Rozdział II

658 14 7
                                    

Przepraszam wszystkich za to, że tak długo nie było rozdziału, ale byl rok szkolny, dużo testów i kartkówek, a za to mało czasu 😏😏
Ale nic. Zapraszam do czytania 💕

Nagle czuję jakąś silną rękę na nadgarstku...

- Puść mnie! - krzyczę.

- Szefuniu się ucieszy jak przywieziemy mu taki smakowity kąsek jak ty, co nie chłopcy? - pyta z chytrym uśmieszkiem.

- No, a jakże - odpowiada jeden.- Bieżcie ją! I to już!

Chcę krzyczeć, uciekać ale nie mogę. A później nastaje tylko ciemność. UMARŁAM CZY JESZCZE ŻYJĘ?

Otwieram oczy. Wszystko mnie boli. Zimno mi.

Chwila gdzie ja jestem?

Podnoszę głowę i rozglądam się. Nie mam pojęcia. Jest ciemno, mokro i zimno.

Zaraz, zaraz co ja tu robię?
Przecież byłam na imprezie z Melody...
I szłam do domu...
I...

...wszystkie moje wspomnienia nagle wróciły. Do oczy napłynęło mi łzy...
Czego oni ode mnie chcą? Kasy? Spoko mogę im dac...
Słyszę huk. Zapala się światło. Teraz widzę dokładnie całe pomieszczenie, wygląda jak piwnica czy coś...
W drzwiach stoją dwaj napakowani i wytatulowani mężczyźni. Nie wyglądają zbyt przyjemnie...
Jeden z nich zbliża się do mnie i kładzie na podłodze talerz z jedzeniem.
- Czego ode mnie chcecie? Kasy? - krzyczę, a do oczu ponownie napływają mi łzy.
- Nie możemy z tobą rozmawiać. Jedz bo zaraz przyjdzie szef i będzie sprawdzał czy się nadajesz.
- Nadaję się? Ale do czego? - o co do cholery chodzi?
- Do czego? - pytam po raz kolejny. Nic. Obydwaj tylko odwracają się i wychodzą zamykając za sobą drzwi. Nie mogę już powstrzymać łez, spływają jedna po drugiej. Nie chce mi się jeść, choć nie jadłam nic od kilku godzin. Nic mi się nie chce.
Mijają sekundy, minuty, a może i nawet godziny. Nie wiem. Drzwi po raz kolejny się otwierają, ale tym razem oprócz tych dwóch napakowanych gości, ktorzy byli tu wczesniej, pojawia się jeszcze jeden - ubrany w garnitur, koło sześćdziesiątki - obleśny facet. Czego oni ode mnie chcą?!

- Widzę chłopcy, że się postaraliscie. - mówi ten w garniaku, który jak dla mnie jest ich szefem. Podchodzi do mnie, bardzo mocno łapie mnie za włosy i ogląda moja twarz.
- No za taką to będą płacić każdą cenę - puszcza mnie i zaczyna się śmiać.

Czemu ktoś ma za mnie płacić?! Każdą cenę? O co tu do cholery chodzi?! Ktoś mi powie?

- Ale to, że ma ładną twarzyczkę nie znaczy, że jest dobra w łóżku. - dodaje jeden z umiesnionych typków.
- Celna  uwaga - chwali go szef. - dlatego trzeba to sprawdzić i wy się tym zajmiecie chłopcy. - posyła im znaczące spojrzenie i wychodzi.

Czy oni mówią o tym o czym ja myślę?!

Obydwaj zbizaja się do mnie.
- Nie, nie zblizajcie się do mnie! - Wrzeszczę.
Jeden łapie mnie za ręce i przypina kajdankami do metalowej rurki przymocowanej do sciany, a ja nie mogę nic robić bo jest za silny. Płacze, piszcze , krzyczę... I w końcu dochodzę do wniosku że to i tak nic nie da...
Obydwaj szybkim ruchem zdzieraja ze mnie ubrania i tak samo szybko zdejmuja swoje spodnie.
- No to jak ty ją rozdziewiczysz czy ja mam to zrobić?
- Ja. - odpowiada stanowczo i szybkim ruchem wchodzi we mnie. Boli. Bardzo boli... Caly obraz mi sie zamazal przez łzy, ktore leca i leca. Czuje tylko przeszywajacy bol... wrzeszcze...
Nie wiem ile czasu trwaja te tortury... wiem jedynie tylko, ze stanowczo za dlugo...
W koncu obydwaj zostawiaja mnie wykonczona na zimnej podlodze...
Nie chce mi sie żyć, jestem cala obolala, nie moge sie ruszyć.
Zawsze chcialam zeby moj pierwszy raz byl magiczy, wyjatkowy z super facetem
Jednak zycie mialo inne plany wzgledem mnie...


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 22, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

ZaginionaWhere stories live. Discover now