Rozdział 6

102 10 2
                                    



                Jedna ze ścian niemal całkowicie wypełniona fragmentami artykułów z gazet, skutecznie zakrywała niebieską farbę. Stojące obok biurko było zawalone stertą papierów, teczek, książek i tysiąca innych biurowych rzeczy, jakby właściciel pokoju co chwilę wyciągał nowe dokumenty, ale zapominał o schowaniu poprzednich. Przy koszu walały się zgniecione kartki, jak gdyby miały problem z wylądowaniem w jego wnętrzu, natomiast na niskim łóżku nieśmiało spoczywającym w kącie, leżała rozgrzebana niebieska pościel w nierównomierną białą kratę.

Nie mogłam zrozumieć tego, co ostatnio się działo. Powoli uświadamiałam sobie, że to nie żadna choroba psychiczna. Co prawda na przykład w schizofrenii jednym z objawów są halucynacje, ale czy wtedy byłabym świadoma tego, co się ze mną dzieje?

Dylan rzucił swoją bluzę na łóżko, a ja przycupnęłam obok niej. Chłopak omiótł wzrokiem bałagan. Podszedł do biurka i zgarnął wszystkie papiery na jedną kupkę. Starał się, jak najszybciej wszystko uprzątnąć. Przyjrzałam się publikacją z różnych pisemek, przyklejonych taśmą do ściany. W pokoju leżało pełno tajemniczych papierów. Wyglądało to dość chaotycznie, jakby brał się za coś, a potem tego nie dokańczał, tylko robił coś nowego.

— Piszesz do gazetki szkolnej? — spytałam, przerywając jego pracę.

Nie byłam pewna czy takowa w ogóle istnieje, ale wywnioskowałam, że sterty dokumentów i gazet są mu potrzebne do pisania artykułów.

— Nie — powiedział. — Dlaczego pytasz?

— Myślałam, że te papiery są ci potrzebne — zaczęłam, ale chłopak mi przerwał.

— Mój tata jest szeryfem. Czasami próbuję rozwiązać niektóre nierozwiązane dotąd sprawy — poinformował mnie.

— Szeryf O'Brien — wyszeptałam, przypominając sobie mężczyznę. Szatyn skinął głową, przyznając mi rację.

Zabawa w policjanta średnio pasowała mi do chłopaka. Dotychczas miałam wrażenie, że chłopak po lekcjach pilnie się uczy.

— Przepraszam za ten bałagan. Po prostu — urwał. Myślałam, że chciał powiedzieć, że nie spodziewał się mnie w swoim pokoju. Ja też nie.

Wlepiłam swój wzrok w podłogę, ponownie analizując wydarzenia z dzisiejszego wieczoru. Powinnam zacząć mówić. Chciałam porozmawiać.

— Chcesz coś do picia? — spytał, jakby przeszkadzała mu panująca pomiędzy nami cisza.

Pokręciłam głową.

— Zaraz wrócę — poinformował mnie i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Podeszłam do ściany oblepionej gazetami. Większość artykułów mówiła o tajemniczych zgonach. W innej sytuacji może przestraszyłabym się tego. W końcu nie każdy chłopak ma w swoim pokoju zdjęcia i informacje dotyczące ciekawych trupów. Jednak teraz nie widziałam w tym nic strasznego.

Może jednak powinnam się czegoś napić? Wypiłam bardzo mało.

Skierowałam się do wyjścia. Szybko odskoczyłam od drzwi, kiedy się otworzyły.

— Dylan, mówiłem ci, żebyś sprzątnął — urwał, przekręcając głowę w moją stronę.

Stanęłam jak wryta. Tata chłopaka uśmiechnął się, nie spuszczając ze mnie wzroku. Szeryf miał na sobie jasną koszulę, a na jego lewej piersi widniała odznaka.

He followed me like a shadow || D.OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz