6. Cóż, nic nie jest trwałe.

93 8 0
                                    

Zdezorientowana wracam do pokoju Chloe.
Brakuje tu tylko Harrego, Louisa i Brittany. Siadam na łożku obok Chrisa. Niall siedzi naprzeciwko mnie, na drugim łożku i jeszcze ani razu odkąd tu jestem nie uraczył mnie choćby jednym spojrzeniem.
Wszyscy zatraceni są w rozmowie o tym, gdzie moglibyśmy pójść wieczorem po kolacji. Oprócz mnie i Nialla. On jest zbyt zajęty telefonem, a ja... cóż, po ostatniej akcji czuję się zbyt głupio żeby się udzielać.

- Cassie, co o tym myślisz? - z zamyśleń wyrywa mnie głos Chloe. Jest tak przyjazny, że od razu wykluczam możliwość, że są na mnie źli po tym, jak na nich nawrzeszczałam.

Najwyraźniej domyślają się, że nie słuchałam o czym mówili, bo zaraz po tym Jake mi wszystko po krótce wyjaśnia.

- Chcemy się przejść na plażę. Może byśmy zdążyli na zachód słońca.

- Dobry pomysł. -mówię, uśmiechając się szczerze.

- Niall, idziesz z nami? - pada pytanie z ust Chloe. Niall jedynie wzrusza ramionami, nie podnosząc wzroku znad telefonu. Glenn wymienia ze mną spojrzenia, jakby pytała czy wiem o co mu chodzi.

Czyli nie tylko ja nie rozumiem tego człowieka.

Chris pochyla się do mojego ucha, po czym szepcze:

- Pewnie Brittany mu nie dała z powodu okresu czy coś.

Spoglądam na niego, a następnie na Nialla, który wbija we mnie intensywne spojrzenie. Nie jestem pewna czy usłyszał słowa Chrisa, ale gwałtownie wstaje ze swojego miejsca i bez słowa wychodzi z pomieszczenia.
Wszyscy wymieniają między sobą spojrzenia. Postanawiam nie zaprzątać sobie tym głowy i wstaję, informując wszystkich, że idę wziąć prysznic przed kolacją.

Za pięć osiemnasta idziemy do drugiego budynku. Przez chwile jeszcze musimy poczekać, aż otworzą się drzwi stołówki. Louis z Harrym dołączają do naszej grupy akurat w momencie, kiedy się otwierają. Przez kilka dni spędzonych tutaj wiemy już, że nie warto czekać, więc od razu każdy podchodzi do stołu szwedzkiego. Nakładam sobie trochę sałatki na talerz i grzankę. Wracam do stołu i siadam pomiędzy Chloe i Chrisem.

Pod koniec kolacji opiekun oznajmia, że o godzinie 20 odbędzie się noc filmowa oraz tłumaczy, gdzie znajduje się sala, do której należy się udać.

- Z przyjemnością tam z tobą pójdę. - zwraca się do mnie Chris, puszczając oczko. Zauważam, że znudzony jedzeniem Niall, który siedzi naprzeciwko mnie, przygląda się nam, zaciska usta w wąską linię i porusza sugestywnie brwiami. Przewracam oczami i ponownie spoglądam na Chrisa, odpowiadając mu uśmiechem, ponieważ nie wiem w jaki inny sposób mogłabym mu odpowiedzieć.

Po kilku minutach wszyscy zaczynają wychodzić ze stołówki. W drodze do pokoju Glenn bierze mnie pod ramię i oznajmia, że przed wyjściem na plaże chce się jeszcze przebrać.

- Chciałabym zobaczyć cię w szortach. Ewentualnie w sukience. - oznajmia Glenn i odwraca wzrok od szafy, aby na mnie spojrzeć. Wydyma wargi, jakby się nad czymś zastanawiała. - Nie rozumiem dlaczego non stop chodzisz w długich spodniach, mimo że jest tutaj tak cholernie gorąco. Mamy lipiec, dziewczyno! - krzyczy podekscytowana, jakby była to najlepsza rzecz na świecie. Wyjmuje szarą sukienkę na ramiączka, po czym rzuca ją na łóżko. Bez skrępowania zdejmuje z siebie ubrania. Chcę już odwrócić wzrok, gdy zauważam tatuaż na jej żebrach. Wgapiam się w słowa, próbując je rozszyfrować. Nie udaje mi się to jednak przez czcionkę oraz przez to, że jest napisany w innym języku.

- Zaraz pobijesz rekord w najdłuższym wgapianiu się we mnie. - żartuje Glenn, jednocześnie zakładając sukienkę. Ciasno opina jej ciało, podkreślając figurę.

Someday || n.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz