- W sobotę idę na randkę z Gee! - pisnęła na cały korytarz Lindsey. Obok niej zaraz znalazł sie tłumek rozentuzjazmowanych dziewczyn, pragnących dowiedzieć się dokładniej o co chodzi.
Westchnąłem ciężko, otwierając swoją szafkę. Gerard Way był jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole i pewnym było, że prędzej czy później zacznie się umawiać z przewodniczącą cheerleaderek. Trochę mnie to jednak zabolało.
- Zachowujesz się jak idiota - mruknąłem do siebie. Przecież on nawet nie jest gejem a ty oczekujesz, że się w tobie zakocha?
- Co robisz w sobotę? - usłyszałem za sobą i podskoczyłem przestraszony.
- A co, chcesz mnie prosić żebym pomógł ci wybrać krawat na randkę - sarknąłem, zamykając szafkę i odwracając się do Way'a.
Musiałem się nieźle postarać aby nie westchnąć z wrażenia. Gee wyglądał dzisiaj naprawdę powalająco.
- Tak właściwie, to nie mam zamiaru iść na tą randkę - szepnął konspiracyjnie i zaśmiał się. - To jak, masz ochotę gdzieś wyjść?
- Gerard - zacząłem - przyczepiłeś się do mnie parę tygodni temu i od tamtej pory nie dajesz mi spokoju. Powiedz mi w prost czego chcesz i obaj miejmy to już za sobą. - Starałem się brzmieć pewnie ale w głębi duszy byłem załamany. Polubiłem go przez te kilka tygodni ale dobrze wiedziałem, że gdyby czegoś nie potrzebował, to by się ze mną nie zadawał. W dodatku teraz zachował się jak totalny dupek. - Poza tym jak możesz traktować tak tą dziewczynę?
- Chodź na stołówkę, to ci to wszystko wytłumaczę - mrukną nadal lekko się uśmiechając.
***
- Ty kim jesteś? - zakrztusiłem się soczkiem, który akurat piłem. Po wyjaśnieniach Gee, jeszcze bardziej wszystkiego nie rozumiałem.
- Gejem - odparł wywracając oczami i klepiąc mnie po plecach. - A Lindsey to lesbijką. Cała ta szopka jest tylko po to, żeby jedna dziewczyna zwróciła na nią uwagę.
- A nie może do niej po prostu zagadać?
- Laski są dziwne, a już w szczególności ona. Kochanie, tego nie ogarniesz - zaśmiał się i ugryzł jabłko.
- No dobra - mruknąłem udając, że wcale nie słyszałem, iż powiedział do mnie kochanie, chociaż serce biło mi przez to szybciej niż powinno. - A co to ma do mnie? Nadal mi nie powiedziałeś czego ode mnie chcesz - przypomniałem mu.
- Nic od ciebie nie chce - wywrócił oczami. - Po prostu fajnie mi się z tobą rozmawia i tyle.
- Gee spędziłem z tobą tyle czasu, że doskonale wiem kiedy kłamiesz.
Westchnął ciężko i spojrzał mi prosto w oczy.
- Masz rację, na początku faktycznie gadałem z tobą bo czegoś chciałem - powiedział przepraszającym głosem. - Ale teraz tak nie jest. Rozmawiam z tobą bo Cię lubię. Proszę uwierz mi - delikatnie dotknął mojej ręki.
- No dobrze, już dobrze - mruknąłem lekko się rumieniąc. Tym razem na prawdę nie kłamał.
- To co? Widzimy się w sobotę? - spytał unosząc brew. Jego ręka nadal leżała na mojej.
- A mam inne wyjście? - zaśmiałem się znów popijając soczek.
***
- Serduszka, serduszka, serduszka. Wszędzie te cholerne serduszka.- Och przestań - Way szturchnął mnie w ramię. - To przecież urocze.
Posłałem mu mordercze spojrzenie. Nie zadziałało ono jednak bo Gerard, zamiast drżeć z przerażenia, zaśmiał się. I w sumie cieszyłem się z tego. Od początku naszego spotkania wydawał się jakoś dziwnie spięty.
- Coś się stało? - spytałem w końcu. Spacerowaliśmy po parku, ozdobionym milionem serduszek. Biel twarzy Gee wyraźnie odcinała się na ich czerwonym tle.
- Co? Nie, wszystko jest okej - zapewnił mnie uśmiechając się lekko, po czym na powrót zagłębił się w swoich myślach.
- No przecież widzę, że coś się dzieje. O co chodzi? - powtórzyłem chwytając go za rękę.
Zatrzymał się gwałtownie i delikatnie obrócił mnie przodem do siebie. Chwycił mocno moje dłonie i spojrzał głęboko w oczy.
- Pamiętasz jak pytałeś mnie czego od ciebie chce? - spytał przygryzając lekko wargę. Kiwnąłem głową. - No więc ja od samego początku chciałem tego - mruknął i nachylił się łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku. - Przepraszam - mruknął odrywając się ode mnie gwałtownie. - Ja ja...
Nie dałem mu dokończyć. Rzucając się na jego szyję dałem mu szybkiego całusa w usta, po czym wtuliłem się w cieplutkie ciało. Lekko kręciło mi się w głowie. Jeszcze kilka dni temu byłem przekonany, że nie ma dla nas szans a teraz przytulałem się do niego na środku parku.
- Kocham cię - szepnął a ja zachichotałem bo jego oddech łaskotał mnie w ucho.
- Ja ciebie też - powiedziałem wtulając się w niego mocniej.
Za moimi plecami ktoś gwizdną cicho więc szybko się odwróciłem. Niedaleko nas stała Lindsey i Jamia. Obejmowały się i patrzyły na nas z uśmiechami na ustach.
- Chyba jednak zagadała - szepnął mi do ucha Gee.
- Chyba jednak tak - zaśmiałem się dając mu całusa w policzek.
Wesołych walentynek kochani 💓
(Jak ja nie lubię tego ,,święta" xD)
CZYTASZ
Gimme Love / Frerard One Shot
FanfictionFrerardowy one shot na walentynki Na Na Na - My Chemical Romance