"Smiling Down"

174 27 27
                                    


Wszedłem do naszego studia nagrań i ze zdziwieniem popatrzyłem na Tomoyę i Ryotę, którzy w całkowitej ciszy, ze spuszczonymi głowami siedzieli na kanapie. Takie milczenie było raczej moją mocną stroną, ale bardzo możliwe, że po prostu robili sobie żarty ze mnie.

-Co jest?- zapytałem niby od niechcenia podchodząc do jednej z gitar zawieszonych na ścianie, kontem oka patrząc jednak na nich, by w razie czego być gotowym na jakikolwiek atak ze strony przyjaciół. Lecz biorąc do rąk mój ulubiony instrument, ze zdziwieniem zauważyłem jedynie, że chłopaki patrzą na siebie nie pewnie, a Tomo ma wręcz łzy w oczach. Nie musiałem długo czekać. Zaraz Ryota przekazał mi tą okropną wiadomość, a czerwona gitara wypadła mi z ręki uderzając o podłogę. Niegroźne uderzenie, a jednak gryf pękł, a struny zarzuciły nim tak, że główka gryfu uderzyła o moją nogę. Ale to teraz nie było ważne, w sumie nawet nie poczułem bólu. Patrzyłem jedynie z niedowierzaniem na przyjaciół...

-Żartujecie... prawda?-


Nie żartowali... Już za kilka godzin informacja ta obleciała cały świat, a na wszystkich portalach społecznościowych nasi fani żalili się, podzielali nasz ból i wysyłali kondolencje z powodu zaistniałej sytuacji. A ja sam, nadal siedziałem w studiu, czując jedynie co jakiś czas zaniepokojone spojrzenia przebywających tam ludzi. Nic nie mówiłem ani nie czytałem tego co działo się w internecie... nie chciałem by to było prawdą... Ryota i Tomoya stwierdzili, że na trzeźwo nie wytrzymają i poszli do jakiejś knajpy, a może kupili porządne sake i poszli do domu? Nie wiem. Ale było już grubo po północy, gdy speszona sprzątaczka uprzejmie oznajmiła mi, że musi zamknąć lokal. Dopiero wtedy też dotarło do mnie, że przesiedziałem na tej kanapie ponad 12 godzin. A teraz gdy się podniosłem wszystkie moje mięśnie bolały.


Nie wróciłem do domu. Początkowo miałem zamiar pójść się upić, tak jak reszta zespołu, ale zimowe, mroźne powietrze chyba trochę mnie obudziło z tego amoku w który popadłem i teraz wędrując ulicami pełnymi pomimo późnej godziny cicho obserwowałem uśmiechniętych ludzi... Jak mogą być tak szczęśliwi? Zadawałem sobie to pytanie obserwując ich zza długiej blond grzywki.

Gdy na jednej z wystaw jakiegoś sklepu z elektroniką, w telewizji zaczął się program informacyjny przystanąłem na chwilę patrząc na zdjęcie Taki, które pojawiło się na ekranie. To był dzisiaj temat numer jeden... pewnie jeszcze przez tydzień będą o tym trąbić, a potem zapomną... Zapomną jak innych zapomnieli... Oderwałem wzrok od zdjęcia niewysokiego mężczyzny, którego tak dobrze znałem, albo raczej wydawało mi się, że znałem, i ruszyłem dalej czując przeszywający ból w sercu jak nigdy dotąd. Zaraz też, jakby automatycznie, w mojej głowie zabrzmiały słowa Smiling Down...

You flew away
Before I could say ..."

Now you're gone
You left yoursong
What can I do with this pain
Don'na uta o kuchizusamu?..."

Face the truth
I will just sing for you ..."

Gdy Taka napisał te piosenkę, nie czułem jej do końca. Czyżby brutalnie chciał mi ukazać prawdziwość tych słów? Ale... przez chwile nie mogłem przypomnieć sobie jego głosu... a przecież tyle śpiewał przy nas...

Dlaczego?



Gdy słońce wstało zawitałem do domu Ryoty, aby sprawdzić jak się trzyma mój przyjaciel z dzieciństwa, a podświadomie chyba również po to, aby on pomógł mi się pozbierać. Czułem, że się rozpadam, powoli i nieodwracalnie. Jak szkło upuszczone na podłogę. Lecz drzwi otworzyła mi jego żona, z nadzieją na twarzy, która jednak na mój widok zniknęła, zamieniona w troskę i współczucie. Gdy zostałem zaproszony do środka okazało się, że była tu też rodzinka Tomoyi. Obaj od wczoraj nie wrócili jeszcze do domów....

"Smiling Down" - ONE OK ROCK ~(ONE SHOT)~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz