Ostatni raz

483 52 14
                                    

- Nieźle cię uderzył. Aż ci zdarł skórę w tym miejscu. Nie spodziewałem się że glany mogą wyrządzić taką krzywdę... - powiedział Alex z troską, patrząc na ranę na piersi Thomasa.

Na całym ciemnym ciele chłopaka można było dostrzec najróżniejszego kształtu i typu blizny, które były wynikiem wielu bójek, wypadków i starć. Rana wykonana uderzeniem Johna, była tylko zwykłym starciem skory na sporej powierzchni. Thomas leżał na łożku, a Hamilton siedząc obok, przemywał mu zdarcie.

- Mówiłem, że on jest zazdrosny. Że go to boli. Postanowił na mnie wyładować całą swoją frustrację. Wciąż uważasz, że on też podchodzi do waszej relacji na luzie? - usiadł i popatrzył milczącemu Alexandrowi w oczy - musisz z nim pogadać. Wytłumaczcie to sobie. Nie możecie zerwać swojej "przyjaźni", ale chociaż spróbuj z nim porozmawiać i jakoś zminimalizować ten ból...?

Alex siedział cicho, analizując słowa Thomasa. - ... Uważasz ze powinienem pójść do niego dzisiaj...? - cicho powiedział i spojrzał chłopakowi w oczy.

Jefferson w odpowiedzi przytaknął głową. Hamilton także wykonał ten gest, szybko pocałował Tommy'ego w usta i wstał z łóżka - Pojadę do niego teraz. Mam nadzieję, że już się uspokoił i nie czeka na mnie w drzwiach z nożem - uśmiechnął się lekko i pewnym krokiem wyszedł z mieszkania.

[W mieszkaniu chłopaków]

Laurens siedział sam przy stole popijając tanie wino i przeglądając internety. Był sam w mieszkaniu, ponieważ Joseph i Hercules wyjechali na dwa dni za miasto. Całe mieszkanie było wypełnione ciszą i ciemnością. Jedyne światło wydobywało się z telefonu Johna. Nagle, po raz drugi tego dnia, usłyszał charakterystyczne pukanie w drzwi. Ale tym razem było delikatne i subtelne. Powoli wstał i z
niechęcią skierował się w stronę drzwi.

- Hej John... - powiedział Hamilton i uśmiechnął się zakłopotany - Mogę wejść? Laf mi powiedział, że jesteś sam...

- Ty przecież tez płacisz za to mieszkanie, więc chyba możesz wejść - powiedział zachrypniętym głosem John, wpatrując się w Alexa bezdusznie - Po co przyszedłeś? Miałeś podobno dziś na noc nie wracać - odwrócił się i z powrotem wrócił do kuchni i do swojego ukochanego alkoholu.

- Zazwyczaj nie pijesz... - powiedział cicho Alexander i poszedł w kroki chłopaka - Przyszedłem pogadać... I wytłumaczyć... dzisiejszy incydent... z twoim udziałem. - Nie widząc u Laurensa żadnej reakcji kontynuował mówienie - Widzę, że coś masz do mojej relacji z Thomasem. I chyba spodziewam się co... - zamilkł na chwilę - Ja... nie jestem tobą zainteresowany w ten sposób. Uważam cię za najlepszego przyjaciela i naprawdę chcę dla ciebie jak najlepiej. Nie chcę urywać naszej znajomości, ale może... byśmy zaprzestali naszą "nocną" relację...? - bardzo ostrożnie dopierał słowa, aby jak najmniej zranić Johna. Widział, ze chłopak jest w złym stanie. Podszedł do niego i przysiadł się do stołu. Następnie sam wziął sporego łyka z butelki z winem. - Wiem, że to dla ciebie trudne... Ale uwierz, ja to robię dla naszego dobra. Wspólnego dobra... proszę. Zaakceptuj to. Będzie lepiej dla nas obu Laurens. Zrozum... - znowu się napił z butelki.

John patrzył na Alexandra smutnym wzorkiem podczas całej jego przemowy. Niemrawym ruchem przysunął mu butelkę, jakby proponował mu aby napił się więcej. - Każde twoje słowo mnie boli Alex. I coraz bardziej mnie niszczy. - Wstał chwiejnym krokiem i podszedł bliżej Hamiltona. Pogłaskał go dłonią po policzku.

- ...? John, co ty robisz? - powiedział niepewnie Alexnader próbując delikatnie odsunąć się od chłopaka.

- ciii... - powiedział Laurens i zaczął namiętnie całować Alexa rownocześnie zrzucając szlafrok który miał na sobie - Ostatni raz. I  juz nigdy więcej. Nigdy.

[ Ale zacząłem zapieprzać z tymi rozdziałami... Czemu ja nie umiem pisać romantycznych scen hnnn ]

Hamilton modern AU [Jamilton/Lams?]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz