Rozdział 1

1.2K 129 99
                                    


Witajcie, kochani ^^

Dziękuję ślicznie za gwiazdeczki i komentarze pod prologiem :D Zdziwiłam się(pozytywnie) na taką reakcję, na te wypociny. Uff udało mi się napisać pierwszy rozdział. Miałam tyle pomysłów co mogłam do niego wrzucić, że do ostatniej chwili nie mogłam się zdecydować. Cóż, myślę, że wybrałam ciekawą wersję :D

Za jakiekolwiek błędy z góry przepraszam! Wytykajcie mi śmiało, bo bywam ślepa ;D No cóż, nie przedłużam... Miłego czytania!!

_______________

Pół roku później.

Nad Konohą nastał kolejny, dosyć ponury dzień. Była jesień, dokładniej dziesiątego października. Większość mieszkańców wioski wspominało tę datę z pojawieniem się strasznego demona Kyuubiego. Jednak... Nie wszyscy tak na to patrzyli...

Dotyczyło to między innymi pewnej dziewczyny, która bardzo wolnym krokiem zmierzała w kierunku siedziby Hokage. Dla Sakury, bo tak nazywała się różowowłosa kunoichi ze zielonymi oczami. Ten dzień przypominał jej o najlepszym przyjacielu Naruto.. Jego ciało znaleźli pół roku wcześniej w lesie mieszczącym się za wioską. Do tej pory nikt nie wiedziała kto zabił jej przyjaciela, istniały tylko przypuszczenia, że organizacja zwana Akatsuki...

Odkąd zabrakło Uzumakiego, odtąd nie czuła się już w Liściu jak w domu. Nic dla niej nie było takie samo.. Na wszystko patrzyła inaczej.. Rodzina, przyjaciele, mieszkańcy Konohy... Odizolowała się od nich... Rzeczy, które kiedyś ją bawiły, aktualnie były dla niej obojętne. Sądziła, że tylko jedna osoba rozumiała jej uczucia i był to sensei z nieistniejącej drużyny siódmej. Reszta kazała Sakurze żyć dalej i zapomnieć.

Dziesiątego października Naruto obchodziłby swoje szesnaste urodziny... Naruto, idioto, czemu się tak łatwo dałeś? - pomyślała i opuściła głowę, tak że grzywka zakryła łzy, które czaiły się w jej oczach. Nienawidziła siebie... Gdyby była silniejsza, mogłaby zmienić całkowicie los swojej kochanej drużyny. Zatrzymałaby Sasuke, swoją pierwszą miłość i nie dopuściłaby do śmierci Naruto... Teraz wszyscy powinniśmy świętować twoje urodziny... - z tą myślą spojrzała w niebo.

- Hej! - usłyszała za sobą znajomy głos i automatycznie odwróciła się do stojącego za nią mężczyzny ze srebrnymi, sterczącymi włosami. Na czole miał opaskę Konohy, która zakrywała jego lewe oko, z sharinganem. Twarz Hatake była dla wszystkich tajemnicą, ponieważ nosił maskę. Był bardzo utalentowanym ninja, znanym we wszystkich wioskach jako Kopiujący Ninja Kakashi.

Spojrzał na Haruno, wiedział doskonale co jest na rzeczy. Rozumiał co znaczy utrata bliskich bardziej niż to się wydawało... Położył dłoń na jej głowie i zmierzwił lekko włosy.

- Chodźmy - powiedział jedynie.

Obydwoje wiedzieli o jaki kierunek chodziło. Sakura co prawda miała stawić się u swojej mistrzyni, Hokage, ale nie miała na to kompletnie głowy. Poza tym wolała być TAM... Przytaknęła tylko jako zgodę i nie tracąc czasu ruszyli w odpowiednią drogę.

Po paru minutach szybkiego marszu znajdowali się za bramą Liścia. Mieli już zboczyć z głównej ścieżki, gdy Kakashi zatrzymał się gwałtownie i rozejrzał szybko. Zdezorientowana dziewczyna zerknęła na niego.

- Chodź za mną - wyszeptał tylko i pobiegł w przeciwną stronę, niż ta, w którą zmierzali. Sakura nadal nic nie rozumiejąc posłuchała swojego senseia. Miała zapytać co się dzieje, ale zaraz sama zrozumiała przyczynę dziwnego zachowania Hatake.. Poczuła potężną chakrę, od której przeszły po jej plecach ciarki. Nie wyczuwała od niej aury mordu, ale... Istniała obawa kogo zobaczą..

Życie jest wielkim wyzwaniem (NaruSasu)Where stories live. Discover now