Część 4

141 8 0
                                    

Niósł mnie do dużej świątyni na wzgórzu. Wiedziałam, ze powinnam się szarpać, żeby od niego uciec, ale...Nie mogłam...Moje oczy były jak nie żywe, usta lekko otwarte i sine, najwidoczniej mój umysł nie zniósł tamtego widoku, ale ja nie mogę odczuć tego cierpienia...[Co jest?! Muszę działać!]

-Puszczaj mnie!- zaczęłam szarpać się z całej siły.

-Ooo ocknęłaś się śliczna? Nie martw się nic ci nie zrobię.

-Puszczaj słyszysz!

-Nie mogę! Wybacz, ale mnie zaintrygowałaś i mam zamiar pochwalić się tobą mojemu przyjacielowi.

-Czym niby cię zaintrygowałam?!

-Widziałem jak patrzysz na to co się działo. Niby wyglądałaś na przerażoną, ale jednak się nie bałaś.

-...

Dotarliśmy do świątyni,czerwono włosy mnie podstawił i się przestawił:

-Akura-ou, ale mów mi po prostu Akura. A jak ty się nazywasz piękność?- puścił do mnie oczko.

-Hikari...Jesteś nawet miły i zabawny morderco zabijający z uśmieszkiem na twarzy...

-No co, oni chcieli mnie zabić, a ja się tylko broniłem.- wzruszył ramionami.

-A właśnie przecież miałem się tobą pochwalić!

-Ej nie jestem jakąś rzeczą!

-Dora, dobra.- machnął dłonią.- Lisku!! Patrz co przyniosłem! - powiedział pokazując na mnie.

-Lisku? - zapytałam z ciekawością.

Długowłosy chłopak, który drzemał oparty o ścianę wstał i zapytał Akure.

-Co jest Akura? Jaka znowu nowa ''rzecz''?

Chłopak przetarł oczy i popatrzył na mnie.

-O...Aaaa! To ty!- wykrzyczał Tomoe wskazując na mnie palcem.

-Aaa! Tomoe! To ty jesteś przyjacielem tego psychola?!- wykrzyczałam.

-Ej nie bądź taka nie miła...- powiedział Akura.

-Akura!! Co to ma znaczyć?!- chłopak popatrzył się na przyjaciela.

-No...Zainteresowałem się nią...

-Ona jest moja!!

Białowłosy wykrzyczał tak głośno, że było słychać przez długi czas echem.

Akura-...

Hikari - ....

Tomoe- ....

Zrobiłam się cała czerwona i stałam zdezorientowana.

-Znaczy...Eee..Ja..- powiedział skrępowany lis.

-Ach!! To ja już wszystko rozumiem! Mój Tomoe się zakochał! No to ja ją zostawię dla ciebie. -powiedział szczęśliwy Akura.

-Jutro idziemy na randke...-wyszeptałam dalej zalana rumieńcem.

-Ooo! To wspaniale! Przygotowałaś się już na nią?

-Mniej więcej...Ale nie wrócę do domu po tym zdarzeniu...

-O to się nie martw! Już tam nic nie ma. Wszystko zamieniło się w proch. Tak się dzieje. A propost przygotowań. Jak to ''mniej więcej''? Zaraz mi pokażesz co wybrałaś i zdecyduję czy będzie to odpowiedni strój.

* Parę minut później*

Piliśmy herbatę i rozmawialiśmy. Okazało się że Tomoe i Akura to najlepsi przyjaciele. Akura wszystko mi wyjaśnił i przeprosił za to co się stało. Tak jakby przeprosił, bo wcale nie było mu przykro...I nawet nie przeprosił mnie za to że wziął mnie jak worek ziemniaków. Cóż Akura nie jest taki zły jak się wydaję. Może do niego podbiję? Nie! Wolę Tomoe..*rumieniec*

-Dobra! Tomoe to my się zbieramy! Idę przygotować odpowiednio twoją dziewoję. Hahaha- śmiejąc się złapał mnie za pas i znowu..zarzucił mną jak work kartofli.

-Ej!- wykrzyczałam oburzona.

Na twarzy Tomoe było widać że nie podobało mu się to, że trzyma mnie Akura.

CDN..

................................................

(425 słów) do zobaczenia całuski <3<3<3 

Miłość lisiego YokaiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz