V

1.8K 181 258
                                    

Torda w szpitalu odwiedzałaś codziennie. Czasami po lekcjach, czasami w trakcie, czasami sama, czasami z resztą przyjaciół. Nawet Tom kilka razy przyszedł! Oczywiście za każdym razem się pobili, więc ich spotkania ograniczono do minimum.

Wolałaś jednak odwiedzać go sama. Zawsze przynosiłaś ze sobą coś słodkiego i rozmawialiście nawet po kilka godzin. Nie wyobrażałaś sobie dnia bez siedzenia przed chłopakiem na szpitalnym łóżku i opychaniem się słodyczami. Opowiadał ci wiele historii – ze swojego dzieciństwa, za czasów szkolnych... Niektóre bardziej śmieszne, niektóre mniej. Z każdym dniem poznawaliście się coraz lepiej.

— Masz... Ciekawe ambicje, Tord — zachichotałaś po raz kolejny podczas rozmowy.

— Prawda? Mówię ci, całą Anglię będę miał w garści — zawtórował ci chłopak.

Nie brałaś serio planów na przyszłość szarookiego. W końcu czy jest ktoś, kto chociaż przez chwilę by nie marzył o władzy nad światem? W końcu to przechodzi. A Larssin mówił to tak niepoważnym tonem, że od samego słuchania chciało się śmiać. W końcu to tylko żarty nastolatków, prawda?

Spojrzałaś na zegarek. Było już wpół do czwartej, czyli pora na powrót do domu.

— Naprawdę było miło, ale musze się zbierać — powiedziałaś wstając z łóżka i rozciągając się.

— Już? — spytał zawiedziony chłopak patrząc na ciebie miną zbitego psa.

— Niestety — uśmiechnęłaś się smutno — Cześć, komuszku.

Chłopak zaśmiał się na przezwisko.

— Najpierw podejdź tu do mnie.

Posłusznie podreptałaś do niego patrząc na niego pytająco. Nie rozumiałaś jego wyrazu twarzy. Czemu uśmiechał się tak złowieszczo? Nie dane było ci zastanawiać się dalej, bo poczułaś mocny ucisk na nadgarstku, a potem poleciałaś w objęcia karmelowowłosego.

— H-huh? Tord, co ty wyprawiasz? — spytałaś zdziwiona i zawstydzona czując, że twoje policzki płoną żywym ogniem.

— Podziwiam widoki — odparł, patrząc idealnie w twój dekold. Zażenowana trzepnęłaś go kilka razy w ramię, na co się zaśmiał — Przyzwyczajaj się, jako moja przyjaciółka będziesz często lądowała w tej pozycji — puścił ci oczko i w końcu dał wstać.

Szybko podniosłaś się i odsunęłaś o krok. Odwróciłaś czerwoną twarz, by tylko na nią nie patrzył. Po chwili zabrałaś swoją własność – [kolor] [torba/plecak] i wybiegłaś z sali. Tord tylko zachichotał patrząc na drzwi.

— Przyjaciółką... — westchnął z uśmiechem.

***

W końcu Torda wypisano ze szpitala. Nie znaczyło to jednak, że wróci do szkoły. O nie, teraz siedział w domu, co niezwykle irytowało jego siostrę. Bo czy bylibyście szczęśliwi, gdybyście musieli usługiwać "Śmierdzącemu leniowi", jak to określała Tori? Na pewno nie. Nikomu by się to nie podobało, ale mus to mus. No, oprócz temu, kto jest obsługiwany. 

Tordowi bardzo podobała się ta sytuacja. On tylko leżał, a wszystko było robione za niego. Żyć nie umierać. Jedyne co mu się nie podobało to to, że miał coraz mniej odwiedzających.

— Dlaczego prawie nikt już nie przychodzi? Nawet [T/I]... — jęknął niezadowolony i znudzony chłopak, mając dosyć towarzystwa tylko jego bliźniaczki.

— Mają cię dosyć — dogryzała mu szarooka.

— Zabawne. 

Karmelowowłosa spojrzała na niego kątem oka na brata, marszcząc brwi. Ten tylko patrzył w stronę okna i krzyżując ręce na piersi, cicho westchnął.

Pokażę Ci Świat, Skarbie || Tord x Reader [Eddsworld] {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz