Prolog

27 3 3
                                    

*


Co jakiś czas nocną ciszę przerywał trzask pioruna, rozświetlając polanę, znajdującą się w środku lasu. Spod gałęzi i liści widać było tylko pary świecących w ciemności oczu, należące do kotów, dręczonych przez bezsenność, popartą strachem i niepewnością. Tegoroczna Pora Zielonych Liści obfitowała w liczne załamania pogody, przynoszące ze sobą śmiercionośne burze i ulewy.

-Zroszony Kwiecie?- szum kropel, rozbijających się o ziemię niemal całkowicie zagłuszył zaniepokojony głos kotki, która skierowała swoje bezszelestne kroki, w stronę szczelnie zakrytego przed deszczem legowiska uzdrowicielki. Zawęszyła, z nadzieją wyłapania zapachu, który świadczyłby o obecności kocicy, lecz tak jak się spodziewała, wszechobecna woda już dawno zmyła po niej wszystkie ślady.

-Tutaj jestem, Podzielona Gwiazdo. Czy coś się stało?- spomiędzy paproci wyłoniła się srebrna kocica, której mokra sierść odbijała światło błyskawic.

-Co z Zamszonym Futrem?- zapytała przywódczyni, sadowiąc się na zamokłej ziemi, obok medyczki.

-Niestety, Podzielona Gwiazdo. Zamszone Futro nie przeżyła porodu. - siwa kotka odezwała się cicho, kładąc uszy po sobie. Z jej gardła wydarło się stłumione zawodzenie, jednak mówiła dalej. - Urodziła czwórkę zdrowych kociąt, choć jedno z nich jest słabsze niż pozostałe. Urodził się jako ostatni, kiedy jego matka nie miała już siły. Tylko jemu zdążyła nadać imię. To były jej ostatnie słowa. - głos medyczki załamał się, kocica znów pogrążyła się z żałobie.

-Czy Bury Ogon wie? - oczy Podzielonej Gwiazdy zamgliły się smutkiem. Doskonale rozumiała ból, z jakim zmaga się właśnie Zroszony Kwiat.

-Tak. Jest teraz przy niej. - uzdrowicielka wyprostowała się i wlokąc ogon po ziemi poleciła przywódczyni udać się za nią. Bury Ogon siedział z nosem zatopionym w sierści swojej ukochanej, dzieląc się z nią językami po raz ostatni. Brzy brzuchu kotki wierciły się cztery kocięta, co jakiś czas wydając z siebie przeciągłe piski.

-Kocięta muszą jeść. Trzeba znaleźć karmicielkę, która zgodzi się je wyżywić. - przywódczyni miauknęła cicho. Spojrzała na zmarłą Zamszone Futro, wzdychając cicho. Była świetną, młodą wojowniczką.

"Przyjmijcie ją ciepło, Klanie Gwiazdy" - poprosiła w duchu Podzielona Gwiazda, zamykając oczy. Jednak kiedy je otworzyła, zobaczyła tylko ciemność. Zarówno legowisko medyczki, jak i koty, z którymi przed chwilą się tam znajdowała zdawały się całkowicie rozpłynąć. Nagle jej nozdrza wypełnił zapach Zamszonego Futra, a w jej głowie rozległ się głos kocicy - Witaj Podzielona Gwiazdo, mam dla ciebie wiadomość. Nie zostało mi wiele czasu, więc słuchaj uważnie. - po krótkiej chwili kotka przemówiła : "Trzecia latorośl nie uschnie, a wypuści kolce, które nieprzycięte przebiją serce Klanu" - po tych słowach, przed oczami przywódczyni zamajaczyło światło, które po chwili stawało się coraz mocniejsze. Kocica znów zamknęła oczy, a gdy je otworzyła znajdowała się w legowisku Zroszonego Kwiatu, oświetlonego przez promyki słońca, usiłujące przedrzeć się przez gałęzie.

"(...) przebiją serce Klanu"


*

Witam bardzo serdecznie, przybywam z prologiem mojej pierwszej opowieści na Wattpadzie. Ta historia siedziała w mojej głowie już przez jakiś czas, więc w końcu postanowiłam ją napisać. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. :)

*Rozdziały nie będą pojawiały się regularnie*

~ Semence


Światło dnia - Część IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz