Rozdział drugi.

598 30 8
                                    

Pov Naruto
W ostatniej chwili udało mi się zablokować atak który skierowany był w piątkę kage. Byłem na tyle silny by zablokować ten atak nie robiąc sobie przy tym krzywdy, popatrzałem na piątą po czym powiedziałem.
- Nic ci nie jest babuniu Tsunade?
Ta tylko na mnie popatrzyła po czym wydukała moje imię. Ja w tamtym czasie odwróciłem wzrok na zszokowanego Madarę, po czym odparlem z łatwością atak i walnąłem go tak że poleciał kilka kilometrów do tyłu. Kiedy nie miałem go w zasięgu wzroku podleciałem do piątki kage.
- Nic wam nie jest?
Z piątki kage głos zabrała Tsunade.
- Naruto, to naprawdę ty?
Ja tylko kiwnąłem głową.
- Zmieniłeś się tak że cię nie poznałam. A tak wogóle to jakim sposobem ty żyjesz?
- Żyję dla tego że zostałem wskrzeszony lecz nie za pomocą techniki ożywienia tylko za sprawą specjalnych kul które spełnią każde życzenie.
Ci patrzyli na mnie chwilę zdziwieni lecz później głos zabrała mizukage.
- Skoro zostałeś wskrzeszony to co przed tym robiłeś?
- Trenowałem w zaświatach na pewnej planecie gdzie grawitacja jest 10x większa. Po dwuch miesiącach zostałem wskrzeszony i wtedy trenowałem z przyjacielem mojego mistrza.
Ci dalej na mnie patrzyli w szoku, zaczęło mnie to irytować przez co zmieniłem temat.
- Na jakim etapie przebiega wojna?
Ci odrazu oprzytomnieli i wtedy głos zabrał Raikage.
- Jak pewnie wiesz walczyliśmy z Uchiha Madarą, a na drugim frącie walczą zjednoczone siły ninja, a ich przeciwnikiem jest niejaki Tobi który ma pod swoimi władaniami Jyubiega.

Doznałem szoku po słowach które powiedział Raikage, postanowiłem im powiedzieć co mają teraz zrobić.
- Jest gorzej niż myśleliśmy.
- Jak to?!!
- Jeśli zbiorą wszystkie ogoniaste bestie to będzie koniec świata. Jak najszybciej musimy dostać się na drugie pole walki.
- Jak chcesz to zrobić Naruto.
- Użyję natychmiastowej transmisji by przenieść nas tam, tylko musicie złapać się mnie.
Tak jak powiedziałem tak i zrobili,po chwili byliśmy na miejscu a w naszą stronę leciała jakaś wielka kula którą odbiłem.

Pov Hinata
W naszą stronę leciała wielka kula która została stworzona przez Jyubiego. Byłam pewna że zginę, lecz pojawiła się grupa ludzi, a jeden z nich odbił ją jednym ruchem. Nie wierzyłam w to co się stało, kiedy się nieco uspokoiłam przedemną pojawiły się sylwetki pięciu kage. Po chwili w moją stronę odwróciła się piąta Hokage.
- Hinata, nic ci nie jest?
Ja tylko kiwnęłam głową że nie, po chwili przy mnie znaleźli się wszyscy moi przyjaciele. Pierwsza zabrała głos Sakura.
- Tsunade-sama, co pani tu robi?
- Spytajcie się swojego przyjaciela.

Pov Naruto
Kiedy Tsunade odpowiedziała na pytanie Sakury wtedy się odwróciłem w ich stronę, tak jak przypuszczałem nikt mnie nie rozpoznał. Zwróciłem się w stronę Tsunade i powiedziałem.
- Babuniu, jeśli możesz wylecz tylu rannych ilu zdołasz.
- Dobrze, ale dasz sobie sam radę Naruto?
-Ta..
Nie dane było mi skończyć ponieważ przerwał mi głos Shikamaru.
- Chwila moment, przecież naruto nie żyje. Został zamordowany przez Akatsuki.
- Wyjaśnię wam to kiedy indziej.
I w tym momęcie pojawili się jacyś ludzie. Z początku nie wiedziałem kim byli lecz zorjętowałem się kiedy moim oczom ukazał się staruszek Trzeci.
- Niemożliwe, przecież to..
Nie skończyłem bo zrobiła to za mnie babunia Tsunade.
- Poprzedni Hokage.

Pierwszy z tej czwórki odezwał się najmłodszy z nich.
- Mam nadzieję że się nie spóźniliśmy.
Teraz odezwała się piąta Hokage.
- Minato, co wy tu robicie, przecież w nie żyjecie.
- Zostaliśmy wskrzeszeni przez Orochimaru.
Stałem w szoku który szybko minął, podszedłem do najmłodszego z nich i powiedziałem na granicy płaczu.
- Ta..ta.
Ten patrzył się przez chwilę na mnie po czym  zszokowany odpowiedział.
- Na..ru..to.
Nie czekałem długo bu być w objęciach ojca. Przez chwilę staliśmy tak ściskając się lecz przerwał nam ryk Jyubiego. Pósciłem ojca po czym ruszyłem spacerkiem w stronę potwora. Za sobą usłyszałem głos Hinaty.
- Nnaruto-kun, co ty chcesz zrobić?
Spojrzałem na nią przez ramię po czym powiedziałem.
- Zamierzam położyć kres tej wojnie.
- Nie możesz tego zrobić, nie mogę cię znów stracić.

Tymi słowami zaskoczyła mnie, nie wiedziałem co powiedzieć.
- Od kiedy zostałeś zabity przez Akatsuki nie miałam sensu życia. Chodziłam cały czas smutna i nikt nie mógł mi pomóc. Lecz kiedy znów się pojawiłeś postanowiłam sobie że nikomu nic się nie stanie. Od rozpoczęcia akademii aż do teraz dzięki tobie udawało mi się znaleźć rytm życia. Tym rytmem właśnie jesteś ty. Dlatego nie chcę byś znów narażał swoje życie, ponieważ ja cię kocham i nie chcę cię stracić.

Tymi słowami zaskoczyła mnie kompletnie. To dlatego ciągle gdy była przy mnie robiła się ciągle czerwona. Jeszcze przed śmiercią zrozumiałem że jest dla mnie najważniejsza, ale nie miałem siły by jej to wyznać. A tu się okazuje że ona mnie uorzedziła.

Odwróciłem się w jej stronę, i po chwili stałem już za nią. Ta wzdrygnęła się a ja powiedziałem.
- Wiem jak się czujesz, moje uczucia do ciebie ukazały się gdy walczyłem z Painem. To d w tamtym momęcie zrozumiałem co dla mnie jest najważniejsze. Nawet kiedy mnie nie było, zawsze o tobie myślałem. To ty napędzałaś mnie do działania. Teraz muszę powstrzymać osobę która chce coś zrobić tobie oraz reszcie.

Po tych słowach znów wyszedłem przed grupę i powiedziałem.
- Niech nikt się nie wtrąca do walki.
Nagle usłyszałem głos Sakury.
- I myślisz że się ciebie posłuchamy. Przecież nie dasz sobie sam rady.
- I tu się zdziwisz. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!
Po chwili moje włosy stały się czerwone,a ciało wyglądało na chudsze. Za sobą usłyszałem głos pierwszego Hokage.
- Kim ty jesteś chłopcze.
- Jestem Uzumaki Naruto, sayianin który posiadał moc boga.
W tamtej chwili ruszyłem do ataku, zacząłem okładać Jyubiego mnustwem ciosów. Po chwili dostałem jednym z jego ogonów i wylądowałem przed nogami Hinaty.
*kurwa, silny jest. Muszę użyć kamehamehy by zadać mu jakieś obrażenia*. Stanąłem w nie znanej nikomu pozycji, i zacząłem zbierać energie.
- KAAA...MEEE...HAAA...MEEE...HAAA!
Wielki strumień ki poleciał w stronę bestii, ta po zderzeniu z nią powinna zostać unicestwiona. Kiedy dym opadł stanąłem w bezruchu, po tym ataku powinien już nie żyć. Byłem wściekły na to że mimo ogromnej mocy nic nie mogę zrobić.
Po chwili usłyszałem w głowie głos Króla Kai.
- Naruto, słyszysz mnie, mam pewien plan lecz potrzebny ci jest czas.
- Jaki czas, o co chodzi dattebayo?
- Jyubii jest bestią stworzoną z naturalnej energii, więc jedynym sposobem jest pokonanie go tym samym.
- Rozumiem, ale jak mam to zrobić?
- Musisz użyć genkidamy.
- Zrobię tak jak mówisz, tylko potrzebuje wsparcia. Prześlij Goku, Gohana i Vegeta by mi pomogli.
- Dobrze, za chwilę będą na miejscu.

Po tym rozłączyłem się z królem Kai

Koniec na dziś. Prawdopodobnie będzie jeszcze jeden rozdział.
Narka 😀💪👍😉

Naruto. Prawdziwa mocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz