I Obecnie

218 6 33
                                    

Wpatruję się w lustro. Spogląda z niego ładna, młoda kobieta, na oko dwudziestoletnia. Ma długie, lekko falowane blond włosy, sięgające pasa. Szczupła sylwetka, prosta postawa i wydatna pierś dodają jej wzrostu. Twarz lekko pociągła, o jasnej cerze i nieco różowych policzkach. Usta pełne. W dużych, błękitnych oczach odbija się strach i dezorientacja. Na pierwszy rzut oka, wygląda idealnie, jednak to się zmienia, gdy odwróci się tyłem do lustra. Na jej jasnych plecach i ramionach rozciągają się grube, czerwone blizny. Praktycznie cała powierzchnia jest nimi pokryta, tworząc bruzdowatą strukturę w miejscu, gdzie powinna znajdować się gładka skóra.

Odwracam wzrok od tego okropnego widoku i narzucam na siebie szlafrok. Może zanik pamięci, to system obronny mojego umysłu, przed wydarzeniami z przeszłości? Ale jakie straszne rzeczy musiały mnie spotkać, że całe moje dotychczasowe życie zostało wymazane? Nie wiem, czy bardziej boję się tego, że już nigdy nie odzyskam wspomnień, czy wprost przeciwnie. Na razie nie chcę się nad tym zastanawiać.

Drogę do posiadłości Państwa Winks, pamiętam jak przez mgłę. Urywki myśli, migawki obrazów: drzewa, krzewy, leśna ściółka pełna liści i połamanych gałęzi, ból dłoni i kolan przy każdym upadku, ciemność i znowu przesuwające się wokół mnie cienie drzew i krzewów. Zobaczywszy w oddali jaśniejszy punkt, parłam w jego kierunku niczym ćma do światła. Jeszcze ostatnia stop klatka. Twarde, gładkie, kamienne schody, przyjemne zimno na policzku i znowu ciemność.

Obudziłam się w niewielkim pokoiku. Na nocnej szafce paliła się lampka. Czyżby nadal była noc? Przy moim łóżku na bujanym fotelu siedziała około pięćdziesięcioletnia, pulchna kobieta czytająca książkę. Musiała być wciągająca, ponieważ zanim zorientowała się, że już nie śpię, minęła dłuższa chwila. Uśmiechnęła się, po czym zaznaczywszy odpowiednią stronę, odłożyła lekturę obok lampki.

- Jak się czujesz, kochanie? - zapytała.

Jak się czułam? Nie do końca wiedziałam, więc ciężko było mi odpowiedzieć.

- Chyba dobrze...

Głos miałam zachrypnięty, co nie uszło uwadze mojej towarzyszki. Wstała, podeszła do masywnie wyglądającego stołu, nalała szklankę wody i podała mi po czym znów zajęła miejsce w fotelu. Dopiero biorąc pierwszy łyk zorientowałam się, jak bardzo byłam spragniona.

- Nazywam się Marta, a ty, moja droga?

Zanim odparłam, zastanowiłam się przez chwilę. Pustka.

- Ja... Nie pamiętam... Gdzie jestem? Jak długo spałam?

- Jesteś w domu państwa Winks. Jak odzyskasz siły, to cię oprowadzę.

- Jak długo tu jestem?

Byłam trochę zła, że nie odpowiedziała na drugą część mojego pytania.

- Zostałaś znaleziona na schodach domu trzy dni temu. Byłaś nieprzytomna. Panicz osobiście przyniósł cię do tego pokoju.

Zastanowiłam się nad jej słowami. Trzy dni, spałam trzy dni. To niewiarygodne. Nagle ogarnął mnie strach i uniosłam kołdrę. Leżałam w świeżej, białej koszuli nocnej. Dłonie miałam czyste. Dotknęłam włosów, jedwabiście gładkie. Zostałam umyta i ubrana. Spojrzałam na kobietę.

- Nie rób takiej przerażonej miny - Marta była wyraźnie rozbawiona moją nagłą reakcją. - Sama zajęłam się doprowadzeniem cię do porządku.

Słysząc to, kamień spadł mi z serca. Myśl, że obcy mężczyzna mógł widzieć mnie nagą, brudną i obszarpaną przyprawiała mnie o mdłości.

- Naprawdę niczego sobie nie przypominasz?

Z zamyślenia wyrwał mnie jej ciepły głos.

- Niewiele. Pamiętam tylko las, a potem światło w oddali. Ostatnie co mam przed oczami, to kamienne schody. Nie pamiętam nic z mojej przeszłości, nawet imienia.

Do oczu napłynęły mi łzy. Przecież każdy ma imię. A ja? Zostałam pozbawiona nawet jego. Poczułam wilgoć na policzkach. Smutek, jaki mnie ogarnął znalazł ujście z siłą, której się nie spodziewałam.

Gosposia, widząc moją rozpacz, wstała, przysiadła na brzegu łóżka i przytuliła mnie do swojego miękkiego, ciepłego ciała. Ten prosty gest wywołał kolejną falę łez i głośnych pociągnięć nosem. Mimo całej tej okropnej sytuacji w jakiej się znajdowałam, poczułam się bezpiecznie. Gdy w końcu się uspokoiłam, poleciła mi odpocząć. Nie sprzeciwiałam się. Chociaż przez ostatnie dni spałam bez przerwy, to nadal czułam ogromne zmęczenie. Ledwie ułożyłam głowę na poduszce, zapadłam w niespokojny sen. Marta czuwała przy moim łóżku z książką w dłoni.

DestinationWhere stories live. Discover now