Rozdział 1

24 2 5
                                    

Dzisiaj w pałacu prezydenckim ma odbyć się bal z okazji wybrania prezydenta Velaskueza na prezydenta. Od rana trwają przygotowania nie tylko sali, ale także organizatorów: Rafaela Velaskueza i Andrei Velaskuez, która jest jego córką. Dobranie sukienki do 19- letniej dziewczyny z wybrednym gustem nie było proste, lecz udało się. Andera ma na sobie długą czerwoną suknię w stylu flamenco (Andrea i jej suknia jest w mediach), czarne szpilki, a włosy upięte miała w kok na dole głowy. Za 15 minut miał rozpocząć się bal więc Rafael postanowił sprawdzić ja idą przygotowania córki. Bez pukania wszedł do jej komnaty, gdy ją ujrzał powiedział:

- Wygladasz pieknie córeczko.-podszedł do niej z wielkim usmiechem, widząc, że jego córka jest prawie dorosła.

-Dziękuję tato.-promienie się do niego uśmiechnęła- ummm tato czy mamy pewność że jeden jegomość w masce nie zjawi się dziś by nam przerwać ?-zapytała z nutą niepokoju w głosie.

-Dalem wiecej ochrony. Nie ma szans by sie przedostał. Nadal pamietam jak dopiero co uczylaś się chodzić. Za szybko urosłaś Andrea.-
-Nie umiem tego zatrzymać. W twoich oczach zawsze zostanę maluchem, który wyrwał ci wąsy-zaśmiała się mimowolnie co zakryła ręką.

Rafael przeczesał wąsy dłonią:-Te wasy moglas sobie odpuścić.
-Odrosly ci- podeszła do ojca i go przytuliła.
- Jesteś już gotowa?
-Taak.-odpowiedziała z minimalną niepewnością w głosie.
-Więc chodźmy już. Nie moge sie spoznic na bal, który sam organizuje-
-Naturalnie- weszli na sale.
Andrea czuła, że wszystkie spojrzenia są skierowane na nią. Nie przeszkadzało jej to. Pewnie się uśmiechnęła,jej uwagę przykuł brunet, którego wcześniej nie widziała, szedł w jej kierunku.
- Witam piękną damę- uśmiechnął się .
-Witam, my się chyba nie znamy-brunetka posłała ku niemu promienny uśmiech.
-Można powiedzieć, że jestem nowy w tych okolicach.
-Nazywam się Andrea Velaskuez-
-Andreo, ja jestem Diego de Lavega-delikatnie pocałował jej rękę.
-Skoro jesteś nowy może jutro cię oprowdze po Meksyku ?-uśmiech nie schodzi dziewczynie z twarzy.
-W towarzystie takiej damy z miłą chęcią.- również się uśmiechnął.
Rafael lekko zaniepokojony iż córka rozmawia z nieznajomym, podszedł do niej i Diego.
-Andrea, kto to za niegomość?
-To tato jest Diego de la vega dotrzymuje mi towarzystwa, Diego to jest mój tata prezydent Velaskuez.
-Pierwszy raz cię tu widzę.-stwierdził podejrzliwie Rafael.
-Nie dziwie sie panie prezydencie. Jestem nowy w mieście.-spokojnie powiedział Diego.
-To wiele wyjaśnia.
-Może wytarczy tego przesłuchania ?-wtrąciła się Andrea lekko poddenerwowana.
- Tak, więc panie de Lavega witam w mieście i życzę udanej zabawy-Rafael zostawił dwójkę i udał się do innych gości. W głowie Rafaela było jedno pytanie: Jak sie dostał na ten bal skoro zaproszenia zostały wysłane tylko do stalych mieszkańców miasta?
- Twoj ojciec bardzo sie o ciebie troszczy.-
-Czasami nawet za bardzo, ale rozumiem go. Boi się o jedyną osobę, która mu została
-Oh to smutne. Twoja matka umarła czy zostawiła męża?-spytał z troską
-Kto przy zdrowych zmysłach zostawiłby kogoś z takim majątkiem ?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Ludzie są różni, niektórzy uciekają przed majątkiem, a niektórzy gonią za nim.-stwierdził z powagą.
-Nie miałam tego szczęścia poznać ludzi, którzy uciekają przed pieniędzmi.-w jej głosie była minimalna kpina.
-Są rzadko spotykani, jednk da sie ich spotkać.
-A Ty do której grupy należysz?-spytała zaciekawiony dziewczyna.
-Moge nie odpowiadać na to pytanie?-A dlaczego masz na nie nie odpowiedzieć ?-widać, że brunetkę zmieszało to pytanie.
-Tajemnice dają uroku.-uśmiechnął się nonszalancko.
-Zależy komu- stwierdziła poważnie.
-Zgadza się.Czy mnie taka tajemnica daje uroku-spytał poprawiając włosy.
-Może...-przygryzła wargę.
-Niektórzy są uroczy bez tajemnic.

Ich rozmowę przerwały głośne krzyki:
-Mam zasztyt i przyjemność być pierwszym przeciwnikiem chętnego w pojedynku ! Zapraszam dzielnych panów!

Przestępca i arystokratka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz