Rozdział II

1.1K 58 6
                                    

Leżałam tak dalej na  łóżku i  zastanawiałam się nad swoim życiem. Tak szczerze to nie przeżyłam nic fantastycznego, albo  nie miałam dla kogo żyć. No może oprócz Vi, ale jestem pewna, że bezemnie też sobie poradzi. Zależało mi jeszcze na jednej osobie to nasz przyjaciel Brad, ale obiecaliśmy sobie, jak w naszej paczce był jeszcze John- nasz stary kumpel, ale niestety musiał wyjechać za garnice i nasze kontakty się zepsuły.Więc obiecaliśmy sobie, że nie będzie pary w naszej paczce. Wiem, że to głupie, ale mieliśmy wtedy po jakieś 9 lat i od tej pory nikt tego nie próbował zniszczyć. Postanowiłam dzisiaj sobie podetnę żyły. Nie chce już nikomu sprawiać kłopotów. Powoli wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę łazienki, Wzięłam powoli do ręki moją przyjaciółke- żyletkę.

-To już dzisiaj ostatni raz Cię trzymam przy sobie. Obiecałam, że skącze się kiedyś ciąć, więc dotrzymam obietnicy.

Powolutku przejechałam sobie nią po ręce. Coraz głębiej i nagle poczułam się bardzo źle usiadłam na podłodze i miałam nadzieję, że to już koniec i nagle CIEMNOŚĆ.

******************************************************************

Obudziłam się w bardzo jasnym pokoju, na początku myślałam,że to niebo, gdyż zostałam tak oślepiona przez  światła, że całe pomieszczenie wydawało mi się białe.

-Gdzie ja jestem ??- Zapytałam się lekko podnosząc z twardego łóżka i dopierwo wtedy zobaczyłam, że mam na rękach bandarze. Nie !!!!!!!!!! Oni mnie odratowali, ale jak to, przecież miałam być jeszcze dwie godziny sama w domu, bo później miała prztjść do mnie pani od matematyki. Ktoś musiał być wcześniej u mnie w domu ale kto ??

-Ooo widzę, że nasza ślicznotka się już obudziła zaraz przyjdzie do ciebie lekarz i Cię zbada.-Powiedziała do mnie bardzo miła pielęgniarka.

-Proszę pani mam pytanie - Powiedziałam niepewnym głosem.

- Tak skarbie o co chodzi ??

-Kto mnie znalazł i o której godzinie jeśli pani wie ??

-Och twoja przyjaciółka Victoria i tak ok. godziny 14, a coś się stało ??

-Nie dziekuję

-Jeśli chcesz mogę ją do ciebie wpuścić

-Ona tu jest ?

-Owszem siedziała tu całą noc, bo czekała aż się wybudzisz.- Gdypani Green ( tak miała na nazwisko zobaczyłam na etykietce przypiętej do białego fartucha) mówiła do mnie zaczęłam płakać.

-Tak proszę niech pani ją przyprowadzi.

-Dobrze serduszko, ale pamiętaj, że nie możesz się przemęczać.-Pomachałam tylko lekko głową, że wiem. I wtedy zobaczyłam w drzwiach zapłakaną Vi. Miała całe czerwone oczy (to przez łzy i całą noc nie przespaną i to przezemnie a ja ją tylko chciałam chronić. Zawsze muszę coś popsuć), jej piękne lekko kręcone były teraz w całkowitym nieładzie.

-Hej skarbie jak się czu....- Jest tak załamana, że głos jej się urwałco ja narobiłam.

-Vi ...-Powiedziałam niepewnie.

-Tak ??- Spytała niebieskooka przecierając oczy z  łez.

-Przepraszam.

Pamiętnik anorektyczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz