five

2.4K 286 66
                                    

– Chcesz mnie kawałek odprowadzić? – zapytał Yoongi, gdy prawie dwie godziny później wyszli z kawiarni. Tak dobrze im się rozmawiało, że całkowicie stracili rachubę czasu i nie zauważyli nawet, że na dworze zaczęło się ściemniać.

– Um... jasne. Daleko stąd mieszkasz?

– Dziesięć minut spacerkiem. A czemu pytasz? Boisz się potem wracać samemu? – zaśmiał się Min, delikatnie szturchając Jimina w żebra. Młodszy się skrzywił, ponieważ Yoongi trafił akurat w miejsce, gdzie ten miał sporo siniaków.

– Nie boję prychnął! – parsknął. – Po prostu mój dom jest w drugą stronę, więc gdybyś mieszkał dalej, nie chciałoby mi się wracać piechotą taki kawał – wyjaśnił. 

– Następnym razem ja odprowadzę ciebie – uśmiechnął się Yoongi, mierzwiąc jiminowe włosy. 

więc będzie następny raz.

– Oby to było jak najszybciej, hyung – powiedział Jimin, spogladając na niego.

Yoongi mu nie odpowiedział, ale za to posłał mu szeroki szczery uśmiech, który roztopił serce Parka.

Następnego dnia była sobota, a Jimin wiedział, że przez te dwa weekendowe dni umrze z tęsknoty. Był na siebie zły, że nie poprosił o jego numer telefonu, ponieważ wtedy mógłby napisać mu chociaż jakiegoś esemesa.

W jego głowie narodził się głupiutki pomysł, ponieważ przypomniało mu się, że przecież wie, gdzie czarnowłosy mieszka. I bardzo go korciło, żeby się tam przejść.

Jego ojciec spał na kanapie, a w tle leciały wiadomości. Po cichu ubrał swoje ulubione trampki i kurtkę wiatrówkę, po czym wyszedł z domu i zamknął drzwi na klucz.

Postanowił iść na pieszo, potrzebował świeżego powietrza i tego spokoju. Włożył słuchawki do uszu i totalnie się zrelaksował. Uwielbiał takie spacery, wtedy zapomniał na moment o tym, co dzieje się u niego w domu.

Mniej więcej pół godziny później zauważył dom Yoongiego. Jego serce zabiło szybciej, ponieważ nagle zaczął się bać, że Min uzna go za psychopatę. Mimo wszystko stwierdził, że raz się żyje i drżącą ręką nacisnął na dzwonek do drzwi, a nie całą minutę później zobaczył zaspanego Yoongiego. Miał na sobie szare dresy, białą rozciągniętą koszulkę i był opatulony kocem. Jego włosy sterczały w każdą stronę, a jego oczy były jeszcze mniejsze niż zwykle.

Mimo to, wciąż wygląda w cholerę atrakcyjnie – pomyślał Jimin.

– H-hej hyung – zająknął się.

– Ooh, co ty tu robisz? – zapytał starszy. Ku zdziwieniu Parka, wcale nie było widać po nim jakiejkolwiek złości.

– Ja, um... nudziłem się.

– Ah, dlatego nachodzisz mnie o jedenastej rano? – zaśmiał się, ale Jimin wcale się nie uśmiechnął. Bał się, że zaraz ten się na niego wydrze, czy coś. – Dzieciaku – mruknął. – Wchodź – dodał i zrobił Jiminowi miejsce w przejściu.

– Jeśli to problem, to wrócę do siebie – odpowiedział nieśmiało, nawet nie patrząc mu w oczy.

– Przecież powiedziałem, żebyś wszedł.

Jimin przytaknął i wszedł do środka. Ściągnął buty i kurtkę, po czym nieśmiało ruszył do małego salonu. Rozejrzał się dookoła - mieszkanie Mina było dwupiętrowe, ale malutkie. Salon połączony był z kuchnią, a obok drzwi wejściowych prawdopodobnie była łazienka.

Nie wiedział jak wygląda mieszkanie na drugim piętrze, ale miał nadzieję, że niedługo będzie miał przyjemność obejrzeć również tamtą część.

– Cóż, jeśli mam być szczery, to spodziewałem się tu Ciebie. Nie sądziłem tylko, że tak wcześnie – przyznał niewzruszony Yoongi. Dotknął grzejników, po czym zrzucił z siebie koc i nastawił wodę na kawę.

– Jak to?

– Tyle się za mną nachodziłeś, a nie wziąłeś ode mnie nawet numeru telefonu – uśmiechnął się i pstryknął go w czoło, siadając naprzeciwko niego.

– A jeśli bym nie przyszedł?

– Wtedy ja bym cię znalazł – odpowiedział Min i puścił mu oczko.

Only one who knows | p.jm + m.ygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz