Rozdział 1

62 3 1
                                    

- Zostaw ją, Zack!

 Odwróciłam głowę i zobaczyłam wysoką, ciemnowłosą dziewczynę. Ku mojemu zdumieniu, chłopak puścił mnie i odsunął się dwa kroki.

 Brunetka założyła ręce na piersi

- Noah cię szukał, lepiej się pośpiesz.

 Chłopak natychmiast pobiegł na piętro. Kimkolwiek był ten Noah, wyraźnie się go bano. 

 Brunetka podeszła do mnie i podniosła książkę, która leżała przy moich nogach

- Wszystko gra?

Minęła chwila zanim zdążyłam się otrząsnąć, cały czas przyglądałam jej się i zastanawiałam się jak to zrobiła

- Tak, jasne, wszystko w porządku. Ale...jak ty to zrobiłaś?

 Uśmiechnęła się

- Drobiazg. Wiedzą, że lepiej nie wchodzić mi w drogę i tyle- uśmiechnęła się przyjaźnie i podała książkę

 - Dzięki, Rose jestem- uśmiechnęłam się i wzięłam swoją książkę

- Alex. Jesteś tu nowa? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam

-Ym..,tak, pierwszy dzień- mówię cicho.

Poważnie? Aż tak bardzo widać, że jestem nowa? A może poznała mnie z ksywki? Ugh...nienawidzę szkoły

- Idziesz ze spuszczoną głową, trzymasz te książki przy piersi i kurczowo zaciskasz na nich palce. Przy okazji jesteś zgarbiona i patrzysz na innych jak spłoszone zwierze. Widać, że jesteś nowa.

 Czyta mi w myślach czy jak?! Alex zaśmiała się

- Jakby jeden z tych kretynów się do ciebie przystawiał, daj znać- puściła mi oczko i odeszła zanim zdążyłam coś odpowiedzieć.

 Nagle, usłyszałam ten sam kpiący głos, który prześladował mnie na chemii

- Ej, patrzcie! To ta kujonka!

 Podeszło do mnie pięciu chłopaków. Jeden z nich popchnął mnie na szafki, książki wypadły mi z rąk

- Dajcie mi spokój- powiedziałam głośniej, ale oni tylko się zaśmiali

 W przypływie złości uderzyłam chłopaka. Nie wiem czy to cios był tak silny, czy po prostu się go nie spodziewał, ale padł jak długi na posadzkę. 

 Chciałam uciec, ale jego dwaj kumple mnie zatrzymali. Wściekły szatyn podniósł się

- Już za ci pokażę, ty mała...

 Uniósł rękę chcąc mnie uderzyć, odruchowo skuliłam się, ale nic nie poczułam. Między mną, a szatynem stał ten brunet, który zaczepił mnie rano

- Tylko spróbuj.

- O co ci chodzi, Noah?- warknął wściekły chłopak- Ktoś musi jej pokazać gdzie jest miejsce takich jak ona.

- Co ja ci zrobiłam, że aż musisz mi pokazywać gdzie moje miejsce?- spytałam drwiąco

- Zamknij się, nie do ciebie mówię, ździro.

 Brunet popchnął szatyna na ścianę i uderzył go pięścią w twarz, aż z rozbitego nosa trysnęła krew. Wszyscy jak na zawołanie odsunęli się.

 Chłopak dźwignął mojego prześladowcę za koszulkę

- Jeszcze raz spróbujesz uderzyć dziewczynę, a tak obiję ci mordę, że rodzona matka cię nie pozna- warknął- Rozumiemy się?

Not only enemiesWhere stories live. Discover now