2.

92 10 0
                                    

Lotte była zdziwiona tym, na jaki film poszli. Nie znała młodego Biersack'a od tej strony - a znała go od dziecka.

Mianowicie poszli na jakąś starą komedię romantyczną. Po dłuższym zastanowieniu doszła do wniosku, że chłopak poprosił bilety na pierwszy lepszy film. Przecież to Biersack.

Sama Charlotte lubiła takie filmy - w końcu była kobietą i czasem lubiła oglądać typowo babskie filmy. Ze zdziwieniem stwierdziła, że bohaterowie przypominają jej ich samych - z tą różnicą, że oni się w sobie zakochali i uciekli, a ona i Andy byli jak rodzeństwo. Ale ich rodziny także były skłócone i nie pozwalały im się spotykać.

Oczywiście zdarzyło się, że, na przykład na imprezach, kiedy byli pod wpływem alkoholu, dochodziło do dosyć dwuznacznych sytuacji pomiędzy nimi, ale puszczali to w niepamięć. Przynajmniej Charlotte, która starała się to robić, co nie zawsze jej wychodziło.

W jej pamięci zachowało się wspomnienie pocałunku z jej siedemnastych urodzin - czyli stosunkowo niedawno. Często chciała się pozbyć tego wspomnienia, jednak ono nie chciało wyjść jej z głowy. Jakby było zapowiedzią czegoś więcej. Doskonale zdawała sobie sprawę, że on pewnie tego nie pamięta, bo był wtedy ostro wstawiony. Po jakimś czasie znudził jej się film i zaczęła się przyglądać twarzy czarnowłosego. Nie szukała w niej niczego konkretnego, bo przez ponad siedemnaście lat patrzenia na nią pamiętała każdy jej szczegół. Nawet nie zdała sobie sprawy, kiedy on także zaczął się jej przyglądać. 

- Wiem, że jestem cudowny, ale mogłabyś się na mnie nie gapić, Lottie? - rzucił z przekąsem.

- Tylko myślę, jakby ci obić ten parszywy ryj kochaniutki - uśmiechnęła się słodko.

- Ale przyznaj, ty też nie możesz oderwać ode mnie wzroku.

- Chyba za dużo cię ostatnio biję, bo twój mózg przestaje działać - doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Biersack miał całą armię fanek w szkole, które były gotowe ją zabić i mordowały wzrokiem za każdym razem kiedy była obok niego. Nic tylko czekać na protesty przeciw niej. Nie chciała tego przyznać przed samą sobą, ale Andy był bardzo przystojny. Gdy była młodsza, podobał jej się, ale szybko jej przeszło. Wolała wzdychać do zagranicznych aktorów i modeli.

Film się skończył, a oni wyszli z kina. Potem pojechali w stronę swoich domów, a one wysiadła z samochodu tam, gdzie rano do niego wsiadła. On odjechał, a Lotte zaczęła powoli iść w stronę domu, który był około pięćset metrów dalej. Będąc już w środku zdjęła buty, rzuciła rodzicom szybkie "cześć" i poszła do swojego pokoju, pod nosem nucąc "Sweet Dreams" Marylin Manson.

Weszła do pokoju, gdzie zobaczyła nieszczęsnego Biersack'a leżącego na jej łóżku. Na dodatek kołdra nadal leżała na podłodze.

- Dasz mi dzisiaj spokój? Chce spać durniu - mruknęła i oparła się o krzesło stojące przy biurku.

- Niestety nie królewno, nie pozbędziesz się mnie - wyszczerzył się

- Jesteś głupi, zwyrodnialcu. Wypieprzaj do siebie.

- Ale ja nie chcę.

- Chcesz - podeszła do łóżka w celu zrzucenia z niego chłopaka. Jednak nie było jej to dane, bo zahaczyła nogą o leżącą na podłodze kołdrę i z głośnym piskiem poleciała prosto na czarnowłosego. Ten zaczął się głupkowato śmiać.

- Nareszcie na mnie lecisz, mała. Czekałem na to od dzieciaka, opłacało się jak widać - rechotał jakby był pijany.

- Zamknij się, w dupę sobie wsadź te swoje teksty i ciszej!

- Charlotte coś się stało? - usłyszeli zza zamkniętych drzwi, które po chwili otworzyły się i zobaczyli w nich mamę Lotte - Co ty tutaj robisz?! Odsuń się od niego Charlotte!  A ty natychmiast się wynoś! - krzyczała kobieta. Biersack spłoszony uciekł przez balkon nic nie mówiąc - A ty, moja droga, masz szlaban! Miałaś zakaz spotykania się z nim!

Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, jej mama wyszła i trzasnęła drzwiami. Z domu czarnowłosego także dochodziły krzyki, co znaczyło, że Amy, mama Andy'ego, już wie. Ba, wie już cała ulica. Po chwili zobaczyła jak chłopak odjeżdża spod domu. Postanowiła od razu do niego zadzwonić, ale nie odbierał.

To się narobiło.

***

Ze snu wyrwał ją dzwonek telefonu - "Thunderstruck"AC/DC. Wiedziała kto dzwoni, więc od razu odebrała.

- Czego chcesz Purdy? - zapytała zaspana.

- Twój przyszły mąż zwiał z domu idiotko! Ty sobie słodko śpisz a my z chłopakami umieramy z nerwów. Przecież wiesz co zrobił ostatnio jak uciekł! Natychmiast wstawaj, przyjadę po ciebie za pół godziny, masz być gotowa jasne?! - wyrzucił z siebie chłopak na jednym wdechu i się rozłączył. Wiedziała że znowu uciekł, bo przecież wczoraj widziała jak odjeżdża spod domu, ale chyba nie do końca to do niej dotarło. Teraz momentalnie się rozbudziła i pobiegła jak poparzona do łazienki. W ekspresowym tempie wzięła zimny prysznic, ubrana w ręcznik wróciła do pokoju się ubrać. Założyła czarne rurki, t-shirt Andy'ego który mu ostatnio ukradła i długą bluzę z kapturem. Włosy związała w byle jaki kucyk, złapała torbę do której wrzuciła kosmetyki i telefon po czym wyszła z pokoju cicho zamykając drzwi. Zeszła po schodach na parter i zdziwiona spojrzała na zegar w kuchni - była szósta czterdzieści. W sobotę.

- Nic dziwnego, że rodziców nie ma. Przecież śpią - mruknęła pod nosem, zasznurowała glany i wyszła przed dom. Nie wiedziała, ile czasu minęło od rozmowy z Ashley'em, ale długo nie czekała na chłopaka. Wsiadła do rozklekotanego Challengera rzucając szybkie cześć i pytając:

- Gdzie jedziemy?

- Do Jake'a. CC i Jinxx już tam są - odpowiedział zdenerwowany.

- Nie rozumiem po jaką cholerę siejesz taką panikę. Widziałam jak wczoraj odjeżdżał z podjazdu, nawet dzwoniłam, ale nie odebrał. To Andy, wróciłby sam, przecież wiesz, jaki on jest.

- Wiedziałaś już wczoraj i mi nie powiedziałaś?! Jesteś niedorozwinięta?!

- Purdy uspokój się! - krzyknęła na bruneta zdenerwowana - Wiem, że Andy jest dla ciebie jak brat, dla mnie też, ale nie możemy panikować. Przecież robił tak już miliony razy.

- Ja naprawdę cię nie rozumiem młoda. Czwórka facetów wariuje, wydzwania i nie wie co zrobić a ty spokojnie siedzisz i marudzisz jak zawsze - westchnął.

- Ktoś w tym towarzystwie musi być normalny, stary - przewróciła oczami.

Dość szybko dojechali na miejsce. Ashley zaparkował na podjeździe Pittsa, który jak na zawołanie wybiegł na werandę.

- Jesteście! Ile można czekać?!

- Pitts ty też? Zdechnę w waszym towarzystwie. Nie dość, że nudziarze, to jeszcze płaczą i panikują jak jedenastolatki po zerwaniu z "miłością swojego życia" - Jake spojrzał na Charlotte zdziwiony. Nie spodziewał się, że dziewczyna będzie tak spokojna.

- Ona jest nienormalna stary. Widziała jak odjeżdżał i nam nie powiedziała. I jeszcze zachowuje się jakby nic się nie stało. Rozumiesz to?!

- Dajcie spokój i chodźmy do reszty. Ustalimy co narazie wiemy.

Rebel Love Song [A.B]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz