4. To był tylko pocałunek.

128 8 1
                                    

Nigdy nie byłam specjalnie ciekawa jak wyglądają imprezy w domach bractwa, jednak trudno było o nich nie słyszeć. Zwłaszcza, że planowałam za rok iść do college'u. A przynajmniej miałam ogromną nadzieję, że do któregoś mnie przyjmą.

Zgodziłam się pójść na tą imprezę. Może ze względu na to, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak, jak opowiadają, a może po prostu dlatego, żeby nie siedzieć samotnie w pokoju. W końcu przyjeżdżając tutaj chciałam oderwać się od rzeczywistości, którą mam na co dzień w domu.

I w żadnym stopniu nie szłam tam dlatego, że Niall wymagał obecności każdego.

Pomogłam wybrać Glenn spomiędzy dwóch sukienek tą mniej wyuzdaną, a w zamian ona chciała ubrać mnie w czarną sukienkę. I może dałabym się na nią namówić, gdyby nie fakt, że była zbyt obcisła i mogła odsłonić za wiele.

Wyciągam z szafy jasne jeansy z przetarciami i jak zwykle mam problem z dobraniem do nich bluzki. Może dlatego tak nie znoszę ubrań innego koloru niż czarnego?
Nie muszę nic mówić, żeby uzyskać pomoc od Glenn.

- Co ty tu masz? - szybko sprawdza moją część garderoby, po czym cicho wzdycha. - Może chcesz coś ode mnie? - sięga po czarny materiał wykonany z koronki i przykłada do mojego ciała. - Myślę, że będzie pasował. Tylko wtedy musiałabyś zmienić stanik na czarny. - oznajmia i zauważam, że przy tym puszcza do mnie oczko. Ignoruję ten gest, zastanawiając się nad tym, skąd wie, że nie mam na sobie czarnego stanika. Postanawiam nie pytać o to i więcej o tym nie myślę.

Top z cienkiej siateczki jest - jak na moje oko - trochę za mały w biuście, jednak Glenn zapewnia mnie, że nie powinnam się tym przejmować. Patrzę na swoje odbicie w lustrze. Widok odkrytego brzucha mnie wcale nie cieszy, jednak nie narzekam, żeby nie sprawić przykrości Glenn.

Siadam na łóżku i sprawdzam godzinę. 20:48. Z każdą minutą skurcz w moim brzuchu się nasila. Jestem pewna, że to wina mojego ubioru. W końcu spoglądam na Glenn, która przygląda mi się w lusterku.

- Może chcesz, żebym cię pomalowała? - porusza brwiami, jakby myślała, że chcę zrobić na kimś wrażenie.

- Nie, dziękuję. - jeszcze tego brakowało, żebym miała tak wyzywający makijaż jak ona.
Mam nadzieję, że zrozumiała za pierwszym razem i nie będzie mnie więcej namawiać. Wstaję i zakładam czarne conversy. Przeczesuję włosy i postanawiam zostawić je rozpuszczone. Glenn natomiast wybiera czerwone szpilki. W myślach wyobrażam sobie, jak upadam w nich na twarz. Nawet nie chcę wiedzieć ile razy bym się w nich przewróciła i skompromitowała na oczach wszystkich. Kończę swoje przemyślenia, gdy wychodzimy na korytarz i wraz z Glenn wchodzę do pokoju Nialla i Louisa.

- Cześć. - mówię jednocześnie z Glenn, na którą zwrócone są wszystkie oczy.

- Zajebiście wyglądasz - chwali ją Chris, na co dziewczyna uśmiecha się z wdzięcznością. - Cassie. - podnoszę wzrok na Chrisa z niedowierzaniem. Kilka osób unosi się śmiechem. Chłopak wystawia żartobliwie język do Glenn, co sprawia, że się trochę rozluźniam. W tym samym momencie dostrzegam wzrok Nialla na sobie, który odwrócony jest plecami do lustra. Zaczynam skubać czarny lakier na paznokciach. Ukradkiem zauważam, że Niall ma na nogach conversy tego samego koloru co ja. Do tego założył czarne rurki i biały podkoszulek z jakąś aplikacją. Na moje oko są to majtki, na których widnieje napis "wszystko co możesz zjeść". Och.

Moją uwagę odwracają Louis i Harry, którzy razem wchodzą do pokoju. Wyglądają, jakby bardzo się śpieszyli, a wnioskuję to po purpurowej twarzy Harrego i rozczochranych włosach Louisa. Chociaż może ma takie zawsze? Spoglądam na Chrisa, który posyła mi spojrzenie "a nie mówiłem?". Przewracam oczami, bo to jeszcze o niczym nie świadczy, a ponadto czemu miałoby mnie to obchodzić?

Someday || n.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz