Zamknełam drzwi na klucz i zasłoniłam zasłony na oknach. Jeszcze raz podeszłam do lustra. Zdjełan powolnym ruchem sukienkę i rzuciłam ją na łóżko. Sciągłam glany i odstawiłam je pod szafką. Ściągłam resztę ubrań i położyłam obok sukienki.
Powoli podniosłam wzrok na wielkie lustro. Jak zawsze w moich oczach pojawiły się łzy. Moją białą prawie przezroczystą skórę od zawsze przykrywały czarne znaki. Miałam je od urodzenia. Nie mam ich tylko na twarzy i dłoniach. Gdyby tam były nosiła bym maskę i rękawiczki żeby je ukryć...
Nikt nie wiedział czym one są i skąd się biorą. Zagadkę stanowiły także moje długie do kostek proste białe włosy. Nigdy ich nie farbowałam. Jeszcze raz spojrzałam w odbicie swojich czarnych oczu.
Zabrałm długą nocną suknię z szafy i weszłm pod prysznic. Zimne krople spływały po mojej twarzy mieszając się ze łzami.
Spiełam włosy w dwa warkocze i ułożyłam się wygodnie na łóżku.
Nie odkluczyłam drzwi ponieważ od momentu wyjścia z łazienki miałam wrażenie ,że ktoś stoi pod nimi.
Nie zwracając na to uwagi zasnełam.
Slenderman
Przechadzając się korytarzem usłyszałem cichy, stłumiony płacz dobiegający z pokoju Samary.
Gdy doszedłem do jej drzwi usłyszałem już tylko dźwięk energicznie spadających kropel wody na powierzchnię prysznica.
Stałem tam jeszcze chwilę lecz zaczeła mnie nurzyć senność. Więc wróciłem do swej sypialni.
Samara
Obudziłm się około 7.30 zza okien widać było tylko las pogrążony w ciemności. Nie ma w tym nic dziwnego gdyż jest listopad.
Niemrawo podeszłam do ozdobnej szafy z której wyciągłam długą do ziemi czarną sukienkę z długimi rękawami. Weszłam do łazienki i po odbyciu porannej toalety rozplotłam włosy i rozczesałm. Po wyjściu z łazienki założyłam moje glany stojące przy szafce i spojrzałam w lustro.
- No może być chociasz... nie te włosy...
Zapletłam je spowrotem w dwa warkocze po obu stronach głowy.
Była już 8.30 stwierdziłam ,że posprzątam ubrania leżące wciąż na łóżku.Chwile potem usłyszałam szum na korytarzu i postanowiłam sprawdzić co się dzieje.
Odkluczyłam drzwi i zobaczyłam jak wszyscy gdzieś idą.
- Samara choć idziemy na śniadanie. (Powiedział masky i pociągną mnie za nadgarstek)
- ide! już ide!
Weszliśmy do jadalni była urządzona w podobny sposób co salon. Każdy miał wyznaczone miejsce. Moje znajdowało się przy końcu stołu obok
Sally.Gdy wszyscy usiedli z kuchni wyszedł slenderman trzymający w mackach jedzenie. Po podaniu go na stół zają miejsce na końcu stołu niedaleko mnie.
Wszyscy zaczeliśmy jeść.
CZYTASZ
Creepypasta Czerń i biel -Córka mordercy
Teen FictionCzarno-biały świat może jeszcze bardziej być mroczny. Ale czy może stać się jaśniejszy?