-Ahh to długa historia...nie ma teraz czasu aby ją opowiadać -siedziałem na fotelu zniecierpliwiony obecnością wolontariusza.-Steve przecież mamy od groma czasu przypominam ci, że mieszkasz w domu starców, a ja jestem tu aby dotrzymywać ci towarzystwa przez cały dzień -powiedział to siadając na fotelu naprzeciw mnie. Ten facet chyba mi nie odpuści póki mu nie opowiem. Ehh nie lubie opowiadać tej historii, przypomina mi to co wydarzyło się wtedy na obozie. No bo przecież to historia o tym co się tam stało.
-Nie do końca uważam to za najlepszy pomysł Carl -zmarszyłem brwi.
-No prosze Steve nie bądź taki, co cie zbawi opowiedzieć tę historię.
-Ehh no dobrze już dobrze, ale najpierw podaj mi papierosa -chłopak spojżał zdumiony.
-Steve ale przecież doktor zabronił ci palić.
-Widze, że nie jesteś chętny na usłyszenie opowieści -splotłem ręce na piersi. Pomimo upływu lat wciąż jestem jeszcze przebiegły. Chłopak zmarszczył brwi a następnie podał mi paczkę. Odpaliłem Chesterfield'a. Odkąd zacząłem palić mając 17 lat pale tylko Chesterfield'y, a nauczył mnie stary Jones, wspaniały dziadzio. Poznałem go jak mniałem 9 lat kiedy wraz z rodzicami przeprowadziłem się do Pinedale, małego miasteczka w stanie Wyoming w USA. Okolica w której zamieszkaliśmy była niewielka jak z resztą całe miasto liczyło sobie niecałe dwa tysiące mieszkańców. Zaraz po przejściu przez rzadko uczęszczaną ulicę mieszkał stary Jones. Ten człowiek był dla mnie jak dziadek którego nie mniałem. -No więc Carl, wszystko zaczęło się odkąd mój przyszywany dziadek umarł kiedy mniałem 17 lat. Zbliżały się wtedy święta Bożego narodzenia. Kochałem Jones'a, po jego śmierci zamknąłem się w sobie. Nie wychodziłem z pokoju przez dwa tygodnie, nie chciałem wracać do szkoły więc rodzice załatwili mi domowe nauczanie abym jakkolwiek mógł ukończyć szkołę. Nie mniałem również ochoty wychodzić ze znajomymi, wiele z nich martwiło się tak samo jak rodzice. W zaledwie pięć miesięcy z wysportowanego chłopaka zrobiłem się wyszczuplonym chłopaczkiem.-Carl spojżał na mnie smutno -wszystko ciągneło się aż do wakacji gdy w końcu zgodziłem się na wyjazd. Miał być to obóz w środku lasu. Pojechaliśmy wraz z przyjaciółmi byłem dosyć podekscytowany, w końcu pierwszy raz od połowy roku wznowiłem kontakt ze światem.
-Wybacz, że ci przerwę ale któż taki dał radę wytaszczyć cię z domu po takiej przerwie- Carl uśmiechnął się mówiąc to. Ja również uśmiechnąłem przypominając sobię tą osobę. Nadzwyczaj piękna I perfekcyjna lisica Margaret. Podkochiwałem się w niej, ona o tym wiedziała.
-Taka jedna dziewczyna, zauroczyłem się w niej gdy jescze mnieliśmy po 15 lat, odkąd pamiętam była piękna. Poprosiła mnie abym pojechał wraz z nimi, mimo mojego stanu samopoczucia na jej widok humor od razu mi się poprawił a ja zgodziłem się. Następnego dnia jechaliśmy już na miejsce starym kadilackiem ojca Joe'go. -Zapatrzyłem się w przestrzeń przypominając sobie naszego Joe'go zawsze wesołego I opowiadającego żarciki chłopaka.- Po niedlugim czasie dojechaliśmy, wiesz jak to młodzież poimprezowaliśmy trochę. Potem poszliśmy spać.
No to mamy 1 rozdział hah zobaczymy co z tego wyjdzie udało mi się wykrzesać 470 słów I pomyślałem że rozdziały będą przeplatane w tym sęsie że jeśli zaczęliśmy od historii opowiadanej przez Steven'a to następny rozdział będzie akcją tej oto historii z bardziej zagęszczonymi szczegółami.
CZYTASZ
Zakazane Drzewa Tom.1
TerrorCzy wiesz jak szybko można stracić wiarę, że cokolwiek może się udać? Czy wiesz w jak krótkim odstępie czasu można utracić bliskie ci osoby?... nie? Więc zastanów się teraz...Już wiesz? ...Nadal nie? Nie dziwię się, nie jest łatwo sobie tego wyobraz...