Part 4

21 0 0
                                    


-Świetnie - mężczyzna pokiwał głową z zadowoloną miną - W takim razie Elizabeth zaprowadzi cię na górę. Tam poznasz swoją partnerkę. Zgłosiła się na ochotnika, będzie ci pomagać w treningu. Jutro zaczynasz, więc po szkole zapraszam tutaj – odparł, po czym podniósł się z fotela.

Również wstałem. Tym razem uścisnąłem mu dłoń i skinąłem głową, a następnie wyszedłem za Beth z gabinetu.

-Będę ci pomagać – odezwała się Beth kiedy już szliśmy korytarzem.

-Ethan mówił coś o jakiejś dziewczynie, że ona mi ma pomagać – zauważyłem zerkając na nią.

Kobieta prychnęła jak rozjuszona kotka.

-Olivia Starwoodsen – mruknęła pod nosem, po czym spojrzała na mnie – Spotkałeś ją już dzisiaj. Nie ma co ukrywać, jest naprawdę dobra w tym co robi, jednak jej pobudki mnie niepokoją. Richard Larson zamordował jej rodziców. Była od początku wychowywana na zabójcę, nie tak jak ty i teraz kieruje się zemstą – powiedziała kręcąc głową.

-Ale przecież nie może być aż tak źle?- - uniosłem brew ku górze kiedy weszliśmy do windy.

-To zależy kto jak na to patrzy. W tej branży należy trzymać emocje na wodzy, najlepiej je wyłączać kiedy się pracuje. A nią targają bardzo różne emocję. - odparła i westchnęła cicho – Wolałabym aby kto inny ci pomagał, ale z drugiej strony ona rozpracowuje Larsona od półtora roku i całkiem nieźle go zna. - dodała kiedy wysiedliśmy w holu i skręciliśmy w jeden z korytarzy.

Miałem dziwne wrażenie, że każda osoba, którą mijamy się na mnie gapi jakbym był jakimś znanym celebrytą co najmniej. Nie było to zbyt przyjemne, ale cóż zrobić. Elizabeth szła dwa kroki przede mną i nic już nie mówiła. Po chwili spaceru doszliśmy do jakiś drzwi zza których dochodził hałas. Kiedy weszliśmy do środka, okazało się, że jest to sala treningowa. Było tu sporo osób, większość z moim wieku, może trochę starsza, wszyscy zaprzestali trenować kiedy weszliśmy i na nas spojrzeli.

-Gdzie jest Liv? - spytała głośno Beth.

-Na strzelnicy – odezwała się jakaś blondynka podnosząca się z miejsca.

-Wracajcie do treningu – Elizabeth skinęła na nich głową, po czym ruszyła przed siebie, a ja za nią jak ten łoś.

Kiedy mijałem dziewczynę, która wskazała nam drogę, uśmiechnęła się do mnie delikatnie, przez co lekko zwolniłem kroku, by jej się chociaż trochę przyjrzeć. Nie było mi to jednak dane.

-Max! - zawołała Beth.

Przyspieszyłem kroku i po chwili dogoniłem moją opiekunkę. Moment później znaleźliśmy się w innym pomieszczeniu, w którym rozlegały się strzały. W momencie gdy Beth trzasnęła drzwiami strzały ustały, a zza jednego z pawilonów wyszła ciemnowłosa dziewczyna, ta sama, którą spotkałem na mieście.

-Dzień dobry Elizabeth – powiedziała spokojnie i uśmiechnęła się przenikliwie, po czym spojrzała na mnie – A więc się zgodziłeś. Bardzo mnie to cieszy – pokiwała głową.

-Max, poznaj Olivię Starwoodsen, twoją partnerkę i poniekąd trenerkę – odparła Beth.

-Miło mi poznać – powiedziałem wyciągając dłoń w jej kierunku.

Uścisnęła ją i uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, ukazując rząd idealnie prostych i białych zębów.

-Mi również. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze razem pracować. Powiedz mi, co umiesz? - spytała unosząc brew ku górze, z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy.

-Em...ale, że w jakim sensie? - uniosłem brew ku górze trochę zbity z tropu.

-W sensie tego czym się tu zajmujemy...

-Aaaa...eeee...no to w sumie tata mnie za dzieciaka wysłał na karate, trochę się interesuje też parkurem, no i mam zaliczonych kilka szkolnych bójek. Nie wiem czy to coś daje, ale też jestem całkiem niezły w jeździe na BMX'ie i deskorolce – powiedziałem spokojnie, ale jednak trochę niepewnie.

Ogólnie czułem się teraz niepewnie, bo jednak ta dziewczyna była ode mnie lepsza. A jaki facet lubi kiedy laska jest w czymś od niego lepsza?

To będzie trudne" przemknęło mi przez głowę, kiedy przyglądałem się dziewczynie.

Była ładna, naprawdę. Jej czarne włosy i naturalne, tym razem, brązowe oczy, komponowały się jej ciemną karnacją, bardziej pasującą do dziewczyny z Californii, a nie Nowego Yorku. Uśmiech też miała ładny, od razu pomyślałem, że Jake by na nią poleciał, jak nie zakochał się od pierwszego wejrzenia. Przeciętny obserwator, raczej stwierdziłby, że jest modelką albo aktorką niż wykwalifikowaną zabójczynią.

-Rozumiem. - pokiwała głową patrząc na mnie – Moim zadaniem jest nauczenie cię zasad panujących w tej firmie oraz podstaw związanych z pracą tutaj. Z resztą jestem przekonana, że oglądałeś filmy o takiej tematyce. Nie jest u nas tak kolorowo jak w kinie, ale niektóre rzeczy są podobne. - zaśmiała się cicho.

Kiwnąłem głową i zerknąłem na Elizabeth. Stała niewzruszona i oglądała swoje paznokcie. Nie za bardzo pojmowałem dlaczego nie przepada za Olivią. Moim zdaniem była naprawdę sympatyczną osobą.

-Okey, to może ja cię teraz zapoznam z resztą, co ty na to? - Liv spojrzała na mnie z uśmiechem – Elizabeth, nie żebym cię wyganiała, ale zaopiekuję się już Max'em, więc cię nie zatrzymuję – zwróciła się do kobiety.

-Hm, w sumie racja. No to widzimy się w domu Max – Beth skinęła do mnie głową.

-Pewnie, do później – uśmiechnąłem się do niej lekko, po czym odprowadziłem wzrokiem, kiedy wychodziła z sali.

Wyszliśmy chwilę po niej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 15, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ukryci [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz