Prolog

41 2 2
                                    

 Jasnowłosa dziewczynka siedziała na pięknej łące i plotła wianek ze stokrotek. Jeden leżał już gotowy przy jej nóżkach, drugi był już w połowie zrobiony.

 Biała sukieneczka, sarnie, błyszczące oczka i złociste włosy opadające na plecy sprawiały, że wyglądała jak drobny, niewinny aniołek. 

 Sięgała właśnie po kolejny kwiat, gdy czyjś cień zakrył słońce. Spojrzała w górę swoimi dużymi, błyszczącymi oczkami i zobaczyła dwóch starszych chłopaków. Gotowy wianeczek został podeptany, a niedokończone dzieło rozerwane na małe kawałeczki

- Ja nie mogę, Chris, popatrz na tą smarkulę- zaśmiał się wyższy o głowę blondyn- Takie słodkie maleństwo, aż chce mi się rzygać. 

Zaśmiali się głośno

- A widziałeś tę sukienkę? Skąd ją masz dziewczynko?- spytał rudy przesłodzonym głosem

- J-ja dostałam ją o-od p-przyjaciela...-wyjąkała przestraszona dziewczynka. Jej oczka robiły się mokre od łez, bródka drżała, widać było, że jest na skraju wybuchnięcia płaczem. 

Niewzruszeni stanem małego aniołka chłopcy znowu zaczęli z niej drwić

- Tak? To gdzie jest ten twój przyjaciel?- patrzy roześmiany na dziewczynkę

- Za tobą, gamoniu- warknął zirytowany głos za starszymi. Obaj odwrócili się i spojrzeli na drobnego chłopca. Brunet dosłownie kipiał ze złości

- Noah!- pisnęła uradowana dziewczynka.

 Chłopiec uśmiechnął się do niej, a starszy zaśmiał się

- O nie, Chris. Przybył jej rycerz na białym koniu, uciekajmy!- wybuchnął śmiechem, podszedł do bruneta i szturchnął go palcem w pierś- Lepiej stąd znikaj, szczylu, bo sam oberwiesz.

Noah uderzył starszego pięścią w twarz. Cios był tak silny i niespodziewany, że blondyn padł na ziemię.

Rudy natychmiast ruszył na młodszego, ale o ile oni byli silniejsi, brunet był sto razy szybszy. Prześlizgnął się między nogami chłopaka i kopnął go w tylną część ciała. Chris potknął się o leżącego blondyna i runął jak długi na ziemię.

Mały bohater przytulił swojego aniołka głaszcząc jego jasne włosy

- Już wszystko dobrze, słoneczko- szepnął jej do ucha

- Noah...obiecaj, że będziemy na zawsze. Ty i ja.

- Obiecuję, aniołku.

*** Rose pov.

Gwałtownie usiadłam na łóżku. Przez chwilę nie mogłam złapać oddechu i uspokoić szalonego bicia serca. To znowu do mnie wraca.

Podświadomie dotknęłam bransoletki. Bransoletki, którą dostałam od niego.

Wspomnienia wracają, ale wiem, że on odszedł na zawsze.

Usłyszałam krzyk mamy

- Rose! Szykuj się, zaraz wyjeżdżamy! Mamy samolot o 5.00!

Zniosłam walizki do samochodu i wzięłam swój bagaż podręczny

- Nowe życie, oto nadchodzę.

***

Wracam do miasta, w którym się urodziłam po trzyletniej nieobecności. Znów będę mijała dobrze znane ulice, parki, w których bawiłam się jako dziecko, domy, w których kiedyś mieszkali moi przyjaciele.

Not only enemiesWhere stories live. Discover now