Próbuję nie zwariować. Przeżyłem dzisiejszy dzień.
Zacząłem czytać książkę Stephena Kinga i zapewne nigdy jej nie skończę. Panicznie boję się własnego cienia, a co dopiero rozlewu krwi.
Siedząc w kuchni przy herbacie dużo rozmyślałem. Zastanawiałem się nad tym, czy moja depresja opuści mnie kiedykolwiek, na zawsze. Po długim czasie patrzenia przez okno do mojej głowy wpadła jedyna prawidłowa odpowiedź - oczywiście, że nie. Na świecie musi być ktoś, kto całe cierpienie ludzi będzie brał na siebie. Tylko po to aby innym żyło się lepiej. Ale jak długo może to trwać?
Miałem pójść do sklepu. Nie poszedłem. Nie będę miał co zjeść na śniadanie, chyba że wstanę o 6 rano. Nie wiem, czy będzie mi się chciało. Czuję, że moje zapalenie płuc jeszcze długo ze mną zostanie. Nie wiem też, czy będę w stanie codziennie dodawać "coś" na owego Wattpad'a. Miejmy nadzieję, że tak. Jeśli nagle przestanę - nie przejmujcie się, to tylko moja marna egzystencja dobiegła końca. Może to i lepiej.
CZYTASZ
Rok Ludwika
Non-FictionRok z Ludwikiem, ponownie powróciłem. Ponownie dzięki, albo przez, moją terapeutkę. I kolejny rok będę wam smęcił. Zapraszam! Albo nie jeśli masz choć trochę chęci do życia.