Rozdział 2

25 3 2
                                    

Kerra POV

Wiedziałam, że jeśli się nie obudzę dość szybko, na pewno zaraz usłyszę głośne pukanie w stare drzwi, które powinnam dawno wymienić. I właśnie ten denerwujący dźwięk przyszedł nie proszony.

-Kerra! Wstawaj masz robotę!

Warknęłam niezadowolona w poduszkę i przekręciłam się na bok mając już dość dzisiejszego dnia i z wielką chęcią znów oddać się błogiemu snu. Jednak nawoływanie mojego imienia i pukanie nie dawały mi zasnąć. Wstałam z towarzyszącą wiązką przekleństw i podeszłam do drzwi. Jeszcze na sekundę spojrzałam na swoje odbicie w pękniętym lustrze. Potargane i zakołtunione mysie włosy okalały moją bladą twarz, która miała czerwone odbicie po poduszce na policzku. Wąskie, małe usta oraz średniej wielkości błękitne oczy nie robiły ze mnie piękności w miasteczku, ale i nie byłam brzydka. Byłam zwyczajna i nie wyróżniałam się z tłumu. Przejechałam wzrokiem po swojej białej koszulce, która sięgała do kolan zasłaniając mi górne partie ciała. Rozczesałam ręką moje włosy ziewając.
Westchnęłam i nabrałam trochę więcej powietrza do płuc spodziewając się kłótni.

Otworzyłam drzwi spotykając zmrużone ,czarne oczy swojej przyjaciółki. Była ładną, wyższą ode mnie kobietą z blond włosami, które teraz były spięte w luźny kok. Ubrana w białe szaty i czarne buty sięgające jej do kolan oraz średniej wielkości brązowa torba narzucona na jej ramię.

-Hej Auri, ciebie też miło widzieć - powiedziałam z sarkazmem w głosie i uśmiechnęłam się lekko wiedząc, że się naburmuszy, obrazi i sobie pójdzie dając mi spokój. Lecz ona wróciła oczami i przeniosła ciężar ciała na lewą nogę.

-Stara baba kazała mi cię zawołać. Pewnie znowu chce się na tobie wyżyć - dogryzła mi, dając nacisk na przed ostatnie słowo. Każdy w wiosce wie, że jestem najgorszym uczniem pani Chan i rzadko kto prosił mnie o swoje lecznicze usługi ,bojąc się jej śmiercionośnego wzroku. Moje umiejętności jednak nie były najgorsze, potrafię odróżniać trujące rośliny od tych do nadających się do spożycia, potrafię uleczyć z małych ran nie zagrażających życiu oraz umiem czytać i pisać co w tych czasach było rzadkością. Tu bardziej chodziło o dziwne nastawienie w moją stronę. Kąśliwe uwagi i krzywe spojrzenia dają mi się we znaki w nocy kiedy krzyczę do poduszki dając upust emocjom, przez co czasem mam zdarte gardło. Nie wiedziałam co jest przyczyną jej takiego nastawienia, ale starałam się nie zwracać na to uwagi i skupić się na powierzonym mi zadaniu.

Również przewróciłam oczy i z lekkim rozbawieniem na przezwisko odwróciłam się od niej plecami i weszłam w głąb swojego domku. Mieszkałam sama odkąd skończyłam piętnaście lat i dosłownie  zostałam wyrzucona na ulicę przez panią Chan. Jednak nie miałam jej tego za złe. Szczerze się cieszyłam, że nie muszę codziennie się z nią użerać i dzielić z nią powietrze. Więc, zamieszkanie tutaj ograniczyło nasze spotkania do jednego w ciągu dnia. I bardzo dobrze.

Weszłam do swojego pokoju. Ściany były, standardowo jak na tamten okres, białe. Drzwi zrobione z dębowego drewna trochę już skrzypiały, mimo wszystko za bardzo je lubiłam żeby je wymienić. Łóżko było ustawione pod ścianą naprzeciw okna, a masywna ściana w rogu pokoju. Na środku rozłożony został duży dywan, a okno ozdabiała mała, biała firanka.

Pomyślałam, że jak tylko skończę dziś robotę to wezmę się za porządki. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej swoje szaty.
Miałam taki sam strój jak Auri tyle, że posiadałam blado niebieską wstęgę opinającą moją talię. Znak, że jestem uzdrowicielem, lecz od leków i różnych maści leczniczych. Ubrałam się i uczesałam włosy związując je w warkocz. Podeszłam do miski z wodą, która stała zawsze przygotowana i wymyłam nią twarz. Na koniec wzięłam ręcznik i wytarłam kapiącą wodę z twarzy. Wychodząc wzięłam swoją laskę w prawą dłoń i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Przyjaciółka czekała na mnie oparta o ścianę budynku na przeciwko mnie.

- Nareszcie - mruknęła pod nosem i odepchnęła się nogą. Podeszła do mnie - Co tak długo?

-Serio? Mówi ta, która najdłużej się szykuje - spojrzałam na nią z rozbawieniem w oczach.
Ta prychnęła pod nosem, lecz można było dostrzec błąkający się uśmiech na jej ustach. Szłyśmy wzdłuż wąskiej uliczki przez co można było usłyszeć zbliżający się od strony targu hałas. Pozwoliłam sobie na zamyślenie, co często się u mnie zdarza. Od kiedy można usłyszeć o napadach demonów na małe wsie. Szczerze, nie dziwiłam się z takiego obrotu sprawy, ponieważ za parę dni będzie pełnia i do tego czasu demony są niespokojne i coraz bardziej nie nasycone.

Westchnęłam z bezsilności. Skręciłyśmy w prawo i już było widać dom pani Chan. Budynek prawie niczym nie wyróżniał się na tle innych domów we wsi. Zbudowany został z drewna, a dach pokryły belki przysypane słomą. Typowa wiejska chata. Z tym, że przy tej chacie znajdował się ogromny ogród, w którym rósł ogrom najróżniejszych ziół i innych tego typu roślin.

Weszłam do środka i od razu do moich nozdrzy dotarł zapach lasu i kwiatów. Jeśli musiała bym powiedzieć ,za czym tęskniłam mieszkając tutaj, to właśnie był by ten zapach, uspokajająca i delikatna woń w ogóle nie pasowała do charakteru mieszkającej tutaj starej uzdrowicielki. Przebiegłam wzrokiem po pomieszczeniu. W centrum pokoju stał duży kominek, a kawałek dalej od niego parę koszy z ziołami. Pod ścianą stała wytarta już kanapa. Całe pomieszczenie nie było duże. Było małe, ale za to przytulne.

-Wiesz gdzie jest jej gabinet, więc sama już trafisz, prawda?- spojrzała na mnie krzyżując ramiona na piersiach.

-Przyznaj, że się jej boisz i nie masz ochoty przebywać w tym samym pomieszczeniu co ona - powiedziałam cicho w jej stronę lekko się śmiejąc.

-Prawda, dlatego zaraz ci powiem, że mam robotę do wykonania i cię tu zostawiam.

-Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką w życiu miałam- powiedziałam krzywiąc się.

-Wiem- wzruszyła ramionami i z uśmiechem na ustach wyszła szepcząc w moją stronę - powodzenia!

Jeszcze przez chwilę patrzyłam na zamknięte drzwi. Westchnęłam próbując się trochę odstresować. Odwróciłam się na pięcie kierując swoje kroki w stronę schodów. Gdy już byłam na pierwszym piętrze skręciłam w lewo i zapukałam do ciemnych drewnianych drzwi. Splotłam ręce z tyłu i czekałam.

~~~~~~~~~~
Witaj czytelniku ninja!

Byłabym bardzo wdzięczna za wskazanie mi błędów lub literówek jak znajdziesz!

Dziękuję! 💞
Srokax

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 11, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Klątwa SercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz