Rozdział 5

401 26 21
                                    

Po wypowiedzeniu przez Pain'a słów atmosfera z  chwili na chwilę stawała się coraz gęstsza, że można byłoby ją kroić nożem. Naruto jednak nie zdawał się zwracać na to uwagi.  W żadnym stopniu nie czuł się przegrany, nawet mimo tego, że był w kwaterze wroga, z której nie znał drogi ucieczki i miał  przed sobą członków Akatsuki. Grupa, która nie wahałaby się go zabić.

Czuł zamiast tego narastającą ekscytację. W końcu mógł wprowadzić w prawdziwą walkę, to czego nauczył się przez te ostatnie pół roku. Przeciętni debile, którzy do tej pory stawali mu na drodze byli dla niego niczym worki treningowe. Czasami to nawet miał wrażenie, że w ogóle nie walczył.

~Rusza~ - odezwał się swoim basowym głosem Kurama. Nie musiał tego mówić, pomimo mgły, która pojawiła się niespodziewanie, widział szybki ruch.

Nagle przed Naruto pojawił się Kisame, który zamachnął się Samehadą. Przeciętny obserwator nie widziałby tego momentu, ale dla Naruto było to w zwolnionym tempie. Odskoczył szybko, nawet nie zdążył ustać, bo Kisame znów zaatakował.  

Doskonale pamiętał  ich pierwsze spotkanie. Kisame bez żadnych emocji zaproponował Itachiemu odcięcie nóg Naruto. Jednak czego mógł się spodziewać po jednym z Akatsuki?

Pasuję tu idealnie - pomyślał z uśmiechem.

~SKUP SIĘ BACHORZE, A NIE MYŚLISZ W TAKIM MOMENCIE O NIEBIESKICH MIGDAŁACH!~ - ryknął wściekły Kurama, gdy Kisame swoim atakiem stworzył ogromnego wodnego rekina. Naruto w ostatniej chwili uciekł. ~Jeśli cię złapie, to tak łatwo nie wyjdziesz!~

Cicho! - odpowiedział mu. Czasami te ryki liska doprowadzały go do szału. Teraz próbował wymyślić na szybko strategię. Nie chciał polegać tylko na bystrym oku Kuramy. Taką walką nie zdobędę ich zaufania, pozbędą się zaraz mnie - pomyślał, dostrzegając badawczy wzrok Pain'a.

- Chodź tu smarkaczu! - zaśmiał się Kisame, gdy Naruto zrobił unik - Przed śmiercią nie uciekniesz, mały.

Właśnie! Nie ucieknę! - zauważył bystrze i stanął na wprost nadchodzącej fali.  Ku zdziwieniu wszystkich, nawet Kuramy, który chciał go zatrzymać, Naruto wybuchem swojej charky odepchnął fale na pół. 

Właśnie Akatsuki widzieli, jak nowego przybysza otacza czarna chakra, od której przechodziły ciary. Naruto trochę to zajęło, zanim udało mu się osiągnąć taki efekt. Wiedział, że gdyby używał zwykłej chakry, to zaraz Akatsuki rozpoznaliby w niej chakrę Uzumakiego, a co gorsze Kyuubiego. Tego najbardziej nie chciał.

Zaświeciły mu oczy na czerwono i biegiem ruszył w kierunku Kisame, który szybko znów stworzył wodny atak. Naruto przebiegł przed wodę i tworząc czerwone łańcuchy chakry, w mgnieniu oka złapał w nie Kisame, kompletnie go przy tym unieruchomiając. Kisame czuł, jak jego ciało ogarnia paraliż, nie mógł użyć czakry, co więcej miał wrażenie, jakby ją tracił.

- Łańcuchy chakry? - zdziwił się Zetsu.

- To zapomniana technika - odparł Pain.

~Ty mnie wykończysz...~ - westchnął załamany Kurama, że też się dał nabrać.

Ooo, jednak martwisz się o mnie, jak miło - zachichotał w myślach, tworząc między czasie miecz. Składał się głównie z jego natury chakry, czyli wiatru. Oryginalnie był błękitny, ale temu też zmienił kolor na czarny.

Zrobił zamach i kilka ostrzy ruszyło w kierunku całkowicie bezbronnego w  tej chwili Kisame. Ostrza uderzyły w rybiego członka Akatsuki z taką siłą, aż krzyknął z bólu.  Dawno nikt nie zdołał tak go skrzywdzić. Atak Naruto przedziurawił go w kilku miejscach na wylot.

Życie jest wielkim wyzwaniem (NaruSasu)Where stories live. Discover now