2

32 1 0
                                    

Szczerze przyznaje, że pierwszy raz, czas w pracy minął mi tak chujowo. Na początku ten kretyn, który na mnie naskoczył. Później dostałam SMS od Rebecci, że musimy pilnie porozmawiać. Czyżby siostrzyczka sobie o mnie przypomniała?

Myślałam, że gorzej być nie może, a jednak. Zauważyłam opartego o blat chłopaka. Okazało się, że to był ten dupek, który dogryzał mi całą noc. Niestety to ja zamykałam dzisiaj bar, więc musiałam się go jakoś pozbyć.
- Halo - szturchęłam lekko jego ramię - kolego, wstawaj.
Cisza.
Szturchęłam go mocniej. Usłyszałam tylko cichy pomruk.
- Ej... -  kiedy chciałam powiedzieć jego imię, zdałam sobie sprawę, że nie wiem jak się nazywa. - dupku, wstawaj.

Chłopak podniósł głowę i rozejrzał się zdezorientowany. Włosy miał rozczochrane, każdy sterczał w inną stronę. Wyglądał tak niewinnie.
Zaczął coś mruczeć pod nosem. Uśmiechnęłam się uświadamiając sobie ile wypił.
Wstał powoli z wysokiego krzesła przy barze i nagle upadł. Usłyszałam jęk. Wybiegłam zza baru i zobaczyłam jak siedzi i trzyma się za kostkę. No brawo, kaleko. Nie dość, że dupek to jeszcze sierota. Dobrze, że jest przystojny, to conajmniej twarzą nadrabia.
- Jestem w raju? - wybełkotał na tyle wyraźnie, że byłam w stanie go zrozumieć. Cóż za podryw.
- Tak, tak, cokolwiek zechcesz. Jestem zmęczona i chce już zamknąć ten cholerny bar, czy mógłbyś pójść już do domu? - Zapytałam z błaganą miną.
Chłopak zmarszczył brwi jakby się nad czymś zastanawiał.
- Dom? W raju są domy? - mruknął pod nosem, próbując wstać. Podałam mu rękę i pociągnęłam w swoją stronę. Zachwiał się lekko, więc dla bezpieczeństwa chwyciłam go za ramię.
- Jesteś w barze - jęknęłam zmęczona.
- To co tu robi tak przepiękny anioł?
Ten koleś serio ostro poleciał wczoraj.
- Dobra, zamknij się, usiądź tu i się nie ruszaj. - Chłopak kiwnął głowa na znak, że rozumie.
Nie zostawię go samego na ulicy w takim stanie. Chyba jednak mam za dobre serce.

*

- Chodź tu kaleko - otworzyłam drzwi do mieszkania i przepuściłam chłopaka.
- Mam na imię Justin a nie kaleka - mruknął i zrobił mine jak obrażony pięciolatek.
- Dobrze, a więc Justin, połóż się na kanapie w salonie, ja zaraz przyniosę koc i pójdziesz lulu, dobrze złotko?
- Tak jest panie kapitanie! Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do szafki. Zazwyczaj pijani ludzie zachowują  się agresywnie, są niemili i nieuprzejmi. A tu proszę bardzo. Pojawia się Justin (na drugie) dupek , który pijany jest potulny jak misiek a trzeźwy chamski i upierdliwy.
Chwyciłam koc z szafki i odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Kładź się - powiedziałam stanowczo.
Nakryłam go i od razu skierowałam się do sypialni. Zamykając drzwi, usłyszałam głos Justina.
- Dobranoc Kapitanie - krzyknął.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 17, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Love Me l J.B Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz