Rozdział 7

32 7 1
                                    


         Nigdy nie miałam poważniejszych problemów zdrowotnych. Zdarzały mi się przeziębienia czy grypy, ale to przecież normalne. Czasami miewałam bóle głowy, jednak zazwyczaj przechodziły one po niedługim czasie. Tym razem było inaczej. Ucisk w czaszce przychodził nagle i pozostawał intensywny przez kilka następnych sekund. Do tego dochodziły duszności. Zdarzało mi się to niemal codziennie, więc zaczynałam się niepokoić.

Duchy, cienie, halucynacje, czy jak je tam zwać, nie przyszły do mnie od czasu incydentu w parku. Miałam nadzieję, że to koniec moich dziwnych wizji. Skoro nie pojawiły się od dwóch tygodni, to już się nie zjawią, prawda?

Przychodziłam na zajęcia, trenowałam razem z dziewczynami i uczyłam się tak jak zwykle, starając się zapomnieć o potworach na mojej ścianie. Moje życie wróciło do normy. Z Dylanem łączyły mnie jedynie przelotne kontakty wzrokowe na szkolnym korytarzu, nic poza tym. Nie wierzyłam w brednie, które wygadywał odnośnie cieni.

— Holland, ja naprawdę jestem zakochany.

Leniwie podniosłam wzrok na stojącego przede mną Travisa. Nie wiem, czemu ten chłopak się tak do mnie przyczepił. Wcale nie był zakochany, jeszcze wczoraj widziałam go, jak wchodził do kina, obejmując jakąś dziewczynę. O co mu chodzi?

Zwróciłam uwagę na jego włosy. Blond kosmyki były starannie ułożone i potraktowane sporą ilością lakieru. Nigdy nie lubiłam tego ustrojstwa. Uwielbiam, gdy moje włosy są miękkie i sprężyste, a po użyciu kosmetyku są sztywne oraz szorstkie w dotyku. Zdaję sobie sprawę, że do tego właśnie służy, ale wolałam mieć rozwaloną fryzurę niż zastosować lakier. Zresztą uczesanie zawsze można poprawić.

— Travis, zrozum, że nie jestem tobą zainteresowana. Nie nadajemy na tych samych falach — odparłam, składając dłonie na drewnianym stoliku.

Miałam chwilę wolnego przed popołudniowym treningiem, więc postanowiłam wykorzystać ją, by odrobić lekcje w szkolnej bibliotece. Nie bywałam tam często, gdyż nie miałam czasu. Mimo iż, nie jestem fanatyczką książek znajdujących się w szkolnej ofercie, lubiłam panującą tam ciszę i zapach starych lektur.

Widok blondyna w takim miejscu odrobinę mnie zdziwił. Chłopak był zapalonym sportowcem, wręcz wzorowym przykładem filmowego przystojniaka. Kiedy zajął miejsce na skrzypiącym krześle przede mną, ze stosem książek w rękach, uniosłam brwi, wręcz zszokowana. Sięgnęłam po jedną z powieści, tą znajdującą się na samej górze sterty. Nie wyglądała na szkolną lekturę, ani na taką, którą potrzebowałby do referatu. Zwykła książka fantasy.

— Czytasz? — zapytałam, odkładając ją na poprzednie miejsce.

— Tak — odpowiedział lekko niepewnie, jakby bał się mojej reakcji. Chyba sam nie był do końca przekonany, czy to dobrze, że czyta książki.

Uśmiechnęłam się delikatnie i wróciłam do pracy domowej. Biologia się sama nie odrobi.

— A ty czym się interesujesz? — zagadnął, rozglądając się po pomieszczeniu.

Nie było w nim za wiele osób. Pewnie większość z nich siedziała na dworze albo na stołówce.

— Ja? Nie mam czasu na zainteresowania — wymamrotałam, usiłując sklecić zdanie w zeszycie.

— Daj spokój, każdy się czymś interesuje.

Podniosłam głowę znad notatnika i lekko pomachałam długopisem, próbując zastanowić się, co mu powiedzieć.

He followed me like a shadow || D.OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz