Szum fal, promienie słońca budzące wszystkich mieszkańców tylko nie mnie. O 6.30 poniosłam się z koca, który poprzedniego wieczora rozłożyliśmy przed telewizorem. Ku mojemu zaskoczeniu obok mnie nie było Erica.
- Pomyśleć, że jutro wstanę sama, nie będzie obok mnie mojego szalonego przyjaciela. - powiedziałam w swoich myślach. Moje rozważanie w idealnej chwili przerwał Eric. Uslyszałam skrzypienie otwierających się drzwi.
- Już nie śpisz. - powiedział chłopak sięgając po butelkę wody ze stołu.
- Nie mogłabym spać dłużej. - odpowiedziałam podchodząc do niego. - O której musisz być na lotnisku?
- Za dwie godziny wylatujemy, więc w sumie musimy już wyjeżdżać. - zobaczyłam jak z kieszeni bluzy wyjmuje bilet z nieszczęsnym napisem Nowy Jork. - Pojedziesz ze mną na lotnisko?
- No jasne. - odpowiedziałam wyglądając za okna. Na parkingu czekali już na Erica jego rodzice. W bagażniku było widać walizki które tylko czekały na kolejny przystanek jakim jest Nowy Jork. Rodzice Erica ciągle rozmawiali przez telefon, omawiali szczegóły dotyczące ich nowego mieszkania. Szybko doprowadziłam swój wygląd do w miarę przyzwoitego stanu, dałam rodzicom znać, że jadę na lotnisko i po kilkunastu minutach byliśmy gotowi do wyjścia.
- Nareszcie jesteście, właście do środka bo inaczej się spóźnimy. - powiedzieli niemal jednocześnie rodzice chłopaka.
- Mogę ci obiecać, że jak tu wrócę to razem z tego miejsca stworzymy najfajniejszą miejscówkę dla surferów z całego świata. - ostatni raz spojrzeliśmy na naszą kryjówkę.
- Spróbuje tylko nie dotrzymać tej obietnicy to obiecuje ci że osobiście pojadę do Nowego Jorku i nie wrócę dopóki ty nie wrócisz ze mną. - odpowiedziałam.
- Już nie mogę się doczekać mojej 18 aby tu wrócić.
- Chcecie czy nie, ale musimy już jechać. - dźwięk klaksonu rozniósł się po okolicy.
- Już idziemy. - krzyknął Eric. - Jeszcze tylko jedno zdjęcie na pamiątkę.- chłopak podszedł do swojej mamy aby podać jej telefon.
- Dobra ustawcie się jakoś. - poczułam jak na mojej tali znalazły się dłonie Erica. Odwróciłam głowę w jego stronę i na jego policzku złożyłam pojedynczy pocałunek.
Jego ciepły dotyk, jego spojrzenie, jego kojący głos, to za tym właśnie będę tęskniła.- Wsiadajcie!
-Proszę damy przodem.
- Dziękuje- odpowiedziałam posyłając chłopakowi uśmieszek.
-No to ruszamy.
Droga na lotnisko trwała średnio z 30 minut. Jak dla mnie ten czas mógł się dłużyć i dłużyć. Mijaliśmy domy naszych znajomych, ostatni raz wspólnie podziwialiśmy plażę.
- Byłbym zapomniał, mam coś dla ciebie. - z plecaka chłopak wyjął małe pudełeczko i podał mi je. Natychmiast je otworzyłam ponieważ zżerała mnie ciekawość. Po otworzeniu zobaczyłam bransoletkę na czarnym łańcuszku. Po środku świeciła własnym blaskiem litera E.
- Jest piękna. - odpowiedziałam obejmując szyję chłopaka w podziękowaniu.
Godzina rozstania.
Samolot do Nowego Jorku wylądował. Walizki wyjęte i gotowe do nadania. Bilety i paszporty gotowe do pokazania przy wejściu do samolotu.- Chyba już czas. - cichym głosem powiedział Eric.
- Tak. - zaczęłam powstrzymując się od płaczu. - Jak coś to moja propozycja jest wciąż aktualna.
- Wiem, ale pytałem już rodziców i nie zgodzili się na to żebym zamieszkał u twoich rodziców.
- Warto było przynajmniej spróbować.
- Emma nie traktuj tego wyjazdu jako koniec. Pomyśl, że jest to początek nowego rozdziału.
- Postaram się, ale będzie ciężko.
- Przetrwamy tą próbę, obiecuje ci. - A co jeśli nie? Co jeśli zapomnimy o sobie i już więcej się nie spotkamy? Tyle pytań a tak mało czasu na odpowiedź.
- Pasażerowie lotu do Nowego Jorku proszeni o podejście do stanowiska numer 14. - proszę tylko o kilka dodatkowych minut czy to tak dużo?
- Muszę już iść.
- Wiem nie zatrzymuje cię już.
- Emma czy jest cokolwiek co chciałabyś mi jeszcze powiedzieć? - spytał patrząc na mnie. To była moja szansa na wyznanie całej prawdy, czas na wyznanie moich skrywanych uczuć.
- Nie. - odpowiedziałam. Ostatni raz przytuliłam się do chłopaka. Wiele razy się zastanawiałam jakby wyglądało nasze życie gdybyśmy byli razem. Podczas tych wszystkich rozmyślań zdawałam sobie sprawę, że tylko bym wszystko popsuła. Nie wiedziałam kiedy znowu go zobaczę i usłyszę jego głos. Patrzyłam tylko jak znika wraz z innymi pasażerami. Ostatni raz się odwrócił, żeby pomachać mi na do widzenia. Powtórzyłam jego ruch, powoli pomachałam dłonią. Ostanie spojrzenie wyrażające więcej niż tysiąc słów. - Żegnaj.
Moje opowiadanie dopiero się rozkręca więc mam nadzieje, że zostaniecie ze mną na dłużej. Oczywiście zachęcam was do zaobserwowania mnie, zostawienia ❤️ i komentarza.
W wolnej chwili zapraszam was do przeczytania mojego innego opowiadania. Tam również liczę na wasze komentarze i ❤️
https://my.w.tt/BcvAJfjeOK
Do zobaczenia.
CZYTASZ
Dla mnie wciąż jesteś taki sam
Teen FictionEric i Emma, dwójka nierozłącznych przyjaciół, która staje przed próbą największej wagi. Kiedy chłopak musi wyjechać i rozpocząć nowe życie przyjaciele starają się nie zapomnieć o sobie. Jednak przez jeden wypadek Eric niszczy nie tylko siebie ale t...