Sebastian był coraz bardziej -o ile to możliwe- zmęczony zachowaniem siedmiolatka. Młody panicz zaczął naukę , dzięki czemu kamerdyner miał więcej czasu dla siebie.
- Klara, przestań już lać wodę i przeleć do najlepszego momętu!
-Aloisie, jeżeli tak, to sam ją opowiedz, bo ja nie mam czasu. Zamiast zbierać cinematic records, to siedzę z tobą i niańczę cię jak niemowlę.
- no dobra
- a więc...Sebastian siedział w "swoim" pokoju głaskając czarnego, puszystego kota. Kochał te zwierzęta, a zajmowanie się nimi, było dla niego czymś na wzór relaksu.
Demon z niecierpliwością spoglądał na swój kieszonkowy zegarek, odmierzając czas do końca lekcji Pana.
-jeszcze piętnaście minut odpoczynku.- westchnął sam do siebie. Przymknął oczy odchylając do tyłu głowę. Następnie wstał i schował kota do szafy.
Akurat zegar wybił pełną godzinę.
-Sebastianie...
- słucham panie - odparł demon kłaniajc sie dzieciakowi.
- co mam jeszcze w planie?- spytał przecierając zmęczone oko.- za chwilę przybędzie pańska narzeczona wraz z matką.
-CO?! Tylko nie ona!!!- krzyknął chłopak. - odwołaj spotkanie!
- nie mogę.
- musisz! TO ROZKAZ!!!
- panie ona już zajechała.- panicz podbiegł do okna. Różowa dorożka z białymi końmi stała na podjeździe. Po chwili wysiadła z nie złotowłosa dziewczynka, a zaraz za nią jej matka.
- o nie! - Młody hrabia był przerażony!
- Ceeeel! Ceeeel! Gdzie jesteś?!
- paniczu, nie zechcesz przywitać swojej narzeczonej?
-Sebastianie, ZABIJ JĄ!!!
- nie mogę
- DLACZEGO???- cicho krzyknął narzczony
- bo to twoja ukochana przyszła żona!- demon drwił z panicza. Ale nie uśmiechnął się nawet przez chwilę. Zdruzgotany chłopiec wyszedł na spotkanie dziewczynie.