Kto czyta? :)
Następnego dnia Harry spał prawie do jedenastej, bo wczorajsza przygoda kosztowała go zbyt wiele wysiłku. Szczególnie samego pobytu w Mungu, polegającego na dwukrotnym płukaniu żołądka, nie wspominał zbyt pozytywnie. Przedawkowanie Antyamortencji na szczęście nie wywołało żadnych przewlekłych skutków, dlatego Harry mógł wrócić na noc do domu.
Nie spodziewał się jednak, że zaśpi do pracy.
Widząc godzinę, Potter wyskoczył z łóżka i w biegu zaczął przygotowywać się do wyjścia. Kiedy założył buty, w okno zapukał śnieżny puchacz należący do Draco. Pojawiające się obawy zostały pokonane przez ciekawość. Ptak wleciał do środka, a Harry odwiązał z jego nóżki czerwony list, który po rozwinięciu okazał się zdjęciem.
Zdjęciem półnagiego Malfoya przesyłającego całusy.
„Odwróć kartkę, Harry. Wiem, jak bardzo lubisz (się) odwracać" - głosił nagłówek nad głową Draco. Potter zarumienił się, a po wykonaniu polecenia byłego chłopaka przygryzł wargę niemal dokrwi. Oczy wyszły z orbit, w spodniach zrobiło się ciaśniej.
Na drugiej stronie również znajdowało się zdjęcie Malfoya, choć tym razem był całkiem nagi i... gotowy. Puszczał oczko oraz uśmiechał się kokieteryjnie.
Harry szybko się zreflektował, otrząsnął z myśli i ruszył do kominka.
Dziesięć minut później zamknął drzwi do biura. Dzisiaj jak nigdy cieszył się z bycia kierownikiem, bo nie musiał się nikomu tłumaczyć ze spóźnienia. Sara, jego asystentka, przyniosła kawę, rogalika i tonę papierów, które należało przeczytać. Zanim całkiem wgłębił się w treść raportu Donovana, poczuł lekkie uderzenie w głowę. Podniósł spojrzenie, by zręcznie chwycić przesyłkę wewnętrzną.
Przeskanował wzrokiem po tekście.
„Wróć do mnie, Harry. Zrobię ci loda".
Potter zmiął karteczkę, wyrzucił ją do śmieci, a gdy chciał wrócić do pracy, znów przeszkodziła mu następna przesyłka. A za nią wleciało kolejne sześć.
„Dostaniesz dwa lody. Obiecuję wyssać wszystko", „Potem cię wyliżę, tak jak lubisz", „Bo ja wiem, co lubisz, Harry. Dwa paluszki, czasem trzy", „A później jeden, ten najważniejszy, paluszek",„Poczujesz go aż w żołądku", „Będziesz skomlał i krzyczał, aż się rozlejesz", „To co? Dzisiaj? Po pracy?".
Głowa Harry'ego z jękiem opadła na blat biurka. Podniósł ją dopiero, kiedy usłyszał pukanie, a do środka weszła Sara. Trzymała w ręku bukiet białych róż.
- Khm... Harry? Dostałeś kwiaty.
- Okej, dzięki, Saro. Rzuć je gdzieś w kąt.
- Draco coś przeskrobał? - zagadnęła z lekkim uśmiechem.
- Powiedzmy.
Kwiaty niespodziewanie zaczęły się mnożyć i zamiast jednego bukietu na podłodze było ich przynajmniej pięćdziesiąt. Sara wskoczyła na kanapę, a Harry na swoje krzesło. Róże zajmowały całą przestrzeń, a później zaczęły piąć się w górę.
-Finite! Finite, kurwa! - krzyczał Potter. - Finite Incantatem!
Bezskutecznie.
Nagle do pokoju wleciało tuzin wyjców i zaczęły się przekrzykiwać. Opiewały o miłości dwóch zagubionych chłopców, którym wreszcie udało się związać. I wszystko naprawdę byłoby w porządku, gdyby przy każdym słowie nie wydawały głośnych sapnięć oraz jęków, należących do Malfoya.
- Harry! Co się dzieje?!
- Malfoy - wysyczał przez zaciśnięte zęby cały czerwony ze wstydu Potter. Szczególnie że owe jęki zaczęły brzmieć teraz bardziej jak on, Harry. Blisko szczytu.
„O, tak, kurwa, taaaak... Draco!" - sapał jeden z wyjców.
- Merlinie, to ty? - Sara wybałuszyła oczy.
- Zabiję go.
Bukiety nadal zwiększały swoją ilość. Harry zaczął je kopać, a Sara momentalnie poszła w ślady przełożonego.
- Może zawiadomię Czarodziejskie Pogotowie Ratunkowe i oni coś z tym zdziałają?! - próbowała przekrzyczeć wyjce kobieta.
- Lepiej, żeby nikt tego nie... słyszał. Napisz lepiej do Malfoya, że chcę go natychmiast tu widzieć!
Zanim Sara zdążyła przekopać się przez róże, do gabinetu wleciało mnóstwo małych prezencików. Ustawiły się w rządku przed twarzą Pottera. Otworzyły się równocześnie, a ze środka wyleciały małe, gumowe...
- Czy to... penisy?
„Pobaw się nami, Harry! Dobrze wiemy, jak lubisz naszą miękkość zmieniającą się w twardość pod wpływem twojego dotyku. Pobaw się nami!"
Sara zaczęła chichotać pod nosem.
- Przepraszam, przepraszam - powtarzała, nie zamierzając przestać.
Szczególnie że główki penisów zaczęły przybierać kształty twarzy Draco. Wpatrywały się w Harry'ego z uczuciem i podnieceniem. Podleciały Pottera i bezwstydnie zaczęły ocierać się o jego policzki. Harry próbował je odepchnąć, ale nie dawały za wygraną. Z tego wszystkiego spadł z krzesła wprost do basenu kwiatów.
- Zamorduję go. Gołymi rękoma rozszarpię tępy łeb tego gnoma! - wypluł parę płatków róży, z których starał się podnieść.
- Daj spokój, Harry. To nawet trochę romantyczne.
Potterowi nawet nie udało się porządnie zgromić wzrokiem kobiety, bo dalej pluł głupimi kwiatami. Starał się też za bardzo nie ruszać. Przeklęte badyle miały wszędzie kolce.
- O, nieee... - jęknął, gdy do gabinetu wleciał ogromny, pięknie zapakowany prezent. - Tylko nie...
- Niespodzianka, kochanie!
Draco wyskoczył z prezentu na biurko. Uśmiechał się uroczo, a w jego szarych tęczówkach pojawiły się błyski pełne dumy. Widząc jednak wściekłą minę ukochanego, zwątpił.
- Zabierz te cholerne, gumowe... - Harry wysyczał, próbując ciągle odgonić obijające się o twarz penisy w kształcie Malfoya.
Wystarczyło, że Draco szybko machnął różdżką, by penisy zawisły nieruchome w powietrzu. Kwiaty również zniknęły, a wyjce przestały... dochodzić. Zaległa kompletna cisza, przerywana jedynie oddechami obecnych.
- Skoro tak, to może przekona cię pierwowzór?
Nim Harry zdążył zaoponować, Draco stał już przed nim kompletnie golutki.
- Ubieraj się! Natychmiast!
-Co? Dlaczego? Przecież wiem, jak bardzo go kochasz. Szczególnie w sobie.
- Ubierz się, Draco. Proszę - poprosił zrezygnowany już Potter.
- No, tak, masz rację. To ja ci obiecałem dwa lody, więc to ty się rozbieraj.
- Dra...
- Spokojnie, obiecuję wyssać cię do końca.
Harry opadł z sił.
- Cześć, Draco - wyszeptała Sara cała czerwona na twarzy, uciekając z gabinetu. - Ja... Ja was zostawię. Bawcie się... dobrze.
Kiedy drzwi zatrzasnęły się z głośnym hukiem, Draco spojrzał na Harry'ego ze ściągniętymi brwiami:
- To robić ci tego loda?
- Wyjdź stąd. Teraz - warknął.
- Czyli rozumiem, że nasze spotkanie po pracy jest raczej nieaktualne?
CZYTASZ
Skutki nudy || HP, Drarry ✔
Fanfiction"- ŻE CO?! Zrywasz ze mną?! Niby na jakiej podstawie?! Dlaczego?! - krzyczał z paniką w głosie. - Harry, jesteśmy razem od trzech lat! Trzech, pieprzonych lat! Czy to nic dla ciebie nie znaczy?!" Harry zrywa z Draconem ze względu na rutynę i wraca d...