Dzień 3

2K 156 97
                                    

Mówiłam, że opowiadanie jest wolno pisane. W każdym razie jestem, hej. :) Przedstawiam Wam kolejny dzień z życia chłopaków z nadzieją, że choć trochę odkupi on moje winy (czyli zbyt dłuuugą nieobecność). Następny postaram się dodać szybciej. I promise. 

Do przeczytania!

DZIEŃ 3

Po wczorajszym incydencie Draco powoli tracił wiarę. Nie spodziewał się, że odzyskanie Harry'ego będzie przebiegało z aż tak miernymi rezultatami. Siedział więc na fotelu w salonie, popijał piwo kremowe i zastanawiał się co teraz. Musiał wymyślić coś dobrego, bo wcześniejszy pomysł ze wzbudzeniem pożądania po nieprzespanej nocy wydał się głupi.

Pukanie do drzwi wyrwało Draco z rozmyślań. Jednym haustem dopił piwo i dosłownie powlókł się w stronę wejścia. Przyśpieszył dopiero pod koniec, gdy naszła go myśl: "Harry wrócił!". Widząc jednak uśmiechniętego Zabiniego, Malfoy miał ochotę zatrzasnąć przyjacielowi drzwi przed nosem.

– Ja też się cieszę, że ci widzę.

– Ta, jasne.

Draco wrócił do salonu i znów zaległ na kanapie.

– Czemu jesteś taki przybity? – spytał Zabini, marszcząc czoło. Rozejrzał się, a widząc brudne naczynia i wszędzie porozrzucane ubrania, zaczął się martwić. – Wszystko w porządku, Draco? A tak a propos, wiesz, kiedy Harry wróci? Mam dla niego ten przepis, o który prosił. Nie zdążyłem go wypróbować, ale brzmi pysznie. Chętnie wpadnę, gdy upieczecie te kurczaki.

– Harry nie wróci.

– Jak to? Czemu? – zdziwił się Blaise.

– Bo... Zaraz. Czemu zapytałeś o to, kiedy wróci? Znaczy, skąd wiesz, że go nie ma?

– Minęliśmy się na Pokątnej. Myślisz, że skąd pamiętałbym o tym przepisie? – parsknął. – W zasadzie prosił o wysłanie sowy, ale dawno się z wami nie widziałem, dlatego postanowiłem zaszczycić was osobiście.

W szarych oczach Malfoya pojawiła się iskierka nadziei.

– Na Pokątnej, mówisz? – zamyślił się, po czym jak z procy wystartował do łazienki. – Poczekaj tu i nigdzie się nie ruszaj.

– Co robisz?

– Muszę wziąć prysznic. Harry nie może zobaczyć mnie takiego śmierdzącego i nieubranego – dodał pod nosem.

Draco nigdy w życiu nie kąpał się tak szybko. Po pięciu minutach dosłownie stał gotowy przed Zabinim i ruchem ręki poganiał go do wyjścia.

– Gdzie go ostatnio widziałeś?

– No, na Pokątnej, mówiłem przecież. Masz coś z głową? I o co, na Merlina, ci chodzi?

– Wiem, że na Pokątnej – żachnął się – ale gdzie dokładnie? W jakimś sklepie? Kawiarni? Lodziarni? Gdzie, Zabini?

Blaise zastanowił się chwilę.

– Chyba minęliśmy się przy Trollowej Kawiarni... Ale, Draco – zaciął się, wreszcie westchnął i powiedział: – Harry szedł z Ginny Weasley. Muszę cię zmartwić, ale oni mogą mieć jakiś romans, czy coś... Zbyt się ze sobą spoufalali. I tak po przemyśleniu, chyba szli za rękę.

– Z Weasley mówisz? To wspaniale!

– Hę?

– Już wiem, co zrobię! Będziesz mi potrzebny – dodał po minucie.

Bez zbędnych, według niego, wyjaśnień, złapał Blaise'a pod ramię i teleportował ich z głośnym trzaśnięciem. Znaleźli się na Pokątnej, idealnie przed Trollową Kawiarnią. Zajrzał przez okno, by uśmiechnąć się szeroko, zauważając znaną, czarną czuprynę.

Skutki nudy || HP, Drarry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz