Na dobry początek...

228 11 2
                                    

Jestem Lily, mam 17 lat.
Błądzę i wiem że niczego nie rozumiem na tym durnym świecie. Gubię się i sama nie wiem czego oczekuję.
On po prostu ma w sobie coś, co nie pozwala mi odejść, wciąż mnie przyciąga.
Próbowałam dać sobie trochę czasu, ale to nic nie dało. Nie jestem całkiem wyleczona z przeszłości. Od roku się męczę.
Zdaje sobie sprawę, że może do mnie dzwonić, pisać zawsze, a ja jestem na każde jego zawołanie, dlatego to wykorzystuje.
Głupia dziewczyna, niepotrafiąca zakończyć pewnego etapu w swoim życiu, tak, to ja.
I im bardziej chcę, i już się oddalam, on odzywa się jak gdyby nigdy nic i ponownie wytwarza mętlik w mojej głowie.
I im bardziej chcę, jest znów blisko mnie, przez co znów łudzę się, że wszystko będzie dobrze.
Może po prostu inaczej widzimy póki co nasz świat? Ja jako coś skomplikowanego, z milionem wad; on jako codzienną przygodę, w której nie ma miejsca na smutek, ah, no i oczywiście związek.
Wie, że nie jest za późno by wrócić na start i zacząć wszystko od początku, ale odpowiada mu ta toksyczna sytuacja, w której czuję się wyłącznie jak seksprzyjaciółka; FwB i te sprawy. Jest wolny, może robić co chce, a gdy najdzie go taka chęć lub nie ma co robić spotka się ze mną na parę godzin i myśli, że jest w porządku.
Nie potrafię tego zakończyć, bo z jednej strony wiem, że to nie ma sensu, ale z drugiej cieszę się, że choć na chwilę mogę mieć go przy sobie. Przestaję czuć się gotowa na każdą z tych chwil w której jesteśmy blisko. Mam głowę pełną wspomnień, też tych w których wiruje mi huragan słów jakie wypowiedział, raniąc mnie do tego stopnia, że się zrażałam. Jestem ciekawa czy to naprawdę jeszcze my? Ci sami co rok temu? Nie wydaję mi się. Jest synkiem mamusi, który dopiero po zerwaniu zaczął się buntować. Ma ten sam magnetyczny wzrok, za każdym razem czuję jak wchodzę w ogień, znów zaprzeczając sobie samej. Potrzebuję go z powrotem, tamtego, nie tego, którym jest teraz.
To nie do końca jest tak, że nie mogę mieć kogoś innego. Mogę, ale czy chcę?
Otaczają mnie chłopcy, którzy, gdyby tylko mieli szansę, traktowaliby mnie jak księżniczkę, dawaliby mi od siebie tyle miłości ile tylko by mogli, zrobiliby dla mnie wszystko.
A więc... Nienawidzę miłości, która czasem bywa jak kat.
Nienawidzę ludzi, są tak podli. Wysysają plotki z palców, a potem to Ty jesteś pośmiewiskiem i głównym tematem: w szkole, w mieście. Przykre, że Cię nie znają, a oceniają. Mam tak, że chciałabym z kimś porozmawiać o swoich problemach, ale rezygnuję, bo czułabym się głupio mówiąc o nich. Może dlatego, że kilka razy to z czego zwierzyłam się "przyjaciółce" wiedziały osoby, które nie powinny?
Utknęłam w świecie, którego nienawidzę. Mam dość wszystkich wokół, ich wielkich, fałszywych uśmiechów i głupich kłamstw. Mam dość siebie.

Maze of feelings.  //  Labirynt uczuć.Where stories live. Discover now