Witajcie w nowej książce! :D
Mam nadzieję, że zaciekawi was ta historia. Na pomysł wpadłam dziś(wczoraj) naprawdę niespodziewanie, bo przeglądając instagrama. W mojej głowie wszystko wyglądało tak wspaniale, że nie myśląc nad niczym stworzyłam tą książkę i napisałam ten rozdział. Taaaak, pełen spontan :D Co to będzie? Kto to wie? Bo oprócz głównego zarysu dalej nie wiem co będzie ;D ale to kwestia czasu znając mnie :P
Miłego czytania!
______________
Konoha. Wioska mieszcząca się w Kraju Ognia... To właśnie tu się urodziłem ( chyba ), i żyłem próbując udowodnić każdemu z mieszkańców, że nie jestem potworem jakim mnie widzą.. Marzyłem o zostaniu Hokage.
Mam w sobie zapieczętowanego dziewięcioogoniastego demona, który jest jednym z strasznych ogoniastych bestii. Ludzie boją się tego co noszę w sobie, i ich uczucia przeszły na mnie. Od początku mojego życia nienawidzą mnie. Jakbym to ja był tym, który kiedyś zaatakował Konohę... Jakbym to ja był demonem...
Niespodziewanie nadeszła ta chwila... Natrafiłem na Irukę-sensei, drużynę siódmą i Ero-sennina, którzy zaakceptowali mnie. Byłem prze szczęśliwy! W końcu znalazłem miejsce na tej Ziemi, do którego należałem. Czułem się jak w rodzinie...
Cele zmieniły się. Chciałem stać się silnym ninja dla bliskich, a nie dla udowodnienia swego człowieczeństwa mieszkańcom.
Właśnie... Chciałem...
Wszystko akceptowałem do TAMTEJ pory i bawiłem się w wesołego głupkowatego blondyna, który ciągle wołał o zostaniu Hokage i przywróceniu do wioski Sasuke. Mojego najlepszego przyjaciela, który przed dwoma latami uciekł z naszej "kochanej" wioski do silnego sannina Orochimaru. Z zemsty pragnął zabić swojego brata Itachiego, bo ten wymordował ich cały klan.
Wszystkie próby okazywały się porażką. Nie odpuszczałem, ale teraz... Rozumiałem go... Nie, nie chciałem dokonywać zemsty na jego bracie, do niego nic nie miałem. Co z tego, że gdy widziałem go pierwszy raz, to on chciał mnie zabić? "Cuuudowne" pierwsze spotkanie, nieprawda?
Moim powodem było co innego, a mianowicie...:
ZABIĆ PEWNEGO POTWORA, co utrudniałby pobyt w tej przeklętej wiosce, której w tamtej chwili NIENAWIDZIŁEM Z CAŁEGO SERCA.
To prawda, że śmierć bliskiej osoby wszystko zmienia... Mi otworzyła oczy na bezduszność Konohy. Tak naprawdę nigdy nie było ważne to co robiłem... Oni nigdy by się nie zmienili. Zawsze kierowaliby się swoją wrogością do świata.
Na samym początku poszedłem z tym do Tsunade, aktualnej Hokage. Myślałem, że mi pomoże, bo w końcu chodziło i o jej bliską osobę, ale ona... Potraktowała mnie strasznie przedmiotowo. To mi wystarczało, żebym zrozumiał najważniejsze: Byłem z tym wszystkim sam, tak jak wtedy gdy byłem dzieckiem. Musiałem sam sobie poradzić.
Nie obchodziło mnie to co inni pomyślą, nie ważne były moje dawne słabe marzenia, nie było już priorytetem ściągniecie z powrotem do "domu" byłego przyjaciela. Wszystko związane z Konohą stało się takie... bezwartościowe.
Ściągnąłem z czoła bandanę i patrzyłem na nią chwilę wspominając dzień, w którym ją dostałem. Jeszcze zanim ON zginął był to najważniejszy dzień w moim życiu. Zmrużyłem oczy i wyciągając kunaia. Na ciemno przejechałem ostrzem broni po blaszce.
Już nie należałem do shinobi z Konohy... Od tej chwili byłem mścicielem. Czy to nie znajome, Sasuke? - zadrwiłem w duchu na powrót zakładając przerobioną opaskę.
POMSZCZĘ CIĘ, ERO-SENNIN.

YOU ARE READING
Życie jest wielkim wyzwaniem (NaruSasu)
FanfictionMoże się zmieniłem... I niekoniecznie na lepsze, ale wiedz, że KAŻDA zmiana ma swój powód.