4. Odkrycie

1.7K 86 5
                                    

- Idziemy usiąść?- zakłopotany podrapał się po karku.

∆∆∆

Ja. Skądś. Znam. Ten. Gest. To takie frustrujące. Wiem, że to znam, ale nie mogę sobie przypomnieć kiedy to zobaczyłam. Musiałam dłuższy moment stać w miejscu, bo kolejne co pamiętam, to ręka Adriena machająca mi przed twarzą.
- Wszystko w porządku?- widać, że się zmartwił.
- Tak, tak.- odpowiedziałam chyba zbyt gwałtownie.
- Wszystko okej.- westchnęłam.
- Po prostu od rana mam takie dziwne uczucie déjà vu i nie potrafię się go pozybć.- posłałam w jego stronę uśmiech, żeby pokazać, że faktycznie jest dobrze.
- To co, idziemy usiąść i czekamy, na koniec losowania, żeby dostać temat pracy?- nawet nie zorientowałam się, że faktycznie nikt jeszcze nic nie robi.
- Dobrze, to gdzie siadamy?- rozejrzałam się po klasie. Marinette i Alya siedziały tam, gdzie zawsze. Nino za to musiał się przesiąść do blondynki. Wygląda na to, że nie chciała się ruszyć z miejsca.
- Możemy usiąść w mojej ławce, Nino i tak został skazany na Chloé.- pokiwałam głową na zgodę i razem usiedliśmy w pierwszej ławce. Między nami zapanowała niezręczna cisza.
- Wiesz...- powiedzieliśmy w tym samym momencie. Spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni i zaczęliśmy się śmiać. Poczułam na swoich plecach mordercze spojrzenie. Rozejrzałam się więc po klasie w poszukiwaniu jego źródła. Po prawej stronie wszystko było normalnie. Większość ze sobą rozmawiała, tylko Cloè siedziała jak naburmuszona księżniczka. Biedny Nino. Tyle, że ja nadal czuje to natarczywe spojrzenie. Zerknęłam na Adriena.
- Coś nie tak?- raczej nie powiem mu, że ktoś próbuje na mnie ćwiczyć wzrok bazyliszka. Spojrzałam na nauczycielkę. Losowanie się skończyło i zaczęła zapisywać tematy prac na tablicy.
- Wieeeesz, chyba powinieneś o czymś wiedzieć.- zerknęłam na niego zaraz po tym jak spóściłam głowę.
- Nie jestem zbyt dobra z chemii.- skierowałam swój wzrok za siebie. Kontem oka dostrzegłam, że to Marinette próbuje mnie uśmiercić. Co? Ale za co? Będę musiała ją o to później zapytać.
- W sumie to jestem totalnym beztalenciem.- położyłam głowę na blacie. Ehh... To będzie ciężki dzień.
- Nie martw...- w tym właśnie momencie przerwała nam nauczycielka. Przyznała temat każdej z grup, krótko go omawiając. Kompletnie nie zrozumiałam czego ma dotyczyć nasz projekt, ale posłusznie zajęłam się pracą razem z blondynem. Okazało się, że chłopak jest całkiem niezły z tego przedmiotu. Co ja gadam, on chyba wie wszystko. Kiedy czegoś nie wiedziałam spokojnie mi wszystko tłumaczył. Nawet po kilka razy. Jakbym wcześniej miała takiego nauczyciela, to może byłabym na przeciętnym poziomie trójkowego ucznia. Ale to tylko moje domysły. Wtedy zadzwonił dzwonek. Zaczęłam powoli zbierać wszystkie kartki z notatkami, trochę się tego nazbierało, a nawet nie doszliśmy do jednej trzeciej całego projektu.
- Hej, nie chciałabyś może spodkać się dzisiaj i popracować jeszcze trochę?- podniosłam wzrok na blondyna.
- To bardzo dobry pomysł.- uśmiechnęłam się do niego.
- Sama się martwię, że nie zdążymy tego skończyć na czas.- wróciłam do pakowania moich rzeczy.
- Możemy pójść do mnie, mój brat nie będzie mieć nic przeciwko.- zarzuciłam torbę na ramie.
- No to postanowione.- uśmiechneliśmy się wzajemnie do siebie. Chemia była ostatnią lekcją, więc nie musieliśmy nawet iść do szafek, bo wszystkie potrzebne rzeczy mieliśmy przy sobie. W drodze do mnie Adrien zadzwonił jeszcze do sekretarki swojego ojca. Ja w tym czasie napisałam do brata. Na miejscu poszliśmy od razu do mojego pokoju.
- Masz naprawdę ładny pokój.- usłyszałam zaraz po wejściu. Według mnie nie ma w nim nic specjalnego. Jasno niebieskie ściany, białe meble, łóżko z mini baldachimem i dużą ilością pluszaków na sobie. W sumie, to mam całkiem sporo ozdób poustawianych na meblach, ale to i tak nie są wszystkie, bo te trzy kartony w rogu nie stoją sobie dla ozdoby.
- Dziękuję, to co, zabieramy się do pracy?- potwierdził skinieniem. Rozłożyliśmy się na podłodze, a w sumie to na moim dywanie. Stwierdziliśmy, że w ten sposób będziemy mieć więcej miejsca do pracy niż na biurku. W pewnym momencie wpadł mój brat i zawołał nas na obiad. Byliśmy mu wdzięczni, bo od tej ciągłej nauki można porządnie zgłodnieć. Potem pracowaliśmy przez chwilę, aż Adrien musiał wracać. Doszliśmy już do połowy, więc raczej uda nam się to niedługo skończyć. Ewentualnie zawsze mogliśmy się spotkać ponownie. Weszłam do pokoju i w tym właśnie momencie zdałam sobie sprawę, że to dziwne déjà vu opóściło mnie dopiero po wyjściu Adriena. Chwile nad tym pomyślałam, ale poddałam się, sfrustrowana brakiem jakichkolwiek wniosków. Westchnęłam i skierowałam się do biurka, równie dobrze mogę się zająć czymś porzytecznym. Przykładowo odrobić zadanie domowe.

∆∆∆

Jakiś czas później usłyszałam pukanie do okna. Spojrzałam w górę i napotkałam spojrzenie zielonych tęczówek. Czarny kot. Szybko zerwałam się z krzesła, by następnie przesunąć je i otworzyć okno. Nie minęła chwila, a chłopak w czarnym lateksie stał przede mną.
- Witaj my lady.- ukłonił się i wyciągnął swoją rękę w moim kierunku.
- Witaj.- podałam mu swoją dłoń, którą następnie obdarzył pocałunkiem.
- Nie chce przerywać tej pięknej chwili.- zaczęłam lekko nachylając się w jego stronę.
- Ale czy mógłbyś zamknąć okno? Trochę zimno się zrobiło.- na widok jego zaskoczone miny zaczęłam się śmiać. Po chwili chichotał razem ze mną.
- Już się robi, księżniczko.- podciągnął się trochę na swoim kiju i zamknął to nieszczęsne okno. Widać nawet dla niego było ono za wysoko.
- Dziękuję.- powiedziałam, kiedy na powrót znalazł się przede mną.
- Dla ciebie wszystko, my lady.- posłał w moją stronę olśniewający uśmiech. Nie sposób było mu się oprzeć.
- Siadaj, rozgość się, a ja może jako dobry gospodarz skoczę po jakieś ciastka.- mrugnęłam do niego i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
- Nocne przekąski?- teraz dopiero miałam okazje spojrzeć na zegar. Dziewiętnasta.
- Raczej wieczorne.- wyszłam i po krótkiej chwili wróciłam spowrotem. Kot w tym czasie zdążył się usadowić na moim łóżku. Usiadałam koło niego i postawiłam tależ na szawce nocnej.
- To co cię do mnie sprowadza?- uśmiechnęłam się w stronę dachowca.
- Chciałem cię zobaczyć.- zakłopotany podrapał się po karku i wtedy właśnie wszystko nabrało głębszego sensu.

Miraculum: Loup Blanc [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz