Prolog

28 3 1
                                    

"Zwyczajny" weekend... 

Obudziłam się z pulsującym bólem głowy. Otworzyłam oczy i od razu tego pożałowałam. Światło bijące z okna oślepiło mnie oraz wywołało jeszcze większy ból w skroniach.

Przecież w moim pokoju zawsze jest zasłonięte okno.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam obok siebie nagą dziewczynę.

- Kurwa mać- zaklęłam pod nosem, podnosząc się i ignorując ból głowy.
Szybko pozbierałam swoje ubrania z podłogi, okulary z szafki, plus, ubrałam się. Wzięłam jeszcze telefon rudowłosej i usunęłam z niego swój numer. Spojrzałam na twarz śpiącej dziewczyny i miałam ochotę przywalić sobie w twarz. Widząc, że jest to moja była, wyszłam z pokoju puszczając wiązankę przekleństw. Znalazłam w kuchni swoją torbę i jak najszybciej, i  jak najciszej tylko mogłam, wyszłam z mieszkania. Wybiegłam z bloku próbując ustalić, gdzie jestem. Włączyłam telefon oraz zobaczyłam trzydzieści nieodebranych połączeń od Baśki. Wybrałam jej numer i poszłam w prawo, by lepiej ustalić, w której części Krakowa jestem.
- Halo? Łucja? Gdzie ty, do kurwy nędzy, jesteś?- usłyszałam w telefonie zdenerwowany głos mojej współlokatorki- Całą noc do ciebie dzwoniłam, ciućmo!
- Jezus, dobra, nie krzycz, głowa mnie boli- powiedziałam, odsuwając telefon od ucha- Dasz radę po mnie przyjechać? Jestem niedaleko Aquaparku.
- Znaj łaskę pana- westchnęła i usłyszałam, że bierze klucze- Za dwadzieścia minut będę pod Aquaparkiem.
- Dzięki dupę mi ratujesz- powiedziałam, rozłączając się i szybkim krokiem skierowałam się pod duży budynek rekreacji wodnej.
Obok umówionego miejsca usiadłam na krawężniku oraz próbowałam sobie przypomnieć, co ja robiłam w tej części Krakowa z moją byłą, w mieszkaniu, w którym nigdy nie byłam. Ból głowy mi w tym za bardzo nie pomagał, a jedyne, co pamiętałam, to to, że byłam na osiemnastce kuzynki. Dudniąca muzyka, tańczący ludzie, alkohol i urwany film, oto mój opis wczorajszego wieczoru.
Po pięciu minutach mojego nie udolnego myślenia, obok mnie zaparkowała stara, czarna Mazda, którą jeździ moja współlokatorka. Wsiadłam powoli do samochodu, a gdy zapięłam pasy, dostałam z blaszki w tył głowy.
- To bolało, kurwa- powiedziałam, masując obolałe miejsce.
- Miało boleć. Co ty sobie myślisz?! Miałam cię odebrać o pierwszej spod pubu, siedziałam tam do czwartej w nocy, a ty nawet nie napisałaś!- na czole fioletowowłosej pojawiła się pulsująca żyłka- Twój brat ci już trumnę szykował!
- Stara, ja nic nie pamiętam z wczoraj, pewnie Aśka mnie upiła, a potem do łóżka zaciągnęła- powiedziałam, masując skronie.
- Ty nigdy nic nie pamiętasz z imprez, idiotko. Znowu się dałaś tej rudej małpie, gratuluję- oznajmiła, powoli wyjeżdżając z parkingu- Rafał jest w domu, czeka na ciebie.
- Po co go do tego wciągałaś- zajęczałam, chwytając się za głowę- On mi nogi z dupy powyrywa.
Resztę drogi jechałyśmy nic nie mówiąc, ciszę przerywały jedynie dźwięki utworów „Panic! At the disco”, które Baśka włączyła.

Gdy weszłyśmy do mieszkania znalazłyśmy kartkę od mojego brata.

"Musiałem jechać do pracy, przyjadę wieczorem. Basia, masz u Ciebie w pokoju listę zakupów. Poczwara, z Tobą sobie porozmawiam jak wrócę.
-Rafał"
Skrzywiłam się na widok mojego przezwiska, za którym nie przepadam. Westchnęłam i skierowałam się do kuchni, nastawiłam wodę na kawę, opierając się o blat. Wyjrzałam przez otwarte okno. Widok budynku na przeciwko nie był jakoś bardzo interesujący, był wręcz nudny po trzech latach oglądania go codziennie. Aczkolwiek, lubiłam go, od pierwszego dnia, gdy się tu wprowadziłam. Może nie sam widok z okna, ale możliwość siedzenia w kuchni oraz patrzenia przez okno. Lubiłam dźwięk ruchomej ulicy, odgłosy przechodzących pod budynkiem ludzi. Szum miasta mnie uspokajał. To mieszkanie sprawiało, że mogłam poczuć się jak w domu. Urządzone w jasnych kolorach, pełne pierdół na różnych półkach. A kuchnia, kuchnia to idealna kopia tej, która jest w moim rodzinnym domu. Jasno szare ściany, białe szafki i czerwony stolik. Mój brat i ja zdecydowanie przenieśliśmy kawałek Wadowic do Krakowa.
Podskoczyłam, gdy czajnik zaczął gwizdać. Szybko go wyłączyłam i wyciągam z szafki fioletowy kubek z Kłapouchym. Zaparzyłam kawę oraz zamknęłam się u siebie w pokoju. Mimo uciążliwego bólu głowy, zabrałam się za dokończenie projektu, który miałam przygotować na konkurs. Jedno jest pewne, nie jestem mistrzem projektowania sukienek. Po dwóch godzinach i dziesięciu zgniecionych kartkach, wyszłam z pokoju i zabrałam się za posprzątanie kuchni. Kiedy skończyłam, zrobiłam sobie kilka kanapek oraz wróciłam do pokoju, gdzie o mało, co nie dostałam zawału, widząc Baśkę przy moim miejscu pracy. Postawiłam talerz z kanapkami na biurku, patrząc na nią pytająco.
- Pasek nie pasuje do tej sukienki- mruknęła, pokazując na projekt- Ja bym dała krótsze rękawy, a tak to jest bardzo ładna.

Błękit Twoich OczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz