Tak to mniej więcej wygląda
Po szybkim prysznicu Unni padła zmęczona na łóżko. Po nie całych trzech kilometrach nogi bolały ją, jakby przebiegła dwa razy tyle.
Już od najmłodszych lat nie lubiła wf-u i zawsze prosiła mamę, aby napisała jej jakieś zwolnienie. Teraz naprawdę tego żałowała.Dziewczyna nadal zastanawiała się nad tym, dlaczego pomimo tego że jej mama jest osobą szczupłą, ona jest– nie ukrywajmy –gruba. Po części obwiniała o to właśnie matkę, ponieważ ta pozwalała jej jeść co tylko chciała, a po części też siebie,bo tyle jadła. I właściwie do dzisiaj jej to zostało.
Obróciła się na plecy, myśląc o tym, co powiedział jej Einar. Przecież sama wiedziała, że fiołkami nie pachnie, ale to normalne przybieganiu. I jeszcze przy tej nowej, Marii. Ten chłopak nigdy nie wiedział, kiedy zamknąć buzię. Tak właściwie to miała co do niego mieszane uczucia, z jednej strony lubiła tę jego szczerość, a z drugiej mógł zachować te słowa dla siebie. Chociaż i tak był lepszy od Larsa. O nim to nawet szkoda gadać.
Mając dość leżenia, wyszła z pokoju i udała się do kuchni,przypominając sobie o zakupach, które trzeba rozpakować. Bo Einarna pewno tego nie zrobił. Zawsze, gdy wracał z zakupami, kładł jena blacie, a potem o nich zapominał. To tłumaczyło syf w jego pokoju. Unni była w tej stajni Augiasza tylko trzy razy i nie miała ochoty już tam wracać.
Właśnie zalewała sobie herbatę wrzątkiem, kiedy usłyszała jak ktoś wchodzi do kuchni. Zerknęła w bok i ujrzała Larsa, zaglądającego do lodówki. Westchnął ciężko i zrezygnowany postanowił posprawdzać szafki.
— Twój brat wrócił z zakupów. Nie masz prawa marudzić, że nie ma niczego do jedzenia — powiedziała do niego, siadając przy stole. — I zdejmij ten kaptur. Nie jesteś asasynem.
— A ty nie jesteś moją matką. — Zawahał się przez chwilę, ale szybko się zreflektował. — W każdym razie to nie twoja sprawa czy noszę ten kaptur, czy nie.
— Jesteś gorszy ode mnie, Lars.
— Morda — warknął i opuścił pomieszczenie z zupką instant, którą w międzyczasie przygotował.
Objęła kubek dłońmi, wpatrując się w unoszącą się nad cieczą parę.Jej rozmowa z Larsem zazwyczaj kończyła się w ten sposób i nikt nic nie mógł na to poradzić. A nawet jeżeli można by było coś z tym zrobić, to nikt nie wiedział jak. Lars był po prostu... zbyt wyobcowany. Całe dnie spędzał w swoim pokoju, wychodząc jedynie albo do kuchni po jedzenie, albo do łazienki. Nikt nawet nie widział jak wychodzi do szkoły, jeżeli w ogóle do niej chodził. Nie rozmawiał z nimi, a jak już to tylko przez chwilę, nie jadł z nimi obiadu, nie spędzał z nimi czasu i nawet nie chciał tego robić. A przynajmniej ona tak myślała.
Wzięła kubek z herbatą i wyszła z kuchni, chcąc udać się do salonu, ale zaraz przypomniała sobie o Einarze, który być może jeszcze tam był. Skręciła więc i weszła na schody, idąc z powrotem do swojego pokoju.
Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie, obejmując wzrokiem swój pokój.Był taki sam jak wszystkie inne. Tylko rzeczy przywiezione z jej prawdziwego domu świadczyły o tym, że pokój jest inny. Taki sam,a jednak inny.
Położyła się na łóżku, kubek z herbatą oparła na brzuchu i chwyciła w wolną dłoń leżący obok telefon. Weszła na Facebooka, polubiła parę zdjęć i odpowiedziała na oznaczenia. Przez pewien czas aplikacja ta w ogóle nie była jej potrzebna, ale ostatnio coraz częściej sprawdzała nowości.
Odłożyła smartfona na bok, przysłuchując się głośniej wymianie zdań. O ile można tak było nazwać kłótnię między Iselin i Larsem. Z ciekawości wyjrzała z pokoju i oparła się o framugę, zauważając,że inni też przyglądają się zaistniałej sytuacji.
— Mam dzisiaj próbę, muszę iść! — krzyknęła blondynka.
— Masz trzydzieści osiem stopni gorączki, za chwilę pewnie spadniesz ze schodów, nie potrafiłaś się nawet pomalować, a twoja twarz wygląda jak naprawdę brzydki burak. Wszyscy pomyślą, że nastała jakaś apokalipsa zombie — odpowiedział jej.
— To daj mi jakieś lekarstwa czy coś!
— Już ci wszystko dałem! Nie marudź i idź spać!
— Ale oni na mnie czekają!
— A rób co chcesz! Co mnie to obchodzi? Jak padniesz to przynajmniej będzie o jednego upierdliwca mniej. — Odwrócił się na pięcie i ruszył do swojej sypialni.
Unni przygryzła wargę, zastanawiając się co zrobić. To, że Lars miał gdzieś Iselin, nie oznaczało, że i ona powinna mieć gdzieś stan zdrowia współlokatorki. Ostatecznie zamknęła za sobą drzwi i podeszła do dziewczyny.
W oczach Unni i pewnie innych też, Iselin była bardzo ładna, wręcz piękna. Miała długie, proste blond włosy sięgające talii. Była szczupła i wysoka, czyli taka jak rudowłosa nigdy nie będzie.Ponadto jej oczy okalane gęstymi rzęsami kolorem przypominały błękit nieba, a oczy Okkenhaug były ni to niebieskie, ni to szare.
W końcu pozbyła się tych myśli i porównywania się do znajomej. A trzeba przyznać, że robiła to często, za co bardzo się karciła.
— Iselin,kochana, chodź do pokoju. Zadzwonię do pana Børge i powiem, że jesteś chora, a ty w tym czasie porządnie wypoczniesz.
— Mówisz do mnie jak do dziecka — naburmuszyła się.
Bo właśnie tak się zachowujesz, pomyślała.
CZYTASZ
Dom Przeznaczenia
FantasyMaria nigdy nie wierzyła w rzeczy, których nie można racjonalnie wytłumaczyć. Wszystko to zmieniło się po przeprowadzce do domu przyjaciółki jej zmarłej babci. Wkroczyła do świata pozbawionego sensu, jednak nie jest z tym sama. Razem z pozostałymi m...