Pov. Maddie
Od momentu gdy ja i Johnny wyznaliśmy sobie miłość...byliśmy razem byłam przeszczęśliwa, bardzo go kochałam.
Niestety była już 19 i musiałam wracać do domu...po powrocie od razu poszłam do swojego pokoju i zaczełam pisać z Johnnym, mineło 30 minut i musiałam iść się ogarnąć i coś zjeść...przed spaniem przeglądałam media społecznościowe, gdy już chciałam iść spać zadzwoniła do mnie Lauren
- Hej Maddie...jak tam u ciebie?
- Hejka, dobrze a u ciebie?
- Też źle nie jest... Johnny właśnie się dowiedział że za tydzień zaczyna się jego trasa po Europie, więc wymyśliłam żebyś pojechała z nami ale nie gadałam jeszcze o tym z Johnnym...
- Jakbym mogła to super by było...ale wiesz rodzice się nie zgodzą.
- Nie martw się, jutro rano spytam się Johnnego jeśli się zgodzi to poproszę tatę żeby pogadał z twoimi rodzicami.
Byłam załamana, wiedziałam że moi rodzice nie zgodzą się mnie wysłać do Europy...jeszcze z chłopakiem, moja mama uważa że jestem za młoda na takie rzeczy. Tym bardziej że oni nawet nie znają Johnnego.
Wstałam około 6.00 moi rodzice jeszcze spali więc poszłam się ogarniać, jak już się ogarnełam zeszłam na śniadanie tym razem naleśniki. Gdy moi rodzice wstali postanowiłam się spytać
- Mamo...
- Tak, stało się coś?
- Nie po prostu chciałam się spytać czy mogłabym jechać z Johnnym, Lauren i ich rodzicami na trasę po Europie?
- Czy ty zwariowałaś...masz dopiero 13 lat, nawet się mnie o takie rzeczy nie pytaj...nie ma mowy nigdzie nie jedziesz!
Czyli stało się tak jak myślałam...moja mama się nie zgodziła, taty już nawet nie było się po co pytać...tak o to moi rodzice zniszczyli mi marzenia, jak zwykle ryczałam...ale było już 7.30 więc czas iść do szkoły...
Przy wejściu spoykałam Lauren
- ooo Maddie jesteś już, gadałam z Johnnym i rodzicami zgodzili się! Ale zaraz ty płaczesz...?
- nie musiałaś pytać, moja mama się nie zgodziła...
- a taty pytałaś?
- jak mama się nie zgadza, to tata też się nie zgodzi...nie mam po co pytać
- spokojnie nie przejmuj się...wymyślimy coś
Cały dzień w szkole Johnny wraz z Lauren próbowali wymyślić co żebym z nimi jechała, ale nic nie działało. Po szkole poszłam do domu, nie mogłam iść do Johnnego bo miałam szlaban, telefon też mi zabrali. Ogólnie to cały dzień ryczałam w swoim pokoju, nie wychodziłam...
Była już 23.30, ja nadal płakałam gdy w końcu postanowiłam wyjść w domu był bałagan nikogo nie było...szukałam rodziców po całym domu, samochód był na miejscu więc nie mogli nigdzie pojechać, przeszukałam cały dom aż w końcu znalazłam mój telefon miałam mnóstwo wiadomości od Lauren i Johnnego, ale nie to było teraz ważne. Próbowałam dodzwonić się do moich rodziców ale nie odbierali martwiłam się, ale byłam już tak zmęczona że usnełam na kanapie w salonie.
Rano miejąc nadzieję że moi rodzice są w domu...szukałam ich, okazało się że wczoraj wieczorem wyszli do mojej cioci na taką mini imprezę, a telefony im się rozładowały.Dzisiaj krótszy i nudniejszy rozdział, ale w następnym będzie się więcej działo. Ale tak czy siak mam nadzieję że wam się spodoba
