*22.12.2012r. 9:07*
Czekałem z minuty na minutę, aż Arthur przyjdzie. Czas wydłużał się niemiłosiernie. Moje serce całą noc waliło jak oszalałe, a adrenalina buzowała w żyłach. Biłem się z myślami czy ryzykować, czy rozwiązać to w inny sposób. Pozostałem jednak przy planie zaatakowania chłopaka metalowymi drzwiczkami, które poprzedniego dnia oderwałem od szafki.
Siedziałem przyszykowany w kącie. Ściskałem w rękach swoją "broń". Nagle usłyszałem odgłos, na który tak niecierpliwie czekałem. Żołądek podszedł mi do gardła. Tak bardzo się denerwowałem, że zacząłem czuć mdłości i zawroty głowy. Arthur po woli otworzył drzwi i wszedł do pomieszczenia. Gdy tylko wysunął się trochę bardziej gwałtownie rzuciłem się do ataku. Zamachnąłem się mocno i uderzyłem mężczyznę w głowę. Brunet syknął i upadł na kolana trzymając się za miejsce bólu, ale nie stracił przytomności.Nie! Za słabo! Miał przecież zemdleć!
Nie dałem rady uderzyć drugi raz. Nie chciałem robić mu krzywdy. Po prostu chciałem już z tamtąd wyjść.
Na szczęście nie wszystko było stracone - Arthur był ogłuszony, a ja miałem chwilę zanim się pozbiera.
Nie tracąc czasu wybiegłem z pokoju. Okazało się, że pomieszczenie było ukryte w garażu. Nikt by się nie domyślił, że takie miejsce może się tu znajdować, a już zwłaszcza, że ktoś w nim jest. Spojrzałem na możliwe drogi ucieczki - jedyna droga prowadziła przez dom. Przebiegłem przez korytarz i trafiłem do znajomego pokoju z kominkiem. Stąd była już prosta droga do wyjścia.W końcu! Mogę uciec od tego psychola!
Już cieszyłem się, że mogę opuścić to miejsce. Czułem ulgę... Do czasu, gdy chwyciłem za klamkę.
To chyba jakiś żart. Przecież... To nie może się tak skończyć!
Drzwi były zamknięte na klucz. Szarpałem i kopałem w nie. Nagle usłyszałem za plecami kroki. Odwróciłem się nerwowo. Arthur stał dwa metry odemnie z nożem w ręce. Wyglądał bardziej przerażająco niż zwykle. Spod lokowanych włosów lała mu się krew, po moim uderzeniu. Z jego twarzy mogłem wyczytać, że był wściekły. Mój strach osiągnął granice możliwości. Podszedł bliżej, a ja stałem jak kołek, nie mogąc oddychać i patrzyłem co zaraz zrobi. Chwycił mnie wolną ręką za nadgarstek i przycisnął do ściany.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz?! Mieliśmy umowę. Nie chciałem tego, ale teraz muszę cię ukarać. - Spodziewałem się ujrzeć pewny, arogancki uśmieszek, ale zamiast tego zobaczyłem wyraz pełen przygnębienia.
Wziął zamach i gwałtownie wbił ostrze w wewnętrzną cześć mojej dłoni, przebijając ją na wylot i wbijając nóż w drzwi. Poczułem przeszywający ból. Z rany ciekła po całej ręce i drzwiach ciepła ciecz. Dopiero po chwili zrozumiałem, że to moja krew. Na ziemi szybko zrobiła się duża szkarłatna plama. Jęczałem i szlochałem, a Arthur klęczał przedemną, ze zwieszoną głową. Za bardzo przejmowałem się wtedy swoim cierpieniem i nie zauważyłem, że jego wbite w podłogę oczy są zaszklone, jakby zaraz miał zacząć płakać. Nawet nie próbowałem wyjąć ostrza bo sprawiło by mi to za duży ból.
- Co ja robię? - Mruknął pod nosem brunet. Niespodzewanie podniósł głowę i popatrzył na mnie. Myślałem, że zaraz znowu w jakiś sposób oberwę, więc zacisnałem powieki. - Finn, przepraszam. N-nie chciałem. - Jego głos był spokojny, aż otwarłem oczy ze zdziwienia.
Chłopak sięgnął delikatnie po nóż. Cały czas nerwowo spoglądał na mnie, a ja byłem tak zaskoczony jego zachowaniem, że przestałem szlochać i patrzyłem się teraz na niego osłupiały. Nagle mocnym, szybkim ruchem wyrwał ostrze z mojej dłoni, na co zareagowałem głośnym krzyknieciem. Natychmiast odrzucił je na podłogę, a ono zachrzęściło uderzane o panele. Moje ręce przełożył sobie na plecy. Następnie jedną rękę położył na moje pośladki, a drugą trzymał mi na plecach. Czułem się źle, było mi słabo. Nie miałem nawet siły by się opierać. Podniosł mnie, przytulając tym samym. Przez chwilę pomyślałem, że zaniesie mnie spowrotem do tego pomieszczenia w garażu, ale skręcił w drugą stronę. Po drodze na podłogę kapała moja krew. Patrzyłem na każdą kroplę, ale z czasem obraz był coraz bardziej zamazany. Przymknąłem oczy. Po chwili poczułem jak kładzie mnie na na czymś bardzo miękkim. Było mi tak wygodnie i przyjemnie. Zapomniałem o bólu i o całym świecie.
* * * * * * * * *
Delikatny puch otulał mnie z każdej strony. Miałem wrażenie, że jestem w domu. Gdy otwarłem powieki zrozumiałem, że to tylko złudzenie. Podniosłem się do pozycji siedzącej i rozejrzałem do okoła. Byłem na łóżku, po jego obu stronach były stoliczki. Na przeciwko stała spora komoda, a na niej był zegarek elektroniczny.
Dziewiętnasta? Jak długo spałem?
Zsunęłem się na kant materaca i chciałem podeprzeć się rękami, by wstać, ale zauważyłem, że jedną mam zabandarzowaną. Opatrunek był z dwóch stron delikatnie przesiąknięty krwią. Nie mogłem ruszać nawet palcami. Po paru sekundach przypomniały mi się wcześniejsze zdarzenia. Przed oczami stanął mi obraz Arthura. Najpierw wściekłego, nieobliczalnego i agresywnego, a potem opiekuńczego, miłego i delikatnego. Tak jakby miał dwie osobowości w sobie. Jakby było dwóch Arthurów. Jeden dobry duch, a drugi demon. Bałem się, którego z nich teraz spotkam. Wstałem po woli, podpierając się zdrową dłonią, ale nagle zrobiło mi się słabo. Najwyraźniej za szybko się podniosłem. Chciałem zrobić krok do przodu, ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Z hukiem uderzyłem o ziemię. Niestety musiałem jak na złość upaść na krwawiącą rękę. Krzyknąłem z bólu i odrazu zatkałem usta.
Cholera. Mógł mnie usłyszeć.
Nie myliłem się. Drzwi do pokoju uchyliły się i wszedł brunet.
CZYTASZ
Stockholm syndrome [Yaoi]
Novela JuvenilMłody chłopak imieniem Finn postanawia zrobić niespodziankę rodzinie, z którą dawno nie miał kontaktu. Niestety przez pogodę, jego samochód się psuje i ląduje na jakimś odludziu. Poszukując pomocy trafia do domu pewnego mężczyzny - Arthura. Wkrótce...