielu dziewczyn, które śliniły się na jego widok.
- Nie.
Jego wzrok skupił się wyłącznie na mnie.
YOU ARE READING
My Fuckboy
Novela JuvenilOd lat molestowana przez własnego ojca i mimo złudzeń olewana przez matkę, ponadto największy dupek w Dallas doprowadził ją do szaleństwa. Fizycznie i psychicznie. Czasami pozytywnie, czasami negatywnie. Czy można utknąć w większym gównie? Książka z...